~;) napisał(a): drift na śniegu to nie drift, jedynie można pouczyć sie albo sprawdzić przy jakiej drodze hamowania auto wpada w poślizg i ewentualnie jak z niego wybrnąć
CAŁKOWICIE się z Tobą nie zgodzę :)
Drift to nie tylko 700 koni przełożone na koła w słoneczny dzień paląc gumy po asfalcie. Drift to sztuka jazdy bokiem, w kontrolowanym poślizgu. Jazdy, a nie krótkotrwałego poślizgu.
Wynika z tego, że zima jest tylko sprzymierzeńcem tych, którzy nie dysponują odpowiednią mocą do tak płynnego zerwania przyczepności, zwłaszcza w trakcie jazdy. Dlatego właśnie nie widzę problemu w tym, żeby trochę podriftować, jaki problem przy pewnej prędkości zaciągnąć ręczny, kontra, gaz i przy wychodzeniu znów trochę ręcznym sobie pomagać.. jakiś problem? Przy odpowiednio ubitym śniegu wystarczy gwałtowny krótki skręt żeby tył poleciał.. szczególnie mając z przodu dwie zimówki a z tyłu letnie.
PS: nie rozumiem tylko jednego "można sprawdzić przy jakiej drodze hamowania auto wpadnie w poślizg"... przecież albo wpadnie, albo nie wpadnie, można mierzyć przy jakiej drodze hamowania auto się zatrzyma.. albo można sprawdzić przy jakiej prędkości i skręcie auto zacznie tracić przyczepność :|