hemi napisał(a): Mało tego,.taki doswiadczony motocyklista,jeżdżacy od lat extremalnie na kółku ( w waszych oczach wariat ,który nie kontroluje moto i zaraz wykosi pół wioski),jest nierzadko bardziej doswiadczony niz ten co grzecznie jedzie ,czasem mocno odkręci,a jak odkręci i wpakuje sie w jakis pasztet to juz nie wie co zrobic...
Zastosowana autokorekta
~ napisał(a): a to ja zapierdzielam na tylnym kole :P
i dalej tak bedzie, a bedzie jeszczE gorzej, bo uwielbiam czytac poźniej te weasze krec ... wypowiedzi....
Zastosowana autokorekta
k1p napisał(a): Racja.
Chyba wrócę więc do pierwszej mojej myśli w tym temacie. Nie warto walczyć i nikomu nic udowadniać. Jeździć dla swojej przyjemności i się nie przejmować.
Dzisiaj czekałam na znajomych na stacji benzynowej. Koleś tankował auto, a tu nagle jedzie jakiś #@$% na jednym kole.
Facet tankujący popatrzył na niego, a do mnie mówi: wszyscy w czarnych workach skończycie!! Tak, jakbym oprócz pojazdu miała coś więcej wspólnego z tym #@$%
Brak słów, ręce mi opadły...
Nawet nic się nie odezwałam.Dopisane 05.09.2011r. o godz. 19:14:hemi napisał(a): Mało tego,.taki doswiadczony motocyklista,jeżdżacy od lat extremalnie na kółku ( w waszych oczach wariat ,który nie kontroluje moto i zaraz wykosi pół wioski),jest nierzadko bardziej doswiadczony niz ten co grzecznie jedzie ,czasem mocno odkręci,a jak odkręci i wpakuje sie w jakis pasztet to juz nie wie co zrobic...
I tutaj się nie zgodzę. Taka jazda po drogach publicznych zasługuje na potępienie. Niech on sobie ma doświadczenie, niech zna motocykl lepiej niż własną kieszeń... Mimo wszystko taką jazdą stwarza zagrożenie.
Bo on jest doświadczony, on umie jeździć... Ale nie jest w stanie odpowiedzieć za innych. Nie jest w stanie przewidzieć, czy ktoś z podporządkowanej nie wymusi pierwszeństwa. A żeby jeździć bezpiecznie motocyklem, trzeba niestety myśleć za innych.
Powiedz, jaką on ma szansę zauważyć wymuszenie pierwszeństwa, psa, czy dziecko wybiegające na drogę z pozycji, gdy zegary i owiewki zasłaniają mu widoczność na conajmniej kilka metrów w przód?
A wiem, że taki sposób jazdy jest praktykowany na naszych miejskich drogach. Ale z czasem albo nabiorą pokory, albo sami się wyeliminują...Oby tylko nie pociągnęli za sobą innych ofiar.
Bawić się można, nie potępiam tego, można gnać ponad 200 km/h, można jeździć na tylnym kole, ale do cholery, nie między ludźmi, nie między "przecietnymi" użykownikami naszych dróg.