Historia starszych ludzi - Teresy i Jerzego Listopadzkich z Tomisławia (ona i on mają po 76 lat) z gminy Osiecznica zatoczyła koło. Teraz zostali sami i nie mają wystarczającej pomocy, aby godnie żyć.
- Sprzedali nas żywcem i zostawili bez niczego - mówi Jerzy Listopadzki z Tomisławia. - Nic nie znaczy podpisany akt notarialny o przekazaniu gospodarstwa za dożywocie. Nasz chrześniak nas oszukał i sprzedał. Jesteśmy zrozpaczeni i apelujemy o pomoc - dodaje.
O problemach Państwa Listopadzkich pisaliśmy już na Portalu Bolec.Info w artykule Na stare lata chodzą po sądach w dniu 8 lutego 2016r.
Przypomnijmy niektóre fakty.
W 2001 roku Jerzy i Teresa Listopadzcy aktem notarialnym przenieśli na rzecz swojego chrześniaka Rudolfa Sosny własność zabudowanego domem mieszkalnym i budynkami gospodarczymi gospodarstwa rolnego o łącznej powierzchni 22,35ha, położonego we wsi Tomisław, gmina Osiecznica w zamian za dożywocie.
Chrześniak Rudolf Sosna wyraził zgodę na przeniesienie przedmiotowego gospodarstwa rolnego i zobowiązał się zapewnić Jerzemu i Teresie Listopadzkim dożywocie stosownie do postanowień art. 908 kodeksu cywilnego tj. przyjąć ich jako domowników, dostarczyć im wyżywienie, ubranie, światło i opał oraz mieszkanie, jak również zapewnić odpowiednią pomoc i pielęgnowanie w chorobie i sprawić im własnym kosztem pogrzeb odpowiadający zwyczajom miejscowym, przy czym oświadczył, że jest stanu wolnego oraz, iż nieruchomość stanowi gospodarstwo rolne.
Przez prawie 10 lat Listopadzcy nie żądali ani nie chcieli od niego żadnej pomocy. Czas jednak leci szybko. Jerzy i Teresa zaczęli chorować i z czasem zaczęło brakować im pieniędzy na życie i utrzymanie domu i gospodarstwa. Wtedy zwrócili się do swojego chrześniaka o pomoc. Rudolf Sosna jednak nie pomagał im i nie zgodził się na sprzedaż części gospodarstwa, kiedy trafił się kupiec.
Potem Jerzy i Teresa Listopadzcy zwrócili się do Sądu Rejonowego w Bolesławcu o rozwiązanie umowy o dożywocie zawartej aktem notarialnym z powodu niewywiązywania się chrześniaka z zobowiązań.
Wyrok Sądu Rejonowego był szokiem dla Jerzego i Teresy Listopadzkich. Sąd oddalił powództwo. Listopadzcy zostali za to także obciążeni kosztami sądowymi. Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze apelację oddalił i również kosztami obciążył Teresę i Jerzego. To samo uczynił Sąd Najwyższy.
Gazeta i Portal Bolec.Info przez cały 2016 rok interesował się tą niezwykłą sprawą. Nasz dziennikarz Kazimierz Marczewski podjął się bezinteresownie mediacji i doprowadził do spotkania zainteresowanych rodzin.
Spotkanie odbyło się w gospodzie Kruszyna na początku maja 2016r. Mediacyjne spotkanie nie doprowadziło do jakiegokolwiek porozumienia Listopadzkich z Rudolfem Sosną i jego rodziną. Zdecydowaną przeciwniczką porozumienia była matka Rudolfa, siostra Teresy Listopadzkiej. To jej zachowanie doprowadziło do zerwania rozmów. Strony rozeszły się bez porozumienia.
Państwo Listopadzcy nie otrzymywali nadal żadnej pomocy do Rudolfa Sosny. Mało tego, bez ich zgody został założony w gospodarstwie licznik przedpłatowy limitujący zużycie energii elektrycznej. Jerzy Listopadzki nie mógł się z tym pogodzić i zainstalował sobie (kosztem blisko 2000 złotych) własny licznik. Był przekonany, że kosztami obciąży swojego chrześniaka.
W tym czasie w jego domu doszło do tragedii. Jego żona pośliznęła się i uszkodziła biodro, co nie pozwala jej chodzić. Na razie może poruszać się tylko na wózku. Rokowania co do jej zdrowia nie są najlepsze.
Teresa i Jerzy Listopadzcy wnieśli do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Rudolfa Sosnę polegające na znęcaniu się poprzez ograniczanie im energii elektrycznej i nie wywiązywaniu się ze zobowiązań zawartych w akcie notarialnych.
W czasie przesłuchiwania stron okazało się, że Rudolf Sosna sprzedał całe gospodarstwo, które zapisał mu Jerzy Listopadzki wraz ze wcześniejszymi zobowiązaniami. Prawdopodobnie o tym, że je sprzeda, wiedział już w czasie spotkania mediacyjnego w Kruszynie.
- Udało mi się ustalić, że całe gospodarstwo sprzedał "słupowi" z Nawojowa za kwotę 480000 zł. Jestem zdruzgotany i załamany, nie chce mi się żyć - mówi Jerzy Listopadzki. - Myślałem, że PiS po dojściu do władzy zmieni to bezprawie. Zawiodłem się. Jest jeszcze gorzej - dodaje.
- Nikt z posłów ani radców PiS mi nie pomógł. Co mam teraz zrobić? - pyta. - Będę walczył do końca. Ostrzegam wszystkich: żadne akty notarialne nic w Polsce nie znaczą. Starsi ludzie nie mają nic do powiedzenia. Nie zasłużyliśmy na takie traktowanie. Wójt gminy nas rozumie i na ile może nam pomaga. Dziękuję dziennikarzom Bolec.Info za to, że cały czas nas podtrzymują nas duchu i nam pomagają - dodaje.
Nadal będzie razem z Państwem Listopadzkimi pisać ich historię. Apelujemy do ludzi dobrej woli o pomoc dla tych, pozostawionych na pastwę losu, starszych ludzi.
(Imię i nazwisko chrześniaka, znane redakcji. Zostało w tym artykule zmienione)
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).