Promocja jubileuszowego wydania Rocznika Bolesławieckiego, która odbyła się w Sali Rajców bolesławieckiego ratusza była na tyle ciekawa, że byłem na niej prawie dwie godziny. Aż do samego końca.
Wysłuchałem wykładu profesora Jana Miodka, który jest dla mnie wielkim autorytetem. Wyraził on uznanie autorom wszystkich wydań Rocznika, opisującego historię miasta ceramiki.
Autorzy Rocznika utrwalają historię naszego miasta w sposób kulturalny, dokumentując wydarzenia w duchu dobrze pojętego interesu społecznego mieszkańców Bolesławca.
Mimo, że nie wszystkie teksty mi się podobają, uznaję je za napisane w dobrej wierze, pokazujące historię Bolesławca tak, jak to widzą zwykli mieszkańcy Bolesławca, do których i ja się też zaliczam.
Od kilku lat zajmuję się, jako dziennikarz portalu i gazety Bolec.Info, pokazywaniem w sposób możliwie obiektywny dobrych i złych stron działania lokalnych władz, organizacji i mieszkańców powiatu. Opisuję, podobnie jak redaktorzy Rocznika Bolesławieckiego, fakty i wydarzenia, których uczestnikami jesteśmy każdego dnia. Wydarzenia, które tworzą historię Bolesławca.
Bolec.Info pokazuje dobre i złe strony funkcjonowania naszej społeczności. Robi to od prawie 15 lat, najdłużej wśród lokalnych portali internetowych w regionie.
Osobiście nie boję się podejmować tematów trudnych, szczególnie jeśli chodzi o władze, mimo, że dobrze znam lokalnych liderów. To moja praca, misja i pasja.
Po spotkaniu w ratuszu, po pouczającej prelekcji profesora Miodka spotkała mnie niemiła niespodzianka. Na schodach ratusza zaczepił mnie przedstawiciel innego lokalnego portalu, z dość nietypowym przesłaniem. Zasugerował mi, żebym „nie wchodził pomiędzy niego a Nowaka”, bo inaczej poniosę duże koszty finansowe (przypuszczam, że chodziło mu o ostatnie publikacje Bolec.Info dotyczące Gliniady).
Nie chciałem (nie mogłem) rozmawiać na ten temat bo uznałem, że jest to forma zastraszenia czy jakiegoś szantażu.
Ta sugestia „kolegi po fachu” utwierdziła mnie w przekonaniu, że moje artykuły pokazują bolesławiecką rzeczywistość w sposób obiektywny i nie mogę się poddać tego typu szantażom. I nie ma znaczenia czy sugestie takie pochodzą o jakiegoś sfrustrowanego redaktora czy od lokalnego polityka ze szczytów lokalnej władzy.
Na portalu i w gazecie Bolec.Info zawsze będę nazywał rzeczy po imieniu. Śmietnisko nie będzie stertą omyłkowo zostawionych rzeczy, ale śmietniskiem. Arogancja polityków będzie arogancją a nie pozytywną opinią, a skopiowane przez kogoś czyjeś dzieło zostanie określone jako plagiat. Wiem z doświadczenia, że prawda zawsze się wcześniej czy później obroni.
W ten sposób chcemy (Bolec.Info i ja) uczestniczyć w opisywaniu naszej lokalnej historii, tak jak robią to autorzy Rocznika Bolesławieckiego. Przy czym Portal Bolec.Info oraz dynamiczne forum dyskusyjne i wymiana opinii dają nam większe możliwości niż suchy tekst wydrukowany w książce. Korzystajmy więc z tego.
Zachęcam do zgłaszania tematów – szczególnie tych kontrowersyjnych. Każdy interesujący temat postaram się podjąć w miarę możliwości. Nie dam się zastraszyć. Dla mnie najważniejsi są mieszkańcy, którym pragnę pomagać w rozwiązywaniu trudnych spraw.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).