Wychodzę z domu przed godziną 10.00 rano, żar już leje się z nieba. Na głównym placu targowym mijam osoby z psami, szarpiące swoich podopiecznych, bo przecież plączą się ludziom pod nogami…
Na nasłonecznionym placu za kompleksem basenów Orka, w jedynym trawiastym centrum całego galimatiasu, na około 20 metrach kwadratowych, 5 osiodłanych kucyków stoi bez ruchu. Czasem trafi się klient w postaci wyciągającego rączki, 20-sto lub 30-sto kilogramowego maleństwa, z którym kucyk, prowadzony przez „opiekuna”, robi rundkę wokół placu. 3 godziny póżniej kucyki znikają z trawiastego wybiegu i trafiają w samo serce imprezy: nie ma cienia, koniki stoją na chodniku, jest około 32 stopni. Zwierzęta mają czapraki (rodzaj narzuty pod siodło), na nich jeszcze skórzaną derkę podszytą futrem i czarne, skórzane siodła.
(…)
Jest 21.00. Kucyki, wśród pijackich gwizdów, głośnej muzyki i rzeki ludzi nadal pracują. Zwierzęta są bardzo zmęczone, niemal każdy przechodzień pyta, czemu są takie smutne.
Jutro (niedziela) kucyki będą znów jeździły. Już od 10.00 rano. - pisze na portalu Bobrzanie.pl Monika.
~~Płowoszara Cebula napisał(a): Koników wam szkoda? A jak ludzie w jeszcze wyższej temperaturze zapierdzielają na halach w bolesławieckich kołchozach to nikt łezki nie uroni. No ale wiadomo, człowiek istota niższa, taki puch marny...
~Pożółkły Wiąz napisał(a): W zimie szczaw u nas nie rośnie. O mirabelekach, które dawno się skończyły - nie wspomnę.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).