4 stycznia 2013r. godz. 23:18, odsłon: 3705, J. BolesławieckiSezon na choroby
Ilu ludzi rozchorowało się na dobre tylko dlatego, że usłyszało niesamowite historie o groźnych chorobach czekając na wizytę u lekarza? - pyta w najnowszym felietonie J. Bolesławiecki.
(fot. Bolec.Info)
MOTTO
Kto dużo mówi o chorobach, ten często choruje.
(J. Bolesławiecki)
Sezon na choroby
Dzisiaj mam delikatną chrypkę, ale kawa z Kubka Bolecnauty wykonanego ze szlachetnej masy ceramicznej bardzo mi smakowała. Mam nadzieję, że grypa mnie nie dopadnie i nie będę musiał iść do lekarza. Sama wizyta u tego pryncypała nigdy nie jest przyjemna, ale najgorsza jest poczekalnia.
Czekanie na wejście do lekarza w poczekalni to początek wielu chorób i nie dlatego, że można się zarazić od chorego, ale dlatego, że pacjenci opowiadają historię wielu nieciekawych przypadków od raka płuc, złamania kręgosłupa, zakażenia żółtaczką, ospą i po choroby tropikalne przywiezione z urlopu na Kubie czy w Egipcie. A to, co opowiadają o lekarzach woła o pomstę do nieba. Niejednokrotnie byłem bliski ucieczki od lekarza. Od dentysty - to zrozumiałe- uciekłem kilka razy.
Co powinniśmy zrobić, gdy przyjdziemy do lekarza? Oczekującym na wizytę ładnie z uśmiechem powiedzieć „Dzień dobry”, zdjąć kurtkę i spokojnie usiąść na jednym z wolnych miejsc. Nie oglądajmy, jak to zwykle bywa, oczekujących na wizytę pacjentów, nie rozpytujmy o choroby, nie zasięgajmy opinii o lekarzu. Nie „zabawiajmy” innych swoimi dolegliwościami, gdyż prawdopodobnie nie interesują one nikogo. Każdy oczekujący ma dość kłopotu z własnymi troskami i bólami. Nie mówiąc już o tym, że każde opowiadanie o chorobie działa deprymująco. Głośne śmianie się i chichotanie też jest co najmniej niewłaściwe.
Gdy już wejdziemy do gabinetu lekarza nie podajemy ręki lekarzowi chyba, że ją pierwszy do nas wyciągnie. Pamiętajcie, że lekarz po każdej wizycie powinien dokładnie wymyć ręce przed nowym badaniem, aby jakiejś choroby bezpośrednio nie przenieść z jednego chorego na drugiego. Nieraz zdarza się, że lekarz ma założone rękawiczki, więc podając mu dłoń na przywitanie możemy wprawić go w duże zakłopotanie.
Wchodząc do gabinetu mówimy „Dzień dobry” i czekamy spokojnie na wskazówki lekarza. Zwykle lekarz wypytuje nas o objawy chorobowe. Odpowiadamy rzeczowo i nie podsuwamy rozwiązań, aby nie zaciemniać obrazu choroby zbędnymi dygresjami. W naszym interesie jest to, aby lekarza nie mylić, nic nie sugerować, a tym bardziej nie wprowadzać w błąd.
Jeżeli idziemy do lekarza prywatnie to na zakończenie wizyty pytamy wprost: np.: Ile jestem panu, panie doktorze, winien za tę usługę? Pieniądze kładziemy na stół lub biurko, a nie do ręki, aby nie zmuszać lekarza do ponownego mycia rąk po dotknięciu pieniędzy, które wprawdzie nie śmierdzą, ale na pewno są brudne. W większości gabinetów na szczęście jest recepcja, gdzie możemy się rozliczyć i zapłacić.
Bardzo miłym zwyczajem, rzadko u nas wykonywanym, jest dziękowanie lekarzowi telefonicznie lub przez Internet za pomyślnie ukończoną kurację. Warto o tym pomyśleć.
Napisałem o tych zasadach nie po to, aby się wymądrzać, ale po to, aby je przypomnieć. Przychodnia lekarska to miejsce, w którym powinien rozpocząć się pierwszy etap naszej kuracji, a nie - jak często się zdarza - miejsce, od którego zaczynają się nasze poważne kłopoty ze zdrowiem. Ilu ludzi rozchorowało się na dobre tylko dlatego, że usłyszało niesamowite historie o groźnych i atakujących chorobach, czekając na wizytę u lekarza?
J. Bolesławiecki
PS. W Nowym Roku 2013 życzę wszystkim zdrowia, zdrowia, zdrowia i wszelkiej pomyślności.