~~Kakaowy Wilec napisał(a): Moje dzieci urodziłam w Zgorzelcu. Liczyłam, że Dyr szpitala dokona zmian w sposobie funkcjonowania tego miejsca , tak jak jego mama w Zgorzelcu. Niestety, okazało się , że została stworzona otoczka wizualna , aby polechtać nasze oko. Nigdy nie zapomnę, gdy w okresie pandemii moje dziecko złamało rękę, a na sorze pan- rejestrator beż maseczki trzy razy pobierał próbkę cierpiącemu dziecku z nosa. Potem młodą pielęgniarka odmówiła zdjęcia bluzy , bo się brzydziła. Zostaliśmy skierowanie do Legnicy , ale i tu natrafiliśmy na przeszkody ... Dlaczego ? Bo nie dostaliśmy pełnej dokumentacji ....
Niedawno musieliśmy wykonać rezonans magnetyczny . Czas oczekiwania niedługi i to sie chwali . Dajemy skierowanie. Po 2 tygodniach przychodzimy o wyznaczonym czasie i okazuje się , że nasze skierowanie zostało niewłaściwie odczytane , a w szpitalu nie można zrobić tego badania. Czekaliśmy na czczo od 12.40 do 17.00. Ludzi ogrom w poczekalni , mimo że każdy miał wyznaczony czas. Czekamy z welfronem , bo Pani pielęgniarka zamiast ściągnąć, je pizzę, a dziecko głodne cały dzień. To jest właśnie wasze podejście do pacjenta.
Dziś gdy patrzę na tę elitę i obstawę prezydenta , jest mi przykro , że w mieście, w którym żyjemy, władza koncentruje się na tym , by tworzyć otoczkę na kilka tygodni przed wyborami. Ci ludzie są tak zarozumiali , że nie identyfikują się z nami - mieszkańcami, tylko robią biznes - którego celem jest polityka.
Życzę Wam - ekipo promująca - wsluchajcie się w głosy nas mieszkańców Bolesławca, to jest też nasze miasto. Tu jest potrzebna nowa krew. O tym będę pamiętać zawsze , gdy będę patrzeć na rękę mojego syna , która pań z rtg położył na tekturce i związał bandazem , bo nikt na sorze ręki nie wzmocnił.
Pandemia to był jakiś szalony i niezrozumiały czas. Ludzie się zwyczajnie bali. Przed apteką stało sie na dworze było zimno wiało czy padało nikt nie wpuścił. Moja przychodnia wydawała skierowania czy zlecenia przez uchylone na 5 cm drzwi. Do Tesco pan ochroniarz wpuszczał po 5 osób nie ważne że nie chciałam do sklepu tylko do apteki nie wpuścił bo tak kazali. Ludzie nie rozumieli że szpital przestał być zwykłym szpitalem tylko stał się zakaźny, że zmieniły się procedury przyjęć. Ale to nie tylko tu w Polsce bo u niemca trzeba było stać pod szpitalem klika czy kilkanaście godzin żeby przyjęli bo trzeba było czekać na wynik wymazu. A już nie wspomnę o urzędach jak funkcjonowały. Przecież skrzynki podawcze porobili i dokumenty musiały przeleżeć 48 godz. A do budynku zapomnij nikt nie wpuścił. Jeszcze dwa lata od wybuchu pandemii stałam na dworze marznąc bo pan wpuszczał określoną ilość osób do starostwa na głos pytając w jakiej sprawie. I można tak wymieniać i wymieniać.