Referendum w Nowogrodźcu nieważne. Zabrakło frekwencji, zabrakło kampanii. Czy będzie próba odwołania burmistrz?

Referendum w Nowogrodźcu nieważne – frekwencja za niska. Ponad 90% było „za” odwołaniem rady, ale zabrakło mobilizacji i działań promocyjnych.

Nowogrodziec (fot. Bolec.Info)

Nowogrodziec. Referendum w sprawie odwołania Rady Miejskiej zakończyło się niepowodzeniem. Choć większość głosujących opowiedziała się za odwołaniem radnych, frekwencja nie osiągnęła wymaganego poziomu. Głosowało 2477 mieszkańców – to o około 700 osób za mało, by wynik był wiążący. Oficjalnie: referendum w Nowogrodźcu jest nieważne.

Zgodnie z protokołem końcowym, do ważności referendum potrzebnych było 3173 głosów. Oddano 2469 głosów ważnych, z czego aż 2376 osób poparło odwołanie Rady Miejskiej. Choć to ponad 90% głosujących, nie wystarczyło to, by decyzja miała skutki prawne.

Organizatorzy bez kampanii. Przypadek czy brak zaangażowania?

Wielu mieszkańców oraz komentatorów lokalnej sceny politycznej wskazuje, że fiasko referendum to w dużej mierze wina jego organizatorów. W przestrzeni publicznej zabrakło silnej kampanii informacyjnej. Brak plakatów, brak spotkań, brak promocji w mediach społecznościowych. Wyglądało to tak, jakby nikt nie chciał, aby to referendum się udało.

Głos zabrali również sami organizatorzy, którzy na swoim profilu na Facebooku przyznali:

- Referendum się nie udało. Zabrakło około 700 głosów, by je uznać za ważne. Ale wiecie, co się udało? Udało się nam poruszyć prawie 2500 serc. To 2500 osób, które wyszły z domów, bo Gmina nie jest im obojętna.

Choć organizatorzy mówią o "sukcesie moralnym", trudno nie odnieść wrażenia, że głosujący zostali pozostawieni sami sobie. Do dyspozycji było tylko 2000 zł z prywatnych środków, a działania promocyjne były ledwo zauważalne.

Burmistrz kontra Rada. Konflikt bez rozwiązania

Referendum było pokłosiem wielomiesięcznego konfliktu między burmistrz Nowogrodźca a Radą Miejską. Jak twierdzą lokalni działacze, radni nie potrafili znaleźć wspólnego języka z burmistrz, co doprowadzało do licznych napięć i paraliżu decyzyjnego.

Dla wielu mieszkańców referendum było szansą na "nowe otwarcie" i zmianę układu sił. Niestety, mimo ogromnej przewagi głosów "za", niska frekwencja przekreśliła ten scenariusz.

- Czy jesteśmy zawiedzeni? Nie. Jest nam tylko przykro, że tak wielu woli patrzeć z boku, jak inni podejmują decyzje za nich – piszą organizatorzy na Facebooku. W ich ocenie to nie porażka, lecz ważny sygnał, że niemal 2500 osób domaga się zmian.

Co dalej? Jesienią kolejne referendum?

W komentarzach pojawiają się sugestie, że jesienią może dojść do referendum w sprawie odwołania burmistrz Nowogrodźca. Dla wielu obecna sytuacja jest nie do zaakceptowania, a dzielące lokalną społeczność podziały będą się pogłębiać.

Organizatorzy referendum zapowiadają, że nie zamierzają się poddawać.

- To nie koniec. Będziemy patrzeć. Nie przestajemy. Nie milczymy.

Czy rzeczywiście dojdzie do kolejnej próby zmiany władzy w gminie? Czy mieszkańcy zareagują aktywniej? Jedno jest pewne – w Nowogrodźcu zrobiło się gorąco, a brak realnej współpracy między burmistrz a radą będzie nadal ciążył na rozwoju gminy.