W czerwcu 1945 roku w Bolesławcu istniały już stabilne struktury polskich władz. Jako tako działało Starostwo Powiatowe, a na czele miasta stanął burmistrz Bolesław Kubik. Nadal działała też Grupa Operacyjna Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, na czele której wciąż stał Michał Czarnota-Bojarski.
Jednym z największych zmartwień Czarnoty było to, że nie miał odpowiedniej liczby aut, aby jego ludzie mogli przeprowadzać inspekcje w okolicznych fabrykach. Co prawda miał do dyspozycji kilka koni, ale były one już tak przemęczone ciągłą pracą, że musiał wstrzymać zabezpieczanie cennych przedmiotów, jakie GO KERM znajdowała w całej okolicy. Jakby tego było mało, 14 czerwca 1945 grupa sowieckich oficerów napadła dwóch polskich urzędników w okolicach Wykrot i ukradła im sześciocylindrowy samochód DKW.
Dzięki temu, że ludzie Czarnoty-Bojarskiego zdobyli kilka węży strażackich, stawało się możliwe stworzenie choćby zalążka straży ogniowej, formacji absolutnie niezbędnej w zdewastowanym mieście. GO KERM pozyskała także stary folwark w Otoku, na którym planowała osadzić jednych z pierwszych Polaków, którzy mieli się tu zająć uprawą roli. We współpracy z sowietami udało się uruchomić jedną z dwóch turbin elektrowni wodnej w Kraszowicach, dzięki czemu część powiatu odzyskała dostęp do prądu. Niestety, przy okazji remontu sowieccy "fachowcy" uszkodzili drugą turbinę, a ich żołnierze zrobili sobie tarcze strzelnicze z izolatorów.
Przed wojną ówczesne Bunzlau było już ośrodkiem garncarskim o międzynarodowej sławie, więc polskim ceramikom bardzo zależało na tym, aby jak najszybciej przejąć kontrolę nad zakładami ceramicznymi w regionie. Do połowy czerwca 1945 roku do Bolesławca powróciło 10 przedwojennych właścicieli tych zakładów, a na ich czele stanął inżynier ceramik Fleischhauer. Z polskiej strony pierwsze skrzypce grał technolog ceramik Tadeusz Szafran, przybysz z Krakowa, który w pierwszej kolejności chciał uruchomić mniejsze zakłady, uznając to za najbardziej realne. Szafran planował uzupełnić brakujące pasy napędne i zorganizować dostawy węgla z Górnego Śląska, aby wypalić tą ceramikę, która była już załadowana do pieców.
Szafran miał też jeszcze jeden, bardzo ambitny pomysł, który za pośrednictwem Czarnoty-Bojarskiego przedstawił władzom centralnym w Warszawie. Niestety, z nieznanych nam dziś przyczyn nie został on zrealizowany, choć mógłby poważnie podnieść prestiż naszego miasta w kolejnych powojennych latach. Sam Szafran pisał o nim, jak następuje:
Osobną nie znoszącą zwłoki sprawą jest uruchomienie Zawodowej Szkoły Ceramicznej, która w Bolesławcu istniała od 50 lat i wyrobiła sobie znakomitą markę nawet poza granicami niemieckimi. Szkoła ta w polskich rękach ma być jedynym miejscem, kształcącym polski narybek zawodowy, który z czasem wyruguje niemców z miejsc kierowniczych. Budynek szkolny zachował się w doskonałym stanie, wewnątrz wymaga jednak urządzenia klas i warsztatów.
W takich właśnie okolicznościach, wyjątkowo trudnych i skomplikowanych, w pierwszej połowie czerwca 1945 roku z dnia na dzień pisała się historia nie tylko polskiej ceramiki bolesławieckiej, ale też polskiego Bolesławca i powiatu.
Źródła:
~~Wiki napisał(a): My już mamy jednego milionera na Żoliborzu.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).