4 października 2013r. godz. 13:37, odsłon: 9838, Maciej MałkowskiMałkowski: Komu mieszkanie?
Miasto obiegła optymistyczna informacja, że w Bolesławcu powstanie 80 nowych mieszkań komunalnych. To w zasadzie bardzo pozytywny news, bo mieszkań nigdy nie za wiele, szczególnie komunalnych, ale czy pomysł na ich zasiedlenie polepszy sytuację mieszkaniową bolesławian?
Maciej Małkowski (fot. )
W Bolesławcu wiele jest rodzin, szczególnie młodych, które nie są na tyle majętne, aby kupić mieszkanie na rynku prywatnym, ale też są zbyt „bogaci”, aby otrzymać mieszkanie komunalne. Ratunkiem dla nich może być TBS, ale ta spółka miejska również wyznacza kryteria dochodowe, które kwalifikują, bądź nie, do zasiedlenia mieszkania. Kryteria dochodowe w Bolesławcu „nie zazębiają” się i w związku z tym dość spora liczba mieszkańców - młodych małżeństw znajduje się w tzw. „próżni mieszkaniowej”, co powoduje, że wciąż muszą mieszkać kątem u rodziców lub wynajmować na rynku mieszkaniowym. Ruszająca budowa 80 mieszkań mogłaby tę sytuację w jakimś stopniu zmienić, podejrzewam jednak, że jeśli zmieni to w minimalnym stopniu. Dlaczego?
W lokalnych, telewizyjnych „Wydarzeniach” z 3 października br. prezydent miasta zapowiedział, że wybudowane mieszkania komunalne będą w pierwszej kolejności proponowane i zasiedlane przez dotychczasowych najemców lokali mieszkalnych, które są ostatnim lokalem w danej kamienicy (wspólnocie mieszkaniowej) i są własnością miasta. Niby szczegół, ale dość istotny dla wszystkich oczekujących na swoje lokum. Taka koncepcja zasiedlania budowanych 80 mieszkań pozwoli „opróżniać” dotychczas najmowane lokale z mieszkańców, którzy nie zamierzają wykupić od miasta aktualnie zasiedlanego mieszkania. Obecnie władze miasta mają problem, bo jeśli choć jeden lokal w kamienicy jest własnością miasta, to miasto musi go utrzymywać, ale też finansowo partycypować w kosztach remontów oraz utrzymania całej kamienicy, w stosownych proporcjach, a to jest dość kłopotliwe. Dlatego, wg władz należy takie mieszkanie, w starej kamienicy, sprzedać i w taki sposób pozbyć się „kłopotu”.
Załóżmy, że pomysł prezydenta wypali i nowe mieszkania nie zostaną zasiedlone przez oczekujących długie lata na swoje „M” tylko przez dotychczasowych najemców mieszkań w bolesławieckich kamienicach. Mieszkańcy zasiedlający nowy budynek opuszczą i „uwolnią” dotychczas zajmowany lokal, co pozwoli miastu opuszczone mieszkanie sprzedać. Taka sytuacja spowoduje, że niebawem na bolesławieckim rynku mieszkaniowym pojawi się kilkadziesiąt nowych „M” do kupienia (tak, jakby było ich mało). W ten sposób zamyka nam się „bolesławieckie koło mieszkaniowe”:
- ci, co najmowali, najmują dalej tyle, że w nowym bloku,
-ci, co czekali i mieli nadzieję, nadal będą czekać,
-ci co chcą kupić, dalej będą pragnąć, ale wybór będzie większy,
- ci co chcą sprzedać, mogą pomarzyć o sprzedaży.
Ale czy nic, aby się nie zmieni? Ano zmieni się… Dług miasta wzrósł o ponad 10 mln zł i powoli sięgamy dopuszczalnych prawem limitów zadłużenia. Potrzeba realizacji obietnic wyborczych, tuż przed kolejnymi wyborami, była tak silna, że porzucono nadzieję na koncepcję budowania mieszkań komunalnych w formule partnerstwa publiczno-prywatnego, które w żaden sposób nie spowodowałoby pogłębienia zadłużenia miasta – no, ale zajęłoby za to więcej czasu.
Trzeba jednak mieć nadzieję, że prezydent zrozumie jednak faktyczny interes bolesławian i wycofa się ze swojego pomysłu na zasiedlenie nowych lokali, bo koncepcja jaką przedstawił stwarza, wg mnie, iluzję zaspokajania potrzeb mieszkaniowych bolesławian.
Wizualizacja blok mieszkalny ul. Staroszkolna (fot. UM Bolesławiec)