Patrzalski napisał(a): Nauczanie innych i opowiadanie o Bogu nie jest równoznaczne z "obnoszeniem" się z wiarą .Czynienie cudów ,również.
Obnoszenie się z wiarą kojarzy mi się raczej z demonstracyjnym okazywaniem swojej "pobożności" tkzw. pobożność na pokaz.
Szanuje ludzi wierzących ,ale pogardzam ludźmi obnoszącymi się demonstracyjnie ze swoją wiarą. Nie toleruje szopek typu "obrońcy krzyża "z Krakowskiego Przedmieścia, albo demonstracja siły kościoła w czasie procesji "Bożego Ciała". Sposób edukacji religijnej dzieci,przez osoby duchowne opiera się na indoktrynacji i nie ma nic wspólnego z nauką. Amen.
Oczywiście, że bywają tacy co modlą się na pokaz, a naprawdę nie modlą się szczerze co znaczy, że są fałszywi. Ale co z tego? Czy nam sądzić kto może, a kto nie może wchodzić do Kościoła lub uczestniczyć w obronie krzyża. Ja np popieram obronę krzyża lecz - nie na pokaz by ludzie widzieli jaki to ja jestem głęboko wierzący.
Ja chcę przedewszystkim podobać się mojemu Stwórcy - to jest dla mnie najwazniejsze. I jak idę do Kościoła to idę bo chće tego, potrzebuję tego i czerpię z tego radość. Nie skupiam się na tym ile procent przychodzi szczerze, a ile nieszczerze. Nie mam czasu na osądy ludzkości i to również radzę Tobie - nie bierz wszystkich pod jeden młotek. Nie lubisz Kościoła? Nie potrzebujesz Ewangelii? twój wybór. Nikt cię tam nie wpycha siłą.
Ja osobiście naprawdę współczuję ludziom, którzy odrzucili wiarę, lub nigdy jej nie mieli. Znam tą drugą stronę życia i dziś wiem, że nie ma ona przyszłości. Jedyne co mogę to tylko nauczyć się żyć obok takich ludzi.