W dniu 30 czerwca 2016 roku w godzinach porannych miało miejsce nietypowe zdarzenie, które pokazało co bezmyślni ludzie potrafią zrobić z chorym zwierzątkiem. Około godziny 8:00 pracownik Straży Miejskiej w Bolesławcu wychodząc z pracy zauważył na schodkach przed siedzibą Straży karton, w którym znajdowało się ledwo żywe zwierzę.
Zwierzątko zostało niezwłocznie przewiezione do lekarza weterynarii. Jak się okazało była to młoda kuna. Po wstępnych badaniach lekarz weterynarii stwierdził, iż znaleziony drapieżnik zatruł się lub został podtruty. Obecnie zwierzątko przebywa w lecznicy weterynarii, gdzie będzie poddane leczeniu.
Po przejrzeniu monitoringu stwierdzono, że około godziny 7:50 naprzeciw bramy wjazdowej do siedziby Straży Miejskiej w Bolesławcu podjechał ciemny samochód, prawdopodobnie BMW, z którego spokojnie wysiadł pasażer. Mężczyzna z tylnego siedzenia wyciągnął karton i podrzucił na schody przed siedzibą Straży Miejskiej w Bolesławcu, a następnie spokojnym krokiem podszedł do samochodu, którym odjechał w kierunku ulicy Komuny Paryskiej. Mężczyzna nie pofatygował się, żeby wejść do dyżurnego Straży Miejskiej i poinformować o fakcie przyniesienia chorej kuny, tym samym pozostawił cierpiące zwierzę, nie upewniając się kiedy zostanie udzielona mu pomoc.
~Stop ekooszołomom napisał(a):~klucznick napisał(a):~Ja napisał(a): I ja zrobiłbym chyba podobnie. Znajomi znaleźli chorą (być może potrąconą) młodziutką sarenkę. Zgłosili sprawę do SM (nie bolesławieckiej) ale tam odmówiono przyjęcia zwierzęcia. Zaproponowano im by udali się do weterynarza. Ten wycenił leczenie na 1400zł co było dla znajomych nie do ogarnięcia. Zatrzymali zwierzę na noc w domu, próbowali nakarmić i szukali dalszej pomocy. W nocy zwierzę padło. Udali się więc do weterynarza by jakoś legalnie pozbyć się padniętego zwierzęcia. Koszt utylizacji wyceniono na 2000zł.... Nie było wyjścia, trzeba było zakopać zwierzę w lesie... mąż koleżanki pod osłoną późnego wieczoru jak jakiś przestępca musiał w ukryciu zakopać zwierzę... tak się w Polsce kończy posiadanie miękkiego serca i próba pomocy zwierzęciu. Nie dziwi mnie decyzja tych, którzy znaleźli tą kunę...tak to prawda w tym chorym kraju zwierzęta dzikie nie mają z nikąd pomocy po prostu giną.dziękuję ci podrzucicielu kuny za uratowanie jej życia.
Zapytajcie w straży miejskiej czy można z dzikimi zwierzętami do nich przyjść i czy udzielą w takiej sytuacji stosownej pomocy.
Podaj swój adres. Podrzucę ci parę podtrutych szczurów. Biedne dzikie zwierzątka nażarły się trutki i chyba im zaszkodziła. może zrobisz im płukanie żołądka i ugościsz w swoim domu
~Stop ekooszołomom napisał(a):tak jeżeli zachodzi taka potrzeba to pomagam ,nie przechodzę obojętnie koło potrzebujących,tak jak robisz to ty.~klucznick napisał(a):~Ja napisał(a): I ja zrobiłbym chyba podobnie. Znajomi znaleźli chorą (być może potrąconą) młodziutką sarenkę. Zgłosili sprawę do SM (nie bolesławieckiej) ale tam odmówiono przyjęcia zwierzęcia. Zaproponowano im by udali się do weterynarza. Ten wycenił leczenie na 1400zł co było dla znajomych nie do ogarnięcia. Zatrzymali zwierzę na noc w domu, próbowali nakarmić i szukali dalszej pomocy. W nocy zwierzę padło. Udali się więc do weterynarza by jakoś legalnie pozbyć się padniętego zwierzęcia. Koszt utylizacji wyceniono na 2000zł.... Nie było wyjścia, trzeba było zakopać zwierzę w lesie... mąż koleżanki pod osłoną późnego wieczoru jak jakiś przestępca musiał w ukryciu zakopać zwierzę... tak się w Polsce kończy posiadanie miękkiego serca i próba pomocy zwierzęciu. Nie dziwi mnie decyzja tych, którzy znaleźli tą kunę...tak to prawda w tym chorym kraju zwierzęta dzikie nie mają z nikąd pomocy po prostu giną.dziękuję ci podrzucicielu kuny za uratowanie jej życia.
Zapytajcie w straży miejskiej czy można z dzikimi zwierzętami do nich przyjść i czy udzielą w takiej sytuacji stosownej pomocy.
Podaj swój adres. Podrzucę ci parę podtrutych szczurów. Biedne dzikie zwierzątka nażarły się trutki i chyba im zaszkodziła. może zrobisz im płukanie żołądka i ugościsz w swoim domu
~klucznick napisał(a):~Stop ekooszołomom napisał(a):tak jeżeli zachodzi taka potrzeba to pomagam ,nie przechodzę obojętnie koło potrzebujących,tak jak robisz to ty.~klucznick napisał(a):~Ja napisał(a): I ja zrobiłbym chyba podobnie. Znajomi znaleźli chorą (być może potrąconą) młodziutką sarenkę. Zgłosili sprawę do SM (nie bolesławieckiej) ale tam odmówiono przyjęcia zwierzęcia. Zaproponowano im by udali się do weterynarza. Ten wycenił leczenie na 1400zł co było dla znajomych nie do ogarnięcia. Zatrzymali zwierzę na noc w domu, próbowali nakarmić i szukali dalszej pomocy. W nocy zwierzę padło. Udali się więc do weterynarza by jakoś legalnie pozbyć się padniętego zwierzęcia. Koszt utylizacji wyceniono na 2000zł.... Nie było wyjścia, trzeba było zakopać zwierzę w lesie... mąż koleżanki pod osłoną późnego wieczoru jak jakiś przestępca musiał w ukryciu zakopać zwierzę... tak się w Polsce kończy posiadanie miękkiego serca i próba pomocy zwierzęciu. Nie dziwi mnie decyzja tych, którzy znaleźli tą kunę...tak to prawda w tym chorym kraju zwierzęta dzikie nie mają z nikąd pomocy po prostu giną.dziękuję ci podrzucicielu kuny za uratowanie jej życia.
Zapytajcie w straży miejskiej czy można z dzikimi zwierzętami do nich przyjść i czy udzielą w takiej sytuacji stosownej pomocy.
Podaj swój adres. Podrzucę ci parę podtrutych szczurów. Biedne dzikie zwierzątka nażarły się trutki i chyba im zaszkodziła. może zrobisz im płukanie żołądka i ugościsz w swoim domu
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).