Pannazdzieckiem napisał(a): I tutaj dochodzimy do istoty problemu Pankracy. Gdybym ja był na miejscu Jahwe , to nie pisał bym skomplikowanych ksiąg , żeby się Ludzie jarali mondrymi cytatami , tylko nauczał bym jak wrócić do Źródła , tak jak robił to Jezus. Jahwe to uzurpator. Musisz sobie odpowiedzieć na pytanie ... czy Miłość może być Twoim panem ? Możesz służyć Miłości , ale nie powinieneś mieć obowiązku służenia Panu Bogu . Coś tu nie teges , nie sądzisz ? :)
Ewangelia jest prosta. To my ją sobie skomplikowaliśmy na co najmniej dwa sposoby: po pierwsze przyłączając się do różnej maści kościołów, a zwłaszcza katolickiego, który uzależnia zbawienie od przyjmowania ustanowionych przez siebie sakramentów. I tak wodzimy sami siebie od chrztu niemowlęcia po jakieś tam namaszczenia, a nawet po modlitwy za już zmarłych tak ,jakby one mogły cokolwiek zmienić. A słowo Jezusa jest proste i jest alegorią zdania "nie matura, a chęć szczera"... czyli uwierz w Jezusa, ochrzcij się (a nie zostań ochrzczony jako niemowlę), przestrzegaj przykazań i ...tyle. Żadnych komunii, bierzmowań, adoracji - null, zero.
Po drugie - na siłę próbujemy pogodzić dzisiejszy konsumpcyjny styl życia z ewangelią. Kobiety nie chcą rodzić dzieci, mężczyźni zakładać rodzin, bo kariery, bo spełnianie siebie, bo siłownia, fitness, Majorka, Kanary, bo ja, ja, ja... Do tego nie wstyd upić się i z goła życią spać w rowie, ale wstyd przyznać się do wiary w Boga. I tak wyznajemy wiarę w Boga, a jednocześnie myślimy tylko ja i ja, popieramy aborcję i eutanazję, bo to nasze prawo, zabijamy niewinne dzieci i dorosłych w Syrii i nie wiadomo jeszcze gdzie... A jak ktoś o tym mówi to jest chrześcijańskim fanatykiem.
I to jest niby wina Boga? Bo do tego dopuszcza? Dał nam wolną wolę, a owoce widać na świecie. To człowiek odpowiada za całe zło świata.
Odpowiadając na pytanie - nie wiem co to ta Miłość, ale ja staram się nieudolnie służyć Bogu. Temu z Biblii. Odrzucam innych bogów typu Maryja, Miłość, Światło, Jedność czy Ekumenia. I tyle.