10 stycznia 2016r. godz. 09:41, odsłon: 12773, Kazimierz Marczewski500 plus na każdą puszkę WOŚP
Dzisiaj wolę dać 500 złotych na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, bo wiem, że te pieniądze nie zostaną zmarnowane.
Kazimierz Marczewski (fot. Bolec.Info)
Pijąc w Redakcji Bolec.Info kawę z Kubka Bolecnauty postanowiłem zabrać głos w ramach konsultacji społecznych na temat rozdawnictwa publicznych pieniędzy w ramach priorytetowego programu 500 plus (500 złotych na drugie i kolejne dziecko). Według wstępnych szacunków roczny wydatek państwa to ponad 24 miliardy złotych.
Patrząc na to, co się dzieje na lokalnym podwórku można domniemywać, że pomysłodawcą programu byli przedstawiciele bolesławieckiej społeczności – też chcieli 500 złotych, choć dla kogo innego.
Warto przypomnieć, że w pierwszym kwartale 2015 roku realizacji programu „+500 złotych na każdego pracownika” domagali się pracownicy Bolesławieckiego Ośrodka Kultury-MCC, następnie pracownicy Domu Pomocy Społecznej, a na koniec kierowcy Miejskiego Zakładu Komunikacji. Są to wszystko organizacje samorządowe, publiczne, opłacane m.in. z podatków mieszkańców Bolesławca.
Lokalne władze nie chciały nikomu dać ot tak 500 złotych - najprawdopodobniej nie umiały znaleźć pieniędzy na realizację tych postulatów. A rozwiązanie było przecież proste – co pokazał PiS. Władze miasta mogły podwyższyć czynsze za użytkowanie lokali bankom, których w Bolesławcu jest bardzo dużo, mogły też zwiększyć opłaty kupcom za eksploatację placów na „Manhattanie” i przy ulicy Wesołej – przecież w większości handlują zagranicznymi towarami!
Można było bez problemu dodatkowo opodatkować lokalnych monopolistów produkujących wodę, ciepło, odbierających ścieki czy podnieść opłatę za segregację śmieci itd.
Myślę, że lokalne władze nie zrobiły tego, bo doskonale wiedziały, że dodatkowo obciążyłyby swoich, nienajbogatszych przecież, wyborców. A to mogłoby zakończyć w następnych wyborach lokalnych karierę wielu samorządowców.
Tymczasem PiS zastosował socjotechnikę i obiecał 500 złotych na każde, nie mogące na siebie zapracować, dziecko – tylko po to, aby wygrać wybory, wg zasady obecnego prezesa TVP Jacka Kurskiego że „ciemny lud to kupi”. I kupił.
Teraz, nie mając wystarczającej ilości pieniędzy, rządzący zwlekają z wprowadzeniem zapożyczonego z PRL-u systemu. Nie bardzo wiedzą, skąd wziąć fundusze, nie obciążając przy tym zwykłych obywateli.
Przypominam sobie, że podobny system funkcjonował w Polsce , w latach 70. Dochodziło do tego, że pracownik mający pięcioro dzieci był najlepiej zarabiającym pracownikiem w firmie, niezależnie od tego, co robił. Dodatki na dzieci (tzw. rodzinne) powodowały, że pracownik fizyczny miał pensję dużo większą niż nadzorujący jego pracę inżynier. Za piątkę dzieci dostawał drugą pensję.
Czy to było mądre i logiczne - bardzo wątpię. Wiem jedno: niektórym bardziej opłacało się „robić” dzieci niż uczyć się, oni byli oni nietykalni, bo mieli dzieci. Dlaczego teraz wracamy do "sprawdzonych" programów, które nie tylko były chybione, ale również przyczyniały się do braku szacunku do pracy, szerzyły patologię społeczną? Przypomina mi to znane hasło: „Czy się stoi, czy się leży, 500 złotych się należy”.
Po 25 latach demokratycznych rządów różnych formacji politycznych, obecny rząd chce nam zafundować program „500 plus”, który moim zdaniem nie ma nic wspólnego z walką z ujemnym przyrostem naturalnym, a jest tylko rozdawnictwem publicznych pieniędzy,kupowaniem wyborców. Dodatkowe opodatkowanie banków i hipermarketów zapewne przeniesie się na każdego klienta tych instytucji, zwiększy inflację i spowoduje, że program ten sfinansujemy wspólnie - własnej kieszeni. Moim zdaniem pieniądze z tych podatków należy przeznaczyć na inwestycje, na nowe miejsca pracy.
Niektórzy żartobliwie mówią, że lepszym sposobem na przyrost naturalny w naszym kraju byłoby wprowadzenie 20. stopnia zasilania energetycznego, wtedy w godzinach wieczornych więcej czasu młodzi spędziliby w łóżku niż przy telewizorze, co w efekcie przełożyłoby się na większą ilość dzieci. Były oczywiście takie chwile w latach 80. i efekt był aż nadto widoczny, ale gospodarka padła.
Dawanie (nie swoich) pieniędzy za darmo jest moim zdaniem anachronizmem i pomysłem z innej planety. Ubogim, niezaradnym rodzinom można i należy pomóc, ale poprzez np.wykupienie dzieciom obiadów, sfinansowanie ferii, wakacji czy zajęć dodatkowych, aby zwiększać ich szanse edukacyjne i na rynku pracy. Takie dobrze przygotowane programy, kontrolowane przez samorządowe organizacje mogą być bardzo efektywne. Dlaczego w ramach zmian nie przygotowuje się takich rozwiązań? Trudno to zrozumieć.
Dzisiaj – w dniu 24. Finału - wolę dać 500 złotych na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, bo wiem, że te pieniądze nie zostaną zmarnowane. Spotkajmy się więc razem, wspomóżmy tę niezwykłą inicjatywę Jurka Owsiaka i zapoczątkujmy lepszy program – program
„500 plus na każdą puszkę WOŚP”! Grajmy razem do końca świata i jeden dzień dłużej!
Pozdrawiam wszystkich Bolecnautów i zapraszam do dyskusji!