~~Brunatnozielona Truskawka napisał(a): Ktoś napisał: ~~Bezpieczna Przystań napisał(a): Dziękujemy serdecznie za zainteresowanie i wszystkie miłe słowa, które pojawiły się pod artykułem – to dla nas bardzo ważne.
Artykuł dotyczy działalności Fundacji Bezpieczna Przystań i stworzonego przez nas Kociego Azylu w Trzebieniu
Nie dotyczy on działalności innych organizacji – każda fundacja czy stowarzyszenie działa według własnych zasad, możliwości i priorytetów. Często nasze działania się przenikają, wspieramy się, konsultujemy – ale każda organizacja ponosi odpowiedzialność za własne decyzje i sposoby działania. Szukanie w tym sensacji, podziałów czy konfliktów jest nie tylko nieuzasadnione, ale i niemoralne – bo odwraca uwagę od tego, co najważniejsze: dobra zwierząt.
Nasza fundacja działa głównie na terenie gminy Bolesławiec, a jeśli mamy przestrzeń, zasoby i możliwości – pomagamy także w zgłoszeniach z powiatu. Ale warto podkreślić, że pomaganie zwierzętom to nie obowiązek, tylko nasz wybór i forma wolontariatu. Robimy to, bo chcemy – ale również wtedy, gdy możemy. Gdy nie mamy sił, miejsca czy środków – musimy zrezygnować.
Co do numeru telefonu – nie jest trudno go znaleźć. Wystarczy wejść na naszą stronę lub profil społecznościowy. Niemniej, każda osoba zgłaszająca potrzebujące zwierzę powinna w pierwszej kolejności skontaktować się z właściwym urzędem gminy lub lokalną organizacją działającą najbliżej miejsca zdarzenia– to podstawowa i najskuteczniejsza ścieżka interwencji.
Doceniamy każde dobre pytanie, każdą formę konstruktywnego zainteresowania, każdą realną pomoc – ale sianie niepokoju czy wyciąganie przeszłości w miejscu, które ma służyć dobru i nadziei, mówi więcej o intencjach komentującego niż o sytuacji, której dotyczy.
Jeszcze raz dziękujemy wszystkim, którzy wspierają naszych podopiecznych – bez Was to miejsce by nie istniało.
Nie chodzi o "sianie niepokoju", czy atakowanie dobrej inicjatywy. Po prostu zapala się czerwona lampka mając na uwadze, że obecne Trzebieniowdkie koty" prowadziły nie tak dawno Bolesławieckie koty. Było zbieranie , ratowanie i płacz wieczny ze brak środków, a teraz...te same osoby otwierają coś nowego. Pytanie- co się zmieni prócz zarządzającego? Sposób będzie ten sam..żebranie , granie na emocjach fotkami i oskarżanie innych że kupili kota z hodowli, a nie u Was.
Jedno jest pewne..kilka kotów na tym zyska . Najbardziej te nieporadne..tak jak ptaszarnia w Klekusiowie. Są ,bo jest fundacja , to i mają na pokaz być. Tego , na szczęście nie zabraknie.
Szanowny Komentatorze,
z szacunku dla czytelników oraz osób, które faktycznie interesuje los zwierząt, pozwolimy sobie odnieść się do tej wypowiedzi rzeczowo, choć trudno nie zauważyć, że opiera się ona na błędnych założeniach i daleko idących insynuacjach.
Po pierwsze – Fundacja Pomocy Zwierzętom Bezpieczna Przystań nigdy nie prowadziła grupy "Bolesławieckie Koty*. Część z nas, zanim fundacja powstała, udzielała się jako domy tymczasowe – nie tylko dla tej grupy, ale również dla innych inicjatyw pomagających kotom na terenie powiatu. Nie byliśmy administratorami strony, nie odpowiadaliśmy w ich imieniu, nie decydowaliśmy o finansach, działaniach ani kierunku rozwoju tej inicjatywy.
Po drugie – nasza fundacja powstała ponad trzy lata temu jako zupełnie oddzielny, legalny i transparentny byt, zarejestrowany w KRS, z obowiązkiem prowadzenia sprawozdawczości i działania zgodnie z przepisami prawa. Nasze cele statutowe są jasne, nasze działania – publiczne. Trudno więc zrozumieć, dlaczego miałaby się tu komuś „zapalać czerwona lampka”.
Po trzecie – określenie naszej pracy mianem „żebrania” to niestety prymitywna próba dezawuowania działań tysięcy fundacji w całej Polsce, które funkcjonują tylko dzięki ludziom dobrej woli. Nie gramy na emocjach – pokazujemy rzeczywistość, czasem trudną, bolesną, wymagającą reakcji. I tak, czasem pokazujemy zdjęcia kotów, które cierpią – nie po to, by kogokolwiek oskarżać, ale by pomóc tym, którzy nie mają głosu.
Nie mamy zwyczaju nikogo atakować za decyzje adopcyjne – to wybór każdego człowieka. Natomiast walczymy z bezdomnością, edukujemy, ratujemy, kastrujemy i leczymy. Robimy to z wyboru, a nie z obowiązku.
Podsumowując: nasza fundacja nie ma żadnych powiązań z grupą "Bolesławieckie Koty", poza przeszłością niektórych wolontariuszy, którzy – jak wielu innych – chcieli po prostu pomagać. Komentarz, który Pan opublikował, to niestety luźna kompilacja nieprawdziwych informacji, domysłów i niesprawiedliwych ocen.
Życzymy Panu więcej zaufania do ludzi, którzy chcą robić coś dobrego – oraz odrobiny rzetelności, zanim postawi się publicznie tak daleko idące tezy.