Zimowy poranek w Bolesławcu. W rynku tłumy bolesławian z aparatami i telefonami w ręku. Wszyscy robią sobie zdjęcia na tle olbrzymiej dekoracji - bombki w kształcie filiżanki z bolesławieckiej ceramiki. W internecie niemal natychmiast pojawiają się setki zdjęć z Bolesławca z komentarzami: „to moje miasto”, „prawda, że piękne?” itd. Mała rzecz, okazuje się być strzałem w dziesiątkę i sposobem na promocję miasta - bo Bolesławiec to miasto ceramiki i gliny. My, bolesławianie, doskonale o to wiemy. Ale czy wiedzą o tym też inni?
Gdy minie zima na bolesławieckim rynku nie znajdziemy ceramiki w ogóle. Nie ma możliwości zakupu dzbanka czy innego gadżetu - choćby pluszaka czy t-shirtu w ceramiczne wzory.
Gdy inne miasta w Polsce (ale także na świecie) szukają i często na siłę wymyślają swój produkt regionalny, który następnie służy do promocji miasta, Bolesławiec taki produkt ma od kilku wieków. Tyle, że Bolesławiec nie wykorzystuje swoich możliwości i skarbów. Nie wykorzystują go władze miasta - promocja miasta praktycznie pomija ceramikę (poza kilkudniowym Świętem Ceramiki i wspomnianą bombką) - miasto woli postawić na kulturę bałkańską. Zamiast postawić dziesiątki takich bombek miasto woli promować film o zbieraniu psich kup czy zatrudnić ludzi, którzy piszą o Dniu Kota.
W innych miastach tego typu procesy przebiegają w zupełnie inny sposób. Wszystko dzieje się wokół produktu regionalnego. Przykładowo w małym Pacanowie Koziołka Matołka można zobaczyć nie tylko na murach budynków, ale można kupić małą czy dużą maskotkę w każdym jednym sklepie. W Bolesławcu żaden turysta nie znajdzie ceramiki w rynku - ani do kupienia ani do zobaczenia.
Promocja miasta nie może ograniczać się do kilkudniowego festynu. Powinna trwać przez cały rok i być wspierana przez lokalnych przedsiębiorców i mieszkańców.
W Bolesławcu potencjału jaki niesie ze sobą ceramika i glina nie dostrzegają też sami mieszkańcy - nawet na BolecForum bardzo często mogliśmy widzieć komentarze w stylu: „nie lubię ceramiki”, „nie dam zarobić prywaciarzom z ceramik”, „niech ten Nowak sam się smaruje gliną, bo to jego biznes”.
Tymczasem zapominamy, że to bolesławieckie firmy produkujące ceramikę zapewniają miastu sporą cześć budżetu w sposób pośredni i bezpośredni - m.in. w postaci podatków. Mieszkańcy zapominają o tym, że gdy ceramiki będą dobrze prosperowały to będzie więcej miejsc pracy z lepszymi zarobkami. Gdy będą lepsze zarobki to mieszkańców będzie na więcej stać i dadzą zarobić innym branżom. To system naczyń połączonych. Ale, żeby to się stało to bolesławiecka ceramika musi być jeszcze bardziej znana i lubiana.
W Bolesławcu niestety dzieje się inaczej. Oczywistym przykładem zmarnowania potencjału jest inicjatywa, która w perfekcyjny sposób została uśmiercona - Gliniada. Zamiast ciągłej promocji poprzez obecność glinoludów w przestrzeni miejskiej (np. poprzez postawienie w mieście figur glinoludów, aby promowały lokalny produkt w ciągu całego roku), lokalni politycy z powodów ambicjonalnych doprowadzili do likwidacji pomysłu, który przyciągał tysiące ludzi – potencjalnych klientów i kontrahentów.
Oczywiście w ostatnich latach można było też dostrzec drobne pozytywne sposoby wykorzystania ceramiki - m.in. wspomniana bombka czy udekorowanie bolesławieckich rond. Ale ilość ceramicznych elementów rozmieszczonych obecnie w mieście jest tylko symboliczna. Nie ma ani jednego spektakularnego elementu, który spowodowałby, że ktoś chciałby się wybrać z Wrocławia do Bolesławca, aby zrobić sobie zdjęcie na tle ceramicznej budowli. Nie ma nawet prostych elementów typu ceramiczne drogowskazy czy tablice z nazwami ulic. Ceramika w Bolesławcu pokazywana jest tak jakbyśmy się jej wstydzili.
A jak powinno być? Bolesławcowi potrzeba ceramicznego elementu na miarę Chrystysa ze Świebodzina czy paryskiej wieży Eiffela. Jedna skromna ławeczka nie wystarczy. Potrzeba czegoś dużego, innego, ale ceramicznego. Oprócz tego wszystkie miejskie oznaczenia powinny być wykonane z ceramiki. W tym numery budynków, nazwy ulic, drogowskazy. W centrum powinniśmy mieć nie jedną, ale dziesiątki ceramicznych ławek, a przynajmniej z ceramicznymi elementami. Brakuje też budynków wymalowanych w ceramiczne wzory, na tle których ludzie chcieliby robić sobie zdjęcia. Każdy miejski urząd czy spółka miejska powinna mieć ujednoliconą identyfikację wizualną wykorzystującą wzory ceramiczne - tak, aby ktoś kto np. zobaczy logo PWiK od razu wiedział, że to wodociągi z miasta ceramiki.
Wreszcie - ceramika powinna być widoczna i dostępna wszędzie. Dzisiaj nawet nie ma prostych gadżetów typu t-shirt, koszula czy krawat w ceramiczny wzór (wiemy, że takie ubrania ma prezydent Roman, ale czy ktoś jeszcze?) - nie da się czegoś takiego kupić w Bolesławcu.
Gliniady już się pozbyliśmy. Być może wkrótce pozbędziemy się też i ceramiki. I nie musimy w tym celu likwidować lokalnych firm. Wystarczy, że inne miasto wykorzysta swoją okazję i lepiej wypromuje swój produkt regionalny. A biorąc pod uwagę to jak wygląda promocja bolesławieckiej ceramiki, to wcale trudne nie będzie.
Może miastu zwyczajnie brakuje pomysłów? Pomóżmy włodarzom! Bolecnauci nieraz pokazywali, że mają w sobie olbrzymie pokłady kreatywności. Osobom, które zaproponują najciekawsze formy promocji ceramiki Bolesławieckiej jako naszego produktu regionalnego wręczymy Kubek Bolecnauty wykonany z... ceramiki bolesławieckiej ;-)
Zachęcam do dyskusji.
~hh napisał(a): Moze by wyjsc z inicjatywa do samorzadu, do producentow itd i zbudowac cos jak wspomniales na miare Europy.... jakis wielki na kilkanascie metrow obiekt ( filizanke czy jakis garnek)
Taki zeby pobil rekord swiata czy chociaz europy... inaczej to nie ma sensu... ale to tylko takie moje myslenie... moze ktos ,,pochwyci,, ten pomysl i cos takiego powstanie
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).