26 lutego 2015r. godz. 09:24, odsłon: 6256, Bolec.InfoKonsekwentny jak Piotr Roman
Jakimi kryteriami kieruje się Piotr Roman rozdając nagrody za promocję miasta? Nieco... niespójnymi.
Gala wręczenia nagród za promocję miasta (fot. Krzysztof Krzemiński)
Podczas ostatniej sesji Rady Miasta Łukasz Molak zaproponował, by przy okazji kolejnych edycji konkursu stworzyć jasne dla wszystkich kryteria niezbędne do obiektywnego ocenienia nominowanych. Sprawę skomentował prezydent.
- A ja nie zgadzam się z wynikami Oscarów, moim zdaniem Birdman to słaby film – zaczął Piotr Roman. - Zawsze po gali konkursowej odzywają się niezadowoleni, szczególnie przedstawiciele sportu. Jeśli chodzi o kryteria to ja takie mam – swoje. Dokonuję wyboru z pełną odpowiedzialnością – podkreślił urzędnik.
Piotr Roman przedstawił zebranym listę dwunastu kryteriów, którymi posługuje się ponoć przy ocenianiu wniosków. Nie zdradził czy każde z nich jest równie ważne i czy laureat musi spełnić wszystkie. Nie możemy wyjść z wrażenia, że kryteria te nie tylko nijak mają się do rzeczywistości, ale też są wewnętrznie sprzeczne. Postanowiliśmy je ocenić opierając się na kilku przykładach.
1. Wniosek musi być kompletny i zgodny z ideą konkursu. Nagroda przyzwana jest za realną promocję miasta, nie zaś za samo istnienie czy osiągnięcie jakiegoś wyniku. Promowany ma być sam Bolesławiec, nie zaś np. gmina wiejska czy powiat.
Zachodzimy w głowę jak w takim razie nagrodę otrzymał Zehnder – komercyjna firma o której działaniach związanych z realną promocją Bolesławca nie słyszeliśmy niczego szczególnego. Owszem, daje ona pracę mieszkańcom naszego miasta i pewnie przy okazji swojej działalności posługuje się też i adresem, ale czy jest to „promocja”?
2. Czy argumenty są jasno i czytelnie przedstawione we wniosku?
Nie mamy dostępu do wszystkich wniosków, ale jest to nader „uznaniowe” kryterium.
3. Czy informacje przedstawione we wniosku są uwiarygodnione dokumentami, tekstami, linkami itp.?
Regulamin konkursu nie mówi nic o załącznikach – to kryterium uznajemy jednak za jak najbardziej uzasadnione i koniecznie powinno znaleźć się ono w przyszłości w „sformalizowanych” kryteriach oceniania.
4. Czy charakter działań ma "znamiona trwałości"?
Prezydent wyjaśnił, że jednorazowe działanie nie powinno być nagradzane. Bez nagrody pozostało jednak wiele wyjątkowo „trwałych” podmiotów.
5. Jaka jest szerokość zasięgu promocyjnego?
Chodzi tu o zasięg oddziaływania. Kryterium bardzo ciekawe, szczególnie w kontekście wieloletniego ignorowania istnienia Gliniady czy też np. zorganizowanych w 2014 przez klub Gladius Mistrzostw Polski Seniorów w Taekwondo czyli najważniejszej imprezy roku w dyscyplinie olimpijskiej. Jednocześnie nagrodę zgarnia m.in. rada do spraw seniorów czy organizator osiedlowego turnieju piłkarskiego dzikich drużyn. Nie chcemy umniejszać niczyich zasług, ale dysproporcja jest rażąca.
6. Czy działania dotyczyły danego roku kalendarzowego?
Rozumiemy, że laureat powinien w jakiś szczególny sposób rozsławić Bolesławiec właśnie w roku 2014. Jednak wśród laureatów nie brak jest takich, którzy wyraźnie dostali nagrodę bardziej za „całokształt” niż konkretne działania. Zresztą jak się ma ten punkt do wcześniejszego postulatu o „trwałości”?
7. Bierzemy pod uwagę czy ktoś już był wcześniej nagrodzony. Jeśli ktoś dostał za rok 2013 to nie powinien dostać za rok 2014.
Co najmniej kilku laureatów tegorocznej edycji konkursu ma na swoim koncie nagrody. Prezydent stosuje też sprytny manewr. W jednym roku nagrodę dostaje instytucja, a w kolejnym jej prezes (lub odwrotnie). Tak było m.in. w przypadku Via Sudetica (nagroda dla stowarzyszenia w 2012 i 2014 roku, a dla prezesa Mariusza Lickiewicza w 2013), Stowarzyszenia Reemigrantów z Bośni, Ich Potomków oraz Przyjaciół (nagroda dla stowarzyszenia w 2013, dla pani prezes Haliny Marii Waniak w 2014) oraz Klubu Rugby Husar (klub w 2013, prezes Jakub Lisiewski w 2014).
8. W kategorii sport liczy się „ponadlokalność”.
Jak więc wytłumaczyć przyznanie nagrody dla osób zajmujących się sportem wybitnie lokalnie lub sięgających po laury jedynie w skali województwa, a nie przyznanie ich medalistom Mistrzostw Polski?
9. Popularność danej dyscypliny sportu. Jeśli dyscyplina jest niszowa to szanse są mniejsze.
Prezydent podał kilka przykładów dyscyplin „nieniszowych”. Piłka nożna, siatkówka, piłka ręczna, tenis. Niestety nie mamy obecnie wybitnych reprezentantów w tych dyscyplinach (poza pochodzącym z Bolesławca tenisistą Łukaszem Kubotem). Może więc niech o randze dyscypliny świadczy jej... ranga! Jeśli konkurencja jest na olimpiadzie nie powinna być traktowana jako „niszowa”. Wiadomo przecież, że rzut oszczepem czy pchnięcie kulą nigdy nie będą powszechnie uprawianymi konkurencjami. Z drugiej strony popularne przecież w Polsce taekwondo jakoś nie przypadło prezydentowi do gustu.
10. Czy dane osiągnięcie ma "pozytywny wymiar"?v
Przykładem braku owego „wymiaru” jest wg prezydenta np. sprawa złamania się komina ZECu. Wprawdzie o Bolesławcu wiele się przy tej okazji mówiło, ale raczej negatywnie.
Wydaje nam się, że prezydentowi kończyły się chyba pomysły na kolejne kryteria, bo nie chce się nam wierzyć, żeby ktokolwiek zgłaszał kogokolwiek do nagrody za jakąkolwiek wpadkę czy skandal.
11. Czy dane działania mają wymiar długofalowy?
Czy nie o tym była mowa przy okazji „trwałości”? Chyba Piotr Roman uznał po prostu, że 12 kryteriów wyglądać będzie lepiej niż 11.
12. Jakim stosunkiem głosów komisja oceniła wniosek. Jeśli komisja odrzuca kandydaturę jednogłośnie to prezydent nie przyznaje nagrody.
Niestety to jak głosowali radni jest tajemnicą i nie możemy porównać głosowania z przyznanymi (bądź nie) nagrodami. Co ciekawsze ów „stosunek głosów” nie jest nigdzie zapisywany i w protokołach znajduje się jedynie informacja o pozytywnej (lub negatywnej) ocenie kandydatury przez komisję. Skąd więc prezydent ma tak szczegółowe informacje jak stosunek głosów?
Podsumowując – radny poprosił o stworzenie w przyszłości kryteriów niezbędnych do oceny. Zrobił tak m.in. dlatego, że zasiada w komisji oceniającej kandydatury i chce swoją pracę wykonać rzetelnie. W odpowiedzi prezydent stwierdził, że swoje kryteria już ma i... tyle. Czy to oznacza, że ocena komisji nic nie znaczy? Chcieliśmy zapytać Piotra Romana o jego decyzje, jednak rzeczniczka urzędu, mimo ustaleń, zignorowała naszą prośbę o umówienie spotkania. Zamiast tego coraz więcej osób zwraca się do nas z prośbą o nieporzucanie tematu i doprowadzenie sprawy do końca tj. do stworzenia w przyszłości jasnych kryteriów oceniania kandydatur.
Analogiczna sytuacja ma miejsce podczas przyznawania miejskich dotacji np. dla klubów sportowych. Tutaj też przedstawiciele wielu podmiotów czują się dyskryminowani i narzekają na brak formalnych kryteriów służących do oceny ich wniosków. W efekcie powstają olbrzymie, sięgające ponad 1000% dysproporcje w przyznawaniu środków. Z czego one wynikają? Do sprawy wrócimy, apelujemy jednak już teraz do radnych – wykażcie się inicjatywą uchwałodawczą i uprzątnijcie ten bałagan.