panda napisał(a):
Generalnie ja jestem za wprowadzeniem euro, jednak nie jestem za pośpiechem w przyjęciu. Strefa euro jest niestabilna, tymczasem lepiej pozostać przy złotówce. Ponadto i tak czekają nas kilkuletnie negocjacje. Zachodzi obawa, że po przyjęciu euro ceny skoczą do góry, bo będą przy okazji równać w górę, aby mieć wieksze zyski. Można się przed tym bronic tak jak na Słowacji, gdzie okres przejściowy, kiedy środkami płatniczymi były dwie waluty, trwał 2 lata. Ja bym nawet był za tym, aby ten okres trwał 3 lata.
Także przyjęcie euro jest nieuniknione! Pytanie brzmi kiedy?
Dopisane 15.12.2012r. o godz. 13:04:
~? napisał(a):
chcesz podyskutować? zarejestruj się.
Panda , wybacz , nie będę rejestrować się a podyskutować mam ochotę.
Zdecydowanie nie jestem zwolenniczką wprowadzenia euro w okresie przynajmnie 8 - 10 lat.Powód? Nasza (kraju) sytuacja finansowa i gospodarcza.PKB leci na łeb na szyję...Wskaźnik bezrobocia wzrasta i nikt nie troszy się o rozwiązanie tego problemu (bezrobocia).Co to znaczy? Cofanie się do tyłu , ze wszystkim.Biedniejemy. Rozmawiałam z wieloma obywatelami Słowacji ,Grecji na ten temat. Ich zdania były podzielone , jadnak wiekszoś wykazywała zdecydowane niezadowolenie.A większość , tak jak i u nas , to nie milionerzy , bogacze.To biedacy , liczący grosz od pierwszego do pierwszego. Życie to nie tylko wydatki na jedzenie , gdzie mozna pasa zacisnąć, ale życie to też wydatki na koszty bieżące - energia , gaz , czynsz , woda itp...Nie wspomnę o :luksusach" w polskim wydaniu. I jeszcze jedna sprawa - kto będzie brał pierwsze skrzypce przy kontroli budżetowej , kiedy mielibyśmy euro? Oczywiście Land zza Odry. Czy kiedykolwiek leżało mu dobro Polski i Polaków? Patrzmy perspektywicznie i nie przez pryzmat "własnego czubka nosa"...