~mama dwójki dzieci napisał(a):
Wiem ,że autorka tego listu zapewne nie miała złych intencji, ale gdy przeczytałam, iż "trzeba się nauczyć wybaczać i żyć dalej" to, aż mną zatrzęsło! Moim zdaniem ktoś kto tego nie przeszedł nie ma prawa wypowiadać się w ten sposób! Moje dziecko również choruje tylko w wyniku błędnej decyzji lekarza, dla mnie to największa tragedia życia. Dzieci są dla mnie wszystkim,a lekarze odebrali mnie i mojej rodzinie szanse na normalne życie...Codzienne trudne i długo trwające ćwiczenia, wizyty u różnych specjalistów to codzienność mojego maluszka.Ktoś kto tego nie przeżył nie ma o tym pojęcia...Nie mówię, że nie wybaczyłam, tylko, że Pani ta nie ma pojęcia co znaczy żyć wiedząc,że dziecko nigdy nie będzie miało normalnego dzieciństwa i życia, gdyż lekarze doszli do wniosku ,iż ponieważ pierwsze dziecko urodziłam siłami natury, to drugie mimo komplikacji też urodzę.Gdyby to napisała kobieta , która przeszła to co my pewnie bym nie zareagowała.Jednak myślę, że taka osoba, by tego nie napisała - ja po prostu staram się nie myśleć o tym co zrobiono mojej rodzinie... Pogodziłam się z tym,że mam chore dziecko, choć ciągle serce mi pęka, gdy patrzę na beztroskie dzieciństwo zdrowych dzieci.
Ja również nie polecam dr Ch.
do mamy dwójki dzieci !!
Czy Pani dziecko też ma uszkodzony splot ?
W pełni popieram to co Pani napisała! Ludzie niestety nie rozumieją chyba :( Bo to jest fakt - to po prostu trzeba przeżyć. Kto nie przeżył nie zroumie. Ja nigdy nie zapomnę kiedy Juleczka miała ok 2,5 latek... Kręciła się na małej podwórkowej karuzeli i niestety...obkręcała się tylko jedną rączką i wtedy spytala czemu druga rączka nie chce się jej słuchać i pomóc kręcić karuzelę drugiej rączce....
Albo pytania typu dlaczego ona nie umie chodzić tak jak piesek (chodziło o raczkowanie) ....
Trudno jest tam małemu dziecku odpowiedzieć DLACZEGO........
Dziękuję jednak Bogu, że Julia żyję, że jest z nami i że ręka dzięki systematycznej rehabilitacji w podwarszawskim Konstancinie wraca do zdrowia.