12 listopada 2011r. godz. 10:56, odsłon: 2131, BoletusZaczęło się
No i zaczęło się. Sejm VII kadencji właśnie wystartował. I to z dość dużym hukiem.
(fot. Bolec.Info)
ZACZĘŁO SIĘ…
No i zaczęło się. Sejm VII kadencji właśnie wystartował. I to z dość dużym hukiem. Najpierw niezłego zgiełku narobił Zbigniew Ziobro i jego przyboczni, którzy doprowadzili do kolejnej secesji w PiS-ie. To znaczy najpierw dali się wyrzucić (o to przecież cały czas chodziło), a potem pociągnęli za sobą kilkunastu związanych z nimi posłów. I tak powstało kolejne PiS-opodobne podugrupowanie, do którego najlepiej pasowałaby nazwa: Ziobro Jest Najważniejszy (ZJN). Sprawa jest „w toku”, to pewnie jeszcze nie koniec przetasowań w PiS-ie, sytuacja rozwija się dynamicznie, zobaczymy, co będzie dalej.
Ale na razie wróćmy do Sejmu. Zaczęło się z hukiem – czyli od wyboru marszałka. Wszyscy od dawna wiedzieli, że marszałkiem Sejmu zostanie, namaszczona przez Donalda Tuska, Ewa Kopacz. Ale przecież takiej okazji największa partia opozycyjna nie mogła przepuścić. Na pierwszym, inauguracyjnym posiedzeniu Sejmu, panowie i panie z PiS-u przypuścili frontalny atak na byłą minister zdrowia, a pretekstem był oczywiście Smoleńsk. Co ciekawe – pierwsze skrzypce grały tym razem… panie z PiS (dlaczego mnie to nie dziwi?). A debiutancką partię solową wykonała świeżo upieczona posłanka-wdowa (dokładnie: jedna z dwóch wdów) po pośle Gosiewskim.
Dla mnie ten zmasowany atak dwunastki posłów PiS, którzy karnie – jeden za drugim – wchodzili na mównicę i „przywalali” kandydatce na marszałka Sejmu – to było naprawdę wyjątkowo niesmaczne widowisko. I tak po ludzku szkoda mi było Ewy Kopacz, która słuchała tego wszystkiego z pozornie kamienną twarzą. Jestem w stanie wyobrazić sobie, jak mogła się w tamtej chwili czuć…
Pomijam już fakt, czy oskarżenia miały jakiekolwiek uzasadnienie w faktach, czy nie. Ludzie, którzy oskarżali w Sejmie przyszłą panią marszałek, już dawno wydali przecież wyrok. I nic ich nie przekona, że było inaczej. Tacy już są.
Dla mnie najważniejsza jednak była wymowa tego ataku, a jeszcze bardziej jego umiejscowienie w czasie. Oto pierwsze po dłuższej przerwie posiedzenie nowo powołanego Sejmu. Co niektórzy, bardziej naiwni, patrzyli z nadzieją, że – a nuż – tym bardziej będzie inaczej. Może nawet mądrzej. A tutaj – od razu na samym początku – wyłazi to samo, co przedtem: podziały, ataki, nienawiść, zapiekła nienawiść – i znów ten nieszczęsny Smoleńsk w roli głównej…
Klątwa, którą ktoś kiedyś rzucił na ten kraj, nadal trwa.
Boletus