Z nieba do piekła

Leśnik Osiecznica rozegrał mecz o mistrzostwo IV ligi piłki nożnej z Mewą Kunice bez udziału publiczności.

Leśnik Osiecznica - Mewa Kunice mecz IV Ligi (fot. Kazimierz Marczewski)

Leśnik Osiecznica rozegrał mecz o mistrzostwo IV ligi piłki nożnej z Mewą Kunice bez udziału publiczności. Gospodarze prowadzili w tym spotka 2:0 żeby ostatecznie przegrać 2:4. I połowa spotkania była bardzo wyrówna a gra toczyła się w środku boiska. W 10 minucie w dobrym miejscu znalazł się snajper Leśnika Daniel Ziółkowski, po błędzie bramkarza gości Leśnik objął prowadzenie 1:0. Potem gospodarze stworzyli kilka sytuacji z których mogli strzelić bramki. Na przeszkodzie stawał znakomicie usposobiony w tym dniu bramkarz Mewy. Goście ograniczali się do obrony w sporadycznych ataków.

Druga połowa zaczęła się jeszcze lepiej dla gospodarzy, już 50 minucie było 2:0 gdy piłka po akcji Ziółkowskiego nieznacznie przekroczyła linię bramkową, co sygnalizował sędzia liniowy. Na nic zdały się protesty gości.

Piłkarze Leśnika znaleźli się niebie. Do zakończenia meczu zostało tylko 40 minut. Goście natomiast nie rezygnowali wprost przeciwnie, zaczęli grać pressingiem i bardzo ambitnie.

W 58 minucie było 2:1 i kontaktowa bramka zdobyta przez gości po "zabawie" obrońcy i bramkarza gospodarzy. Nie upłynęło 5 minut gdy sędzia podyktował karnego. Goście nie zdobyli jednak bramki bo strzał w prawy róg znakomicie sparował bramkarz Leśnika, rehabilitując się za straconą wcześniej bramkę. W miarę upływu czasu rosła przewaga gości. Stwarzali oni bramkowe sytuacje. Jedną z nich w 79 minucie wykorzystał napastnik gości strzelił gola na 2:2.

Goście walczyli dalej. Ich napastnik został sfaulowany w polu karnym i sędzia podyktował drugi już w tym meczu rzut karny dla Kunic. Tym razem napastnik gości strzelił gola i  wynik meczu zrobił się 2:3 dla Mewy.

Teraz gospodarze rozpoczęli heroiczną walkę o wyrównanie. Do walki włączyli się wszyscy, zawodnicy wszystkich formacji. Gra zaostrzyła się, sędzia sypnął kilkoma kartkami. Gospodarze byli bliscy wyrównania, ale bramkę na wagę zwycięstwa z kontrataku zdobyli w doliczonym czasie gry goście. A gospodarze z nieba spadli do piekła. Goście wygrali zasłużenie. Zdecydowanie w drugiej połowie drużyną skuteczniejsza i lepszą byli goście.