...problem jest, gdy nie chce lub nie umie się z niej korzystać.
Medycyna nieustannie się zmienia, pojawiają się nowe badania, coraz lepszej jakości, wykonane według sprawdzonych reguł statystyki medycznej. To zobowiązuje. A jednak… Nadal stosuje się wobec dzieci, które, jak przysłowiowe ryby, nic nie mają do powiedzenia, niczym nieuzasadnione praktyki, zadając im cierpienie, budując stres oraz lęk i nieufność dziecka przed ponownym kontaktem z personelem medycznym w przyszłości. Kiedyś akceptowano wsadzanie dzieci chorych na "zdrowaśki" do rozgrzanej komory pieca, wdmuchiwanie dymu tytoniowego do odbytu dopiero co urodzonemu noworodkowi, który nie był dostatecznie "żywy", a jak to nie pomagało to przypalanie stóp rozżarzonym węglem. Jeszcze w XX wieku wykonywano zabiegi operacyjne na noworodkach bez znieczulenia!!! Te noworodki to teraz starsi ludzie z wieloletnimi objawami stresu pourazowego! Czy aktualnie akceptowalibyśmy takie postępowanie? Wątpię.
Dzieci często chorują na różnorodne infekcje. Dotyczą one głównie układu oddechowego, pokarmowego, moczowego. W przypadku infekcji układu oddechowego rzadko wymagają antybiotykoterapii, pokarmowego wyjątkowo rzadko, a moczowego prawie zawsze. Udowodnionym jest, że antybiotyki w formie doustnej są równie skuteczne jak w postaci pozajelitowej ( iniekcyjnej )) w leczeniu infekcji układów oddechowego i moczowego u dzieci powyżej 3 miesiąca życia. Wszystkie dzieci do końca 3 miesiąca życia, chore infekcyjnie i wymagające antybiotykoterapii, zgodnie z zaleceniem konsultanta krajowego w dziedzinie pediatrii, winny być leczone dożylnie w warunkach szpitalnych.
U dzieci starszych, powyżej 3 miesiąca życia, zdarzają się naturalnie sytuacje, gdy pojawiają się kłopoty w leczeniu doustnym, np. dziecko w trakcie infekcji wymiotuje. Rozwiązanie tego problemu jest proste. Należy antybiotyk podać w formie dożylnej. Jeśli dziecko ma infekcję wymagającą antybiotykoterapii, a dodatkowo wymiotuje, to powinno znaleźć się w szpitalu. Tam otrzyma zalecane przez specjalistów i zgodne z aktualną wiedzą medyczną leczenie, tzw. sekwencyjne, a więc 2 - 3 dni antybiotykoterapii dożylnej, a następnie, po ustąpieniu ostrych objawów, a te w przypadku właściwie dobranego antybiotyku zanikają najpóźniej do 72 godziny leczenia, antybiotykoterapię doustną. Takie postępowanie jest bezpieczne i skraca pobyt dziecka w szpitalu.
Czym więc uzasadnić nie tak rzadkie stosowanie antybiotyków z zastrzykami domięśniowymi w warunkach ambulatoryjnych? Doprawdy nie wiem. Czy wynika to z braku wiedzy? Obojętności? Nieczułości na cierpienie dziecka? A może z przekonań opiekuna dziecka?
Często, mając kontakt z w te sposób leczonym dzieckiem, obserwuję ogromny respekt rodzica do lekarza, który zlecił domięśniową, wielokrotną antybiotykoterapię ambulatoryjną. Widać, że doktor, który daje zastrzyki dzieciom, robi wrażenie poważnego i zajmującego się poważnym leczeniem.
A takie postępowanie nie ma żadnego uzasadnienia merytorycznego i jest niehumanitarne.
Janusz Łagunionok, autor tego tekstu, jest ordynatorem Oddziału Dziecięcego w bolesławieckim szpitalu. Więcej o autorze dowiesz się z BolecWywiadu.
Zastosowana autokorekta
Zastosowana autokorekta
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).