Pewnie gdyby wprowadzili czesne to musieliby od niego zapłacic podatek a od darowizny nie trzeba ;)

~samosia napisał(a): W mojej rzeczywistości są odgórne wytyczne mówiące o ilości dzieci w klasie, gdzie minimum ma być 26 osób, bo inaczej nie utworzy się klasy/grupy przedszkolnej.

Nie ma takiego przepisu ministerialnego. Liczbę uczniów w klasie w gminnej szkole ustala gmina. Gmina może zadecydować o klasach 22 osobowych o ile ZNAJDZIE NA TO PIENIĄDZE. Gdyby było tak, jak mówisz, trzeba by było zamknąć wszystkie szkoły wiejskie, tam klasy potrafią być 10-osobowe.
To, o czym mówisz (odpowiedzialność karna), to odpowiedzialność za złamanie dyscypliny budżetowej w ramach budżetu ustalonego przez gminę. Tego rzeczywiście dyrektorowi zrobić nie wolno. Ale plan finansowy - powtórzę - ustala gmina, nie minister.

~samosia napisał(a): Albo wiara Cię tak zaślepia, że nie chcesz dostrzec różnic między placówką świecką a katolicką (jednym się zabiera, by innym dać).

Nikt nikomu niczego nie zabrał. Szkole nalezą się pieniądze od każdego dziecka do niej uczęszczającego. Jak dziecko zmieni szkołę, to także należne pieniądze idą za nim (w dużym uproszczeniu). Niczego natomiast nie może zabrać Twojemu dziecku.

~samosia napisał(a):
Albo siedzisz u źródła problemów i masz wpływ na nie - czyli kosztem mego dziecko tworzysz zaplecze innym dzieciom.

Naprawdę sądzisz, że te forum czyta minister oświaty (czyli źródło problemów)?

arti29 napisał(a): Pewnie gdyby wprowadzili czesne to musieliby od niego zapłacic podatek a od darowizny nie trzeba ;)

I po co się wyzłośliwiać?
Gdyby było czesne, osiągnięta ewentualnie nadwyżka przeznaczona byłaby na inwestycje bądź poszerzenie oferty. Stanowiłaby więc koszt, od którego nie płaci się podatku.
Żadna szkoła katolicka nie jest nastawiona na zysk, każdy grosz przez nią uzyskany wraca do uczniów.

~zacofany moher napisał(a):

arti29 napisał(a): Pewnie gdyby wprowadzili czesne to musieliby od niego zapłacic podatek a od darowizny nie trzeba ;)

I po co się wyzłośliwiać?
Gdyby było czesne, osiągnięta ewentualnie nadwyżka przeznaczona byłaby na inwestycje bądź poszerzenie oferty. Stanowiłaby więc koszt, od którego nie płaci się podatku.
Żadna szkoła katolicka nie jest nastawiona na zysk, każdy grosz przez nią uzyskany wraca do uczniów.

Tak na inwestycje chyba w bitą śmietanę :D , poza tym wyrażanie swojej opini nie jest w moim przekonaniu złośliwością ;)

~ napisał(a): Szkoda, że nie ma obwarowań odgórnych w Ustawie o systemie oświaty nakazujących i wskazujących minimum dzieci w szkolnych klasach

Powiem szczerze, że dyskusja z Tobą nie ma sensu, bo ty i tak piejesz po swojemu. Wiem, że gmina ustala, wiem, że nie ma przepisu o ilości dzieci w szkole - w przedszkolu już jest. Wiem, że pan prezydent naszego miasta i organ nadzorujący oświatę daje pewne wytyczne - to wszystko wiem.
Tylko dlaczego u Pijarów ma być mniej tych dzieci niż w państwowych szkołach?

Dodatkowo rozmawiamy o mieście Bolesławcu i o szkołach bolesławieckich - nie o gminie bolesławieckiej i ościennych... Ta dyskusja dotyczy miasta, w którym w klasach I w SP jest po 30 dzieci.

Jeszcze raz - czytaj ze zrozumieniem i nie wciskaj mi ciemnoty.

Hm... Moim zdaniem większym problemem są decyzje podejmowane przez nasze władze, a nie przez ministerstwo. To nasi włodarze decydują o większości posunięć w sprawie oświaty - o łączeniu szkół, zabieraniu budynku, oddawaniu go Pijarom, o ilości dzieci w klasach, o ilości pań sprzątających w szkołach, o metrażach im podlegającym... Ministerstwu nic do tych posunięć, to są decyzje radnych i prezydenta oraz organu nadzorującego, którzy w ramach oszczędności na pewno nie kierują się dobrem dzieci.<

Zmoderowano 03.03.2013 godz.16:15 - powód: korekta cytowania (sentinel)

Zacofany - nad cytatem w moim poście powyżej jeszcze były słowa, żebyś nie przypisywał mi słów, których nie napisałam...

Ja tylko dodam, że w klasie I jest ponad 30 uczniów. Może mi ktoś wytłumaczy, dlaczego w jednej klasie może być tylu uczniów a w innej nie. Przecież obie są publiczne.

~samosia napisał(a):
Tylko dlaczego u Pijarów ma być mniej tych dzieci niż w państwowych szkołach?

No, ale czy chodzi o to, by - skoro Twoje dzieci mają gorzej - to inne też miały gorzej?
Czy gdyby nie było szkoły Pijarów, Twoim dzieciom by to coś zmieniło? Przecież dalej by było ich w klasie tyle, ile jest.
Dlaczego masz pretensje do zakonu, a nie do miasta?