4 grudnia 2010r. godz. 20:44, odsłon: 8277, bolec.infoCo się stało pod Orient Expressem?
Bogusław Nowak, doskonale znany wszystkim bolesławianom polityk i społecznik, organizator Gliniady i kandydat na prezydenta, został oskarżony o umyślne przejechanie strażnika miejskiego.
Bogdan Nowak (fot. )
Do zajścia doszło w czwartek 2 grudnia 2010, około godziny 18:00. Bogdan Nowak. wraz z grupą przyjaciół przyjechał na spotkanie z inicjatorem Ruchu Poparcia posłem Januszem Palikotem, które zostało zorganizowane w restauracji Orient Express, znajdującej się w budynku dworca PKP.
Podczas spotkania na sali pojawili się jeleniogórscy Strażnicy Miejscy, którzy za pośrednictwem organizatorów przekazali zebranym informację, iż wszystkie nieprawidłowo zaparkowane samochody zostaną za chwile odholowane sprzed budynku dworca.
- Strażnicy wezwali wszystkie osoby które zaparkowały - co ważne - w zatoczce autobusowej, do usunięcia swoich samochodów - relacjonuje obecny na spotkaniu współpracownik naszej redakcji - Bogdan Nowak. nie odpowiedział na pierwsze wezwanie strażników i pozostał na sali. Słusznie - jego auto stało dobre kilka metrów przed zasypaną śniegiem zatoczką.
Po kilkunastu minutach strażnicy pojawili się po raz kolejny, tym razem wzywając również osoby, które zaparkowały swoje pojazdy przed zatoczką. Sytuacja stawała się coraz bardziej nerwowa, co zresztą podkreślali organizatorzy spotkania, prosząc o zastosowanie się do zaleceń funkcjonariuszy SM. W tym momencie Bogusław N. niezwłocznie wybiegł z sali w której odbywało się spotkanie.
Wyszedłem, będąc bardzo lekko ubrany, mając nadzieję, że przestawię auto, jeśli to będzie konieczne i szybko wrócę na spotkanie. Na zewnątrz okazało się, że przed budynkiem stoją samochody Straży Miejskiej i dwie lawety, a wokół naszych samochodów kręcą się strażnicy. Kiedy doszedłem do mojego auta, w sposób bardzo stanowczy i nawet arogancki jeden ze strażników zażądał ode mnie dokumentów - relacjonuje w swoim oświadczeniu Bogusław Nowak. Dokumenty zostały jednak, wraz z kurtką N. w sali w której trwało spotkanie. - Chciałem więc szybko przestawić swoje auto. Wsiadłem do niego, ale koła boksowały w miejscu w zaspie. Dwóch przechodniów próbowało mi pomóc i wypchnąć moje auto z tej zaspy, ale bezskutecznie.
W tym momencie doszło do nieprzyjemnego zdarzenia, którego rzeczywisty przebieg budzi spore kontrowersje.
– Kiedy jeden z funkcjonariuszy poprosił Bogusława Nowak. o wylegitymowanie się i przestawienie auta, ten odmówił. Następnie włączył silnik pojazdu i rozpoczął nerwowe manewry. Cofając uderzył strażnika miejskiego, następnie jadąc do przodu przejechał po jego nodze. Wówczas strażnik przewrócił się i uderzył głową o jezdnię, po czym został odwieziony do szpitala. Całe zdarzenie zarejestrowała kamera miejskiego monitoringu. Było to umyślne, dwukrotne potrącenie naszego strażnika, ale jest jeszcze za wcześnie by mówić o szczegółach zdarzenia – powiedział redakcji portalu Jelonka.com
Jerzy Górniak, Komendant Straż Miejskiej w Jeleniej Górze.
Z ust komendanta Straży Miejskiej padają więc bardzo ostre oskarżenia. Jeśli uznać, że niedawny kandydat na prezydenta Bolesławca rzeczywiści
umyślnie dwukrotnie potrącił strażnika, można pokusić się nawet o oskarżenie Bogusława N. o próbę zabójstwa. Jednak czy ktokolwiek tak naprawdę wierzy w pałającego rządzą mordu organizatora "Gliniady", który by umilić sobie popołudnie rozjeżdża strażników miejskich?
- Podczas lekkiego rozhuśtania samochodu auto przemieściło się w tył może o pół metra. - wspomina Bogusław N. - Nie widziałem momentu, w którym strażnik znalazł się za moim samochodem. Nie wiem, co zamierzał zrobić i dlaczego tam stanął; potem powiedziano mi, że się przewrócił. Zaczął wykrzykiwać: „połamałeś mi nogę” „to już jest prokuratura”, „skończysz na dołku”. Nie słyszałem natomiast, żeby ktokolwiek mówił o tym, że miał on się uderzyć w głowę. Następnie chyba czterech strażników otworzyło drzwi mojego samochodu – próbowali siłą wyciągnąć mnie zza kierownicy. Wyrywali mi kluczyki z ręki, ktoś ciągnął mnie za szyję. Poczułem się kompletnie osaczony, cała sytuacja była po prostu groteskowa. Na szczęście naocznym świadkiem całej awantury był Pan Przemysław Moszczyński, bo uważam, że gdyby nie jego obecność, to rozwścieczeni strażnicy mogliby zrobić mi krzywdę, a potem próbować zrzucić na mnie całą odpowiedzialność za zajście.
Strażnik uskarżając się na ból rzekomo złamanej nogi został przewieziony do szpitala, z którego zwolniono go po kilku minutach stwierdzając jedynie powierzchowne obrażenia. Natomiast na miejsce zajścia przyjechał patrol policji. Funkcjonariusze po przesłuchaniu Bogusława N., przepadaniu go alkomatem (wynik negatywny) oraz zasięgnięciu informacji o stanie zdrowia poszkodowanego i sprawdzeniu nagrania z miejskiego monitoringu, który zarejestrował całe zdarzenie, podjęli decyzję o ukaraniu sprawcy dwoma mandatami. Bogusław N. otrzymał mandat za złe parkowanie oraz za spowodowanie kolizji.
Wydaje się więc, iż zdaniem policjantów nie było żadnych przyczyn by twierdzić, że Bogusław N. działał umyślnie. Dziwi więc niezwykle ostra i jednocześnie pomawiająca wypowiedź komendanta Straży Miejskiej. Szczególnie, że wywołała ona prawdziwą burzę w lokalnych mediach oraz lawinę ostrych komentarzy internautów, wymierzonych w osobę byłego radnego Rady Miasta Bogusława N.
Będziemy Państwa informować o dalszym rozwoju wypadków w tej sprawie.