6 listopada 2014r. godz. 21:21, odsłon: 9599, bobrzanie.plBez krytyki nie będzie lepiej
Potrzebujemy nowego prezydenta, nowego otwarcia, aby nowy duch i nowe siły wstąpiły w mieszkańców i w samorząd.
Bogdan Nowak (fot. Łetowski)
Prezentujemy wywiad z Bogdanem Nowakiem jaki ukazał się www.bobrzanie.pl.
O tym dlaczego nie kandyduje na radnego i na prezydenta, czym różni się kandydujący Nowak junior od Nowak seniora oraz o tym, na kogo warto i nie warto głosować rozmawiamy z Bogusławem Nowakiem, byłym radnym i kandydatem na prezydenta Bolesławca sprzed 4 lat.
Miał pan kandydować do rady miasta z okręgu 18 i zniknął pan z listy kandydatów. Pana kandydatury nie przyjęto ze względy na błąd na liście z podpisami, zamiast KWW Wasza Rada napisano tam KWW Rada Miasta. Jak do tego doszło?
Przede wszystkim winię za to niezwykle skomplikowaną ordynację wyborczą, która jest taka, aby zwykły obywatel nie mógł się wcisnąć w szeregi władzy. Ale to moja wina. Obwiniam siebie, pomyłka to ludzka rzecz. Nie przypilnowałem osobiście wszystkich formalności a to tylko spowodowało, że moi przeciwnicy mogli zatrzeć ręce, że odpadam z wyborów z powodu błędu formalnego.
Jak się pan z tym czuje?
Zawsze wychodziłem z założenia, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Ostrzeliwany przez moich wrogów politycznych, przez tak zwany aparat władzy, wcześniej jako radny – bezradny wśród gawiedzi radnych potrzebuję trochę oddechu i świeżego powietrza, bo to co się dzieje w mieście przerasta wyobraźnię. Ostracyzm, nepotyzm, układ zamknięty. Ci którzy głosują na obecny system władzy nie zdają sobie sprawy jak dalekie złe konsekwencje będzie to miało dla miasta. Zniszczono pluralizm społeczno – polityczny, wspiera się tylko tych, którzy grzecznie służą władzy.
Z okręgu 19 do Rady Miasta startuje pana syn Bogdan Nowak. Ma pan nadzieję, że ludzie pomylą go z panem i zagłosują?
Nie, zawsze grałem w otwarte karty i z otwartą przyłbicą, mój syn tak samo. Tworzy sobie własną kampanię i informuje uczciwie wyborców, kim jest i nie wstydzi się być moim synem.
Nadaje się na radnego?
Myślę, że dla Bolesławca tacy młodzi ludzie jak mój syn to jest jedyna nadzieja. Nie ubliżając osobom starszym, ponieważ one nie potrafią już wyjść z tego basenu, w którym pływają. Powielają te same błędy i te same schematy rodem z komunizmu.
Bogdan to młody wykształcony, energiczny i obyty w świecie człowiek z doświadczeniem w zarządzaniu w dużych firmach. Ma umiejętności, wiedzę, wiele talentów i potrzebny jest temu miastu. To tacy ludzie powinni tworzyć Bolesławiec. On nie idzie tam dla pieniędzy, tylko po to, aby zrobić coś dla miasta, w którym postanowił zamieszkać ze swoją rodziną. Nie możemy pozwolić na to, aby w radzie miasta zasiadali głównie ludzie pracujący w samorządzie i żyjący z samorządu. Przecież swoich przedstawicieli potrzebują także przedsiębiorcy tworzący budżet Bolesławca i miejsca pracy w tym mieście. Samorządowcy nie rozumieją przedsiębiorców i Bolesławiec potrzebuje innego, świeżego spojrzenia.
Czym różni się Bogdan Nowak junior od Bogdana Nowaka seniora?
Wziął ze mnie i ze swojej mamy to co najlepsze. A ponieważ jest mądrym facetem, to może uniknie moich błędów. Ale że niedaleko pada jabłko od jabłoni to wierzę, że może dać temu miastu jeszcze więcej niż ja.
Dlaczego tym razem nie kandydował pan na prezydenta miasta?
Nigdy moją ambicją nie było zostanie prezydentem. Cztery lata temu startowałem po to, aby pokazać ludziom, że można inaczej patrzeć na samorząd, nie tylko jak na miejsce do zdobywania pracy i pieniędzy dla krewnych i znajomych, lecz tak jak na nasze wspólne dobro, o które musimy dbać.
Chodziło bardziej o ideę niż o władzę. Chciałbym żyć w mieście, w którym będę się czuł u siebie, będę realizował swoje pomysły na miasto i swoje życie bez względu na to czy podobają się one urzędnikom, którzy jak do tej pory skutecznie przeszkadzali i próbowali wyeliminować na przykład ideę Gliniady. W tym roku wyborczym niebyła ona obecna nawet na głównym plakacie Bolesławieckiego Święta Ceramiki.
Potrzebujemy władzy, która słucha ludzi a nie udaje, że liczy się z ich zdaniem. Dla mnie to co dzieje się teraz, czyli na przykład radna głosująca za prywatyzacją miejskiej spółki z korzyścią dla swojej rodziny, to patologia, która nie może mieć miejsca. Przykłady można mnożyć. Nie powinni rządzić nami ludzie bez zasad i honoru.
Komu pan kibicuje w wyborach prezydenckich?
Katastrofą w naszym kraju jest brak kadencyjności. Mamienie nas tym, że stary prezydent z doświadczeniem jest lepszy, to błąd. Wszystko potrzebuje zmian, samorząd także. Potrzebujemy nowego prezydenta, nowego otwarcia, aby nowy duch i nowe siły wstąpiły w mieszkańców i w samorząd. Dosyć mamienia ludzi ławeczkami, chodnikami i przedsięwzięciami, które budzą kontrowersje.
Kogo z kontrkandydatów Piotra Romana pan popiera?
Każdy z konkurentów wniesie coś nowego do miasta. W tej chwili popieram wszystkich. Jeżeli dojdzie do drugiej tury poprę tego, który stanie do walki z obecnym prezydentem. Pomogę mu, aby wygrał.
Chciałby pan, aby w powiecie dalej funkcjonowała obecna koalicja? Ludzie Piotra Romana ostrzą sobie zęby na rządzenie także w powiecie…
W swoim programie wyborczym cztery lata temu postulowałem połączenie miasta i powiatu, co na pewno ułatwiłoby zarządzanie i obniżyło koszty samorządu. Ale oddanie kolejnego samorządu w ręce tego samego człowieka, między innymi po to aby tworzyć miejsca pracy dla swoich ludzi niczego nie zmieni. W konstelacji bolesławieckiej jestem przeciwny oddaniu w jedne ręce władzy w obu samorządach. Tego układu już nikt nie będzie kontrolował i bolesławianie powinni być tego świadomi.
Czym będzie pan się kierował głosując?
Tym, żeby poprzeć ludzi niezwiązanych ekonomicznie i zawodowo z samorządem. Niezależnych od prezydenta czy starosty, ludzi których stać będzie na niezależność decyzji, którzy wpuszczą trochę powietrza do samorządu. Może za kilka lat zrobią przeciąg i obecny układ rządzący dotknie erozja. Trzeba nam zmian i nowych spojrzeń, ludzi ceniących niezależność bardziej niż samorządowe posady i takich, którzy nie boją się mówić tego co myślą.
Ktoś musi patrzeć rządzącym na ręce, kontrolować ich i wytykać im błędy. Bo oni są już w fazie pełnego samozadowolenia i żyją w przeświadczeniu o własnej nieomylności. A to zawsze jest niebezpieczne i prędzej czy później ściągnie na nas kłopoty. Bez krytyki nie będzie lepiej. Będę głosował na ludzi krytycznych.