Przed 1945 rokiem w Bolesławcu były dwa szpitale - Kreis-Krankenhaus Bunzlau (Szpital Powiatowy w Bolesławcu) przy obecnej ul. Jeleniogórskiej oraz Provinzial Heil- und Pflege Anstalt zu Bunzlau (Prowincjonalny Zakład Opiekuńczo-Zdrowotny w Bolesławcu) przy obecnej al. Tysiąclecia. Oprócz tego podstawową opieką medyczną zajmowały się ewangelickie siostry diakonisy, prowadzące swój zakład opiekuńczy w kamienicy przy obecnej ul. Komuny Paryskiej 12 oraz siostry elżbietanki, urzędujące w pełniącym do dziś swą funkcję Domu Dziecka.
Wszystkie te miejsca przetrwały wojnę, choć w szpitalu psychiatrycznym podczas sowieckiego ostrzału artyleryjskiego spłonął co najmniej jeden budynek. Był jednak istotny problem - miasto było poważnie zniszczone, a wielkie ruchy ludności powodowały ogromne zagrożenie wybuchem epidemii, która koniec końców wybuchła. Brak urządzeń kąpielowych, odwszalni, lekarzy i odpowiedniego ośrodka sanitarnego spowodowały, że we wrześniu 1945 roku w regionie rozszalała się epidemia tyfusu brzusznego. Mieszkańcy często też chorowali na choroby skórne, takie jak świerzb czy parchy.
Kolejne miesiące nie przynosiły zmian, o czym 3 marca 1946 roku bardzo dosadnie pisał Pełnomocnik Rządu na Obwód nr 36 w Bolesławcu, Karol Bieniaszek:
Zwracam się do Ob. Burmistrza miasta by zwrócił baczniejszą uwagę na stan czystości miasta w ostatnich czasach wprost katastrofalny. Na ulicach miasta zalegają ogromne ilości błota i nieczystości tak że przejezdny odnosi najgorsze wrażenie z naszego miasta. Dość powiedzieć że na ulicy gdzie mieszkam wprost trudno przedostać się z powodu błota i nieczystości.
Takie warunki były wprost idealne dla tworzenia się siedlisk licznych wirusów i bakterii, szczególnie że pierwsze zachowane dokumenty, potwierdzające organizowanie w okolicach Bolesławca szczepień ochronnych, pochodzą dopiero z końca maja 1946 roku. Organizowano je gdziekolwiek, gdzie dało się zapewnić odpowiedni sprzęt, czyli... stoły, krzesła, miednice, mydło i ręczniki. Mniej więcej w tym samym czasie rozpoczęła się też intensywna akcja odszczurzania domów, kamienic i gospodarstw.
Bodaj jedynym wyjątkiem były szczepienia na tyfus brzuszny, które wobec wybuchu epidemii udało się zorganizować na masową skalę jeszcze jesienią 1945 roku - organizowała je ekipa przybyłych tu lekarzy polskich. Przebywali oni tu jednak tymczasowo, gdyż na co dzień pracowali tutaj Holenderczyk, Belg i Niemka - bardzo młodzi lekarze, niemający jeszcze za sobą odpowiedniej praktyki lekarskiej. Początkowo chorymi opiekowały się jedynie diakonisy oraz elżbietanki, prowadzące w domu dziecka Szpital/Zakładzie św. Józefa. Przez pewien czas w dawnej szkole zawodowej przy ul. Łukasiewicza funkcjonował też szpital dla chorych na tyfus, lecz w styczniu 1946 roku rozszabrowali go czerwonoarmiści.
Wszystkie trzy placówki zapewniały łącznie zaledwie 97 łóżek... Pracowali tam głównie Niemcy, a przez pewien czas głównym bolesławieckim lekarzem był Holender, dr Georg van Taal, będący jednocześnie donosicielem Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego.
Jedną z pierwszych polskich lekarek w naszym mieście była siostra ordynatorka ze Szpitala św. Józefa, dr Krystyna (Edwarda) Rauchówna. Niewiele o niej wiemy, ale była w Bolesławcu co najmniej od 5 lutego 1946 roku. Wkrótce potem mianowano ją lekarką miejską, co poświadcza sygnowany przez nią dokument z 28 marca 1946 roku, nakazujący bolesławianom zorganizowanie za miastem wspólnego wysypiska odpadów oraz spuszczenie i oczyszczenie wody stojącej w kanałach. Niestety, nie wiadomo, w jakim stopniu nakazy te zostały wykonane.
Dopiero wtedy władze powiatowe przejęły z rąk Armii Czerwonej szpital przy ul. Jeleniogórskiej, zastając go jednak doszczętnie splądrowanym. Sytuacja była tak zła, że wszystkie gminy zostały zobowiązane, aby dostarczyć tam po dwa łóżka metalowe z materacami i pościelą, dwa białe wiadra i dwa białe dzbanki na wodę, dwie białe miednice i kilka garnków. Podobne zbiórki były organizowane jeszcze przez wiele miesięcy, a jako że w Bolesławcu dramatycznie brakowało kadry medycznej, uruchomienie szpitala było bardzo trudne.
Koniec części pierwszej.
Źródła:
~~Ognistoczerwona Mina napisał(a):Józef Kłosowski też jeden z pierwszych lekarzy specjalista chorób płucKtoś napisał: ~~Topazowy Winorośl napisał(a): Nie wiem czy to zbieżność nazwisk czy niedokładność relacji ale dr.Rauchówna jeszcze w latach 60 tych prowadziła praktykę lekarską,mieszkała na ul.Kubika i przyjmował prywatnie.
Przyjmowała w poradni na Komuny Paryskiej w przychodni skórno wenerycznej , jednymi z pierwszych Byli lekarze Janina ,Władysław Ciszewscy, Roman Fedyszyn , Józef Kupka ,Olgierd Niewodniczański Ludwika Panster, Czesław Skórski Krystyna Ratajska ,Myśliński neurolog,Tkaczuk stomatolog
~~Ognistoczerwona Mina napisał(a):Ktoś napisał: ~~Ognistoczerwona Mina napisał(a):Ktoś napisał: Ktoś napisał: ~~Topazowy Winorośl napisał(a): Nie wiem czy to zbieżność nazwisk czy niedokładność relacji ale dr.Rauchówna jeszcze w latach 60 tych prowadziła praktykę lekarską,mieszkała na ul.Kubika i przyjmował prywatnie.
Przyjmowała w poradni na Komuny Paryskiej w przychodni skórno wenerycznej , jednymi z pierwszych Byli lekarze Janina ,Władysław Ciszewscy, Roman Fedyszyn , Józef Kupka ,Olgierd Niewodniczański Ludwika Panster, Czesław Skórski Krystyna Ratajska ,Myśliński neurolog,Tkaczuk stomatolog Józef Kłosowski też jeden z pierwszych lekarzy specjalista chorób płuc
Był też dr Krautmann i Jewsiejenko, a dr Rauch była siostrą, ale czyjąś, bo zakonną chyba nie.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).