#alabaster72 nieaktywny
1 lutego 2012r. o 16:32
To co?Już mam całość wkleić?Myślałem że to potrwa,ale chyba fakt,starczy :D Był sobie człowiek,zwykły,niczym nie wyróżniający się.Nie zauważyli byście go nawet gdyby potrącił Was na ulicy.Człowiek ten,w swoim słomkowym kapeluszu,idąc ulicą Normalności i uśmiechając się sam do siebie,nie myślał co było,nie zastanawiał się co będzie.Szedł oglądając wystawy sklepów,ale zawsze zatrzymywał się przy jednej z nich,szczególnej,nie dla tego że interesował go jakiś przedmiot,nie,widział w odbiciu szyby Kogoś,kogoś kto po przeciwnej stronie ulicy,w ulicznym straganie sprzedawał kwiaty.Pan w kapeluszu nigdy nie miał odwagi spojrzeć na Nią wprost,co dopiero podejść pod pretekstem kupna bukietu kwiatów.Jedyne na co miał odwagę to zerkać w odbicie wystawy i marzyć.Czas mijał a on ,jak co dzień,lekko uśmiechnięty szedł przed siebie,w sobie tylko znanym kierunku.Kiedy przechodził przy ulubionej wystawie,zatrzymał się i...nie poznał jej.W nocy ktoś zbił szybę i właściciel tymczasowo wstawił w okno wystawy płytę sklejki.Szok,nie zobaczy JEJ!Wystraszył się,nie wiedział co robić,w jednej chwili cały jego świat zawalił się.Zapomniał gdzie szedł ,co miał zrobić,wiatr zwiał mu z głowy jego słomkowy kapelusz a on stał i nawet nie próbował go złapać,przerażony.-Nie zobaczę jej,nie będę miał o kim śnić,cóż ja pocznę-pomyślał.Wtedy,Ktoś niepostrzeżenie podszedł do niego z tyłu,delikatnie dotknął jego ramienia i zapytał miłym kobiecym głosem-Czy to pana kapelusz,taki ładny,słomkowy-To była Ona.Człowiek ten,nieśmiało uśmiechając się ,przytaknął,zabrał kapelusz i skinieniem głowy dziękując,odszedł w sobie tylko znanym kierunku.Odszedł lecz jego myśli paliły jak nigdy dotąd. Nie potrafił sobie wybaczyć, że nie skorzystał z tej szansy, być może jedynej i ostatniej. Kwiaciarnia już od dłuższego czasu była zamknięta ..tylko na podłodze walał się samotny płatek różny. Tak samotny jak on w tej chwili, a sny które były jego wybawieniem i chwilami szczęścia, zamieniły się w koszmary.Szedł zamyślony, nie zdając sobie sprawy, że trzyma dalej w dłoniach swój słomkowy kapelusz.W głowie ciągle słyszał dźwięczny głos dziewczyny.Był zły na siebie, że zaprzepaścił szansę Jej poznania . Gdy brał od Niej kapelusz ich palce się zetknęły.Wiedział już , że to ta wymarzona ...wyśniona. Czuł Jej dotyk całym swoim ciałem.Czuł ciepło bijące od dziewczyny i ten nieuchwytny zapach.Zawrócił..ale tam już nikogo nie było.Rozczarowany poszedł do domu.Usiadł na kanapie i marzył o Niej.O dotyku Jej delikatnych dłoni...muśnięciu ust...o rozkochanym spojrzeniu...Z tego stanu wyrwał Go dzwonek do drzwi.Jakież było Jego zdziwienie kiedy w drzwiach ujrzał ...Komornika,który przyszedł zająć jego ,i tak skromny,"majątek".Długo walczył w drzwiach z potworem w ludzkim ciele,który z szyderczym uśmiechem i nadludzką siłą,odepchnął go i wdarł się do jego samotni.-Jak do tego doszło,czemu nie pilnowałem płatności?-Pomyślał.Wszystko co cenne,nie było już jego,jedyne co mu pozostało to słomkowy kapelusz,zmiętoszony w zdenerwowanych dłoniach.Wyszedł z domu,już nie gościł na jego ustach uśmiech,nie było myśli wypełnionych nadzieją,przytłaczająca pustka w sercu która tłamsiła go,złe myśli,to wszystko doprowadziło go,nieświadomie idąc przed siebie,do mostu.Mały mostek,taki jakich wiele w miasteczkach z rzeką,ale ta rzeka dziś ciemna i wzburzona wiosennymi roztopami,wyglądała na groźną.Człowiek zatrzymał się na tym moście,patrząc na ciemną toń rzeki,uśmiechnął się,do siebie,może uśmiechnął się w twarz przeciwnością losu,to wie on sam.W uśmiechu tym było tyle smutku,goryczy,żalu,ale ktoś kto przyglądał bysie z boku,ujrzał by w jego oczach radość,nie było w nich strachu.Człowiek ten,jednym energicznym ruchem,zdjął z głowy kapelusz i cisnął go w nurt rzeki.-Czemu to pan zrobił?-usłyszał tuż obok,-To był taki ładny kapelusz.Człowiek odwrócił się i spojrzał w oczy osobie która zadała to pytanie,piękne błękitne i pełne ciepła oczy,oczy Kwiaciarki którą znał,i którą tak kochał.-Chcesz wiedzieć czemu to zrobiłem?Zrobiłem to bo wszystkie złe myśli które mnie nawiedziły dzisiejszego dnia,znalazły się w nim,teraz jestem spokojny i wiem że będzie dobrze.Kobieta zdziwiona pokiwała ze zrozumieniem głową i zapytała-Czy był by pan tak dobry i pomógł mi z tym straganem,jest dość ciężki i nie daję rady tak sama pchać go pod górkę.-Oczywiście że pani pomogę-Odpowiedział człowiek bez kapelusza słomkowego,ale z radosnym sercem.Dziś w mieście tym można ujrzeć parę która wspólnie sprzedaje kwiaty z ulicznego straganu,parę która z miłością wpatruje się sobie w oczy.Nie ma osoby która przechodząc obok nie kupiła by kwiatka,bo w każdym z tych kwiatów była cząstka tego uczucia.
Dopisane 01.02.2012r. o godz. 16:32:
Zapomniałem o najważniejszym :Autorzy powyższej historyjki-gipsik,znaczy ja,Ktoś(~)nie wiem kto,Jowitka.Dziękuje tym osobą za wkład i trud jaki zadali sobie.UKŁONY :D :D :D
Oddam mało używane skrzydła i aureolę lub zamienię na rogi, kopyta i ogon...a nie, ogon mam