W 2012 roku znowelizowano ustawę o ochronię wierząt. Nałożyła ona na samorządy obowiązek posiadania programu mającego na celu ogranicznie bezdomności ziwerząt, który określa zasady m.in. adopcji, sterylizacji itd. oraz nakłada na gminy obowiązek pomocy zwierzętom bezdomnym (w tym dziko żyjącym) poszkodowanym w wypadkach komunikacyjnych.
- Jak to wygląda w rzeczywistości? Jak podeszły do tego samorządy?
- Nijak, poza samorządem miasta Bolesławiec - mówi Łukasz Nadwodny, lekarz weterynarii. - Miasto stworzyło program, choć może nie do końca sprawnie on funkcjonuje. W pozostałych gminach procedury, nawet jeśli istnieją, nie są przestrzegane. Przykładem może być zeszłoroczna sytuacja w Nowogrodźcu, gdzie strażnicy miejscy wezwali do potrąconego zwierzęcia myśliwego, zamiast lekarza weterynarii.
- Wiadomo, że pomoc niesiona zwierzętom po wypadku komunikacyjnym musi być udzielana przez lekarza weterynarii, dlaczego tego się nie przestrzega?
- Każdy samorząd powinien mieć umowę z gabinetem weterynarii, który całodobowo może udzielić pomocy zwierzęciu. Tak nie jest, czasem są to umowy ze schroniskiem, w którym nie ma całodobowego dyżuru lekarza a na dodatek dojazd jest tak daleki, że to trudnia działanie.
- Jak jest w innych gminach?
- W gminie wiejskiej Bolesławiec ludzie nie wiedzą gdzie mają dzwonić a to gmina powinna wskazać lekarza, który zajmie się sprawą. Czasem nie uda mu się pomóc i trzeba poddać zwierzę eutanazji, ale przynajmniej przestaje ono cierpieć.
- Ale w Nowogrodźcu strażnicy już się nauczyli i niedawno wezwali na pomoc potrąconej sarnie pana Żurawia z Klekusiowa.
- To dobrze, że wyciągnęli wnioski z zeszłego roku i z krytyki na Bolec.Info, ale i tak powinni wezwać weterynarza. Całe szczęście, że Klekusiowo ma gdzie dłużej przetrzymać zwierzę przez okres rehabilitacji. Samorządy niestety często nie zabezpieczają pieniędzy na ratowanie tych zwierząt i ich leczenie. Procedur nie ma, pieniędzy na leczenie nie ma a gminy udają że nie ma też problemu. A problem jest, bo za każdym razem i w każdym pojedynczym przypadku postępuje się intuicyjnie, ludzie nie wiedzą do kogo mają dzwonić i kto ma się zająć sprawą a wezwany lekarz weterynarii czasem nie wie nawet, czy i kto zapłaci mu za leczenie lub uśpienie zwierzęcia.
- Co z tym można zrobić? Jak ten problem rozwiązać?
- Wojewoda ma możliwość skontrolowania programów i tego jak one funkcjonują. Uważam, że powinien zająć się tym problemem i procedury powinny być ujednolicone i oczywiste dla wszystkich zainteresowanych pomocą zwierzętom. Należy ten system uczynić wydajnym i skutecznym, aby zwierzęta nie cierpiały a ludzie wiedzieli co mają robić w sytuacjach gdy znajdą ranne lub porzucone zwierzę. Programy wszystko to określają, wystarczy je po prostu wprowadzić w życie i egzekwować ich zapisy.
Samorządy różnie traktują ten problem, jedne przeznaczają na ten cel w budżecie nawet 50 tysięcy, inne niewiele ponad tysiąc. To obrazuje jak poważnie traktowany jest problem. Oczywiście trzeba mieć na uwadze zasobność budżetu i skalę problemu, dlatego te budżety muszą się różnic ale za tysiąc złotych niewiele można zrobić w skali roku.
- Jak to powinno wyglądać?
- Policja, która jako jedyna działa całodobowo, powinna wiedzieć który lekarz ma umowę z którym samorządem i dzwonić bezpośrednio do niego co przyspieszyłoby czas reakcji. Niestety policjanci, poza sprawami dotyczącymi samego Bolesławca, nie wiedzą tego, dzwonią do zarządców dróg a ci szukają rozwiązania.
Bywa, że ludzie leczą na własny koszt zwierzęta bezdomne znalezione pzrez siebie. Tak nie powinno być.
- Na co pan liczy?
- Na to, że samorządy zaczną wykonywać swoje obowiązki, napiszą dobre programy jeśli ich nie mają, zabezpieczą środki w budżecie i zorganizują się w tych sprawach. Procedura powinna być taka, że albo wyznaczony pracownik urzędu gminy, albo straż miejska, albo policja dostaje informację i alarmuje lekarza. Wystarczy stworzyć skuteczne procedury. Rok temu strażnicy z Nowogrodźca sami zadzwonili do myśliwego zamiast do weterynarza, bo nie było procedur i nie wiedzieli jak powinno postąpić.
- Co powinien zrobić ktoś, kto znajdzie potrącone zwierzę albo je portrąci?
- Idealną sytuacją byłoby powiadomienie policji, która powiadomiłaby lekarza, ktory ma umowę z daną gminą - wtedy system działałby sprawnie.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).