17 czerwca 2012r. godz. 16:39, odsłon: 2600, BoletusNo i kupa
Myślę – i tu pewnie niejednego zaskoczę – że największe konsekwencje tego, co stało się w sobotę na stadionie we Wrocławiu poniesie… Donald Tusk i jego ekipa- pisze w kolejnym felietonie Boletus
(fot. Bolec.Info)
No i kupa
W dość starym już kawale, jednym z moich ulubionych, facetowi, któremu w czasie snu uporczywie pojawia się krasnal i każe robić siku (co oznacza bardzo przykre konsekwencje), znajomy lekarz radzi stanowczo przeciwstawić się krasnalowi, kiedy ten pojawi się następnym razem. Krasnal pojawia się kolejnej nocy, jak zwykle zarządza „siku”, wtedy facet, wprowadzając w życie radę lekarza, mówi stanowczo „nie, nie, nie!” Na co krasnal spokojnie odpowiada: „No to kupa…”
Nie wiem dlaczego, ale ten właśnie kawał przypomniał mi się, kiedy dobiegł końca ostatni, jak się okazało, mecz naszej reprezentacji w trwających właśnie Mistrzostwach Europy w Piłce Nożnej. Dla mnie w całej tej historii nie jest nawet najważniejszy fakt, że kolejny raz coś ważnego przegraliśmy. Trochę już tych porażek w życiu zobaczyłem, idzie się przyzwyczaić. Najbardziej wkurza mnie to, że kolejny raz cała banda klakierów, z bardzo różnych zresztą przyczyn, rozdmuchała w naszym narodzie do nieprawdopodobnych rozmiarów przeświadczenie, że oto mamy reprezentację, która ćwierćfinał ma właściwie pewny, no a może dojdzie i do finału. Te rozdmuchane do przesady nadzieje zaczną się teraz mścić – i to w całkiem niespodziewanych okolicznościach, do czego jeszcze wrócę.
Tymczasem nasza drużyna od początku Mistrzostw należała do najsłabszych. Nie będę się w tej chwili pastwił nad leżącymi, ale w największym skrócie: nasi piłkarze byli przede wszystkim zbyt wolni, pozbawieni kondycji (sławetne drugie połowy meczów, w których jakaś tajemnicza siła wypuszczała z naszych „orłów” powietrze!) i grający zupełnie bez pomysłu. Jedna piękna bramka Błaszczykowskiego, która uratowała nasz honor w meczu z Rosją to stanowczo za mało.
No i trener – człowiek, którego mi nawet teraz w jakiś sposób żal, no bo przecież w tych najbliższych dniach oberwie niesamowicie. Ten, co to miał „czynić cuda”, a wyszła z tego „wielka smuta”…
Ale – powtarzam swoją myśl jeszcze raz: gdybyśmy potrafili realnie patrzeć na swoje szanse, gdyby ktoś nie nakręcał tego całego szaleństwa (jesteśmy wielcy! jesteśmy wspaniali!) podlewanego skwapliwie ogromną ilością patriotycznego sosu, wtedy łatwiej byłoby się pogodzić z porażką. Teraz, obawiam się, pogodzić się będzie trudniej…
No i oczywiście będzie szukanie winnych. A tu nie skończy się tylko na trenerze. Myślę – i tu pewnie niejednego zaskoczę – że największe konsekwencje tego, co stało się w sobotę na stadionie we Wrocławiu poniesie… Donald Tusk i jego ekipa. Tak, tak, myślę, że tak właśnie będzie – i że sam Tusk już o tym wie. Kto nie wierzy, niech przypomni sobie bardzo już odległe czasy – lata 70-te ubiegłego wieku, kiedy to wielki sukces naszych piłkarzy na Mistrzostwach Świata w 1974 roku (zajęliśmy wtedy 3 miejsce), bardzo pomógł niejakiemu Edwardowi Gierkowi (dla młodszych internautów – to był taki Tusk tamtych czasów). Teraz podobny sukces był tak bardzo potrzebny obecnej ekipie rządzącej – stąd m.in. ta cała hurraoptymistyczna propaganda w mediach. No i nie udało się. Przyszedł krasnal (w tym przypadku zza naszej południowej granicy), no i… kupa.
Dość o piłce nożnej. Pewnie jeszcze długo rozbrzmiewać będą wśród naszych rodaków dyskusje i komentarze do tego, co się stało, a co się już nie „odstanie”. Ja chciałbym zakończyć mój felieton – jak zwykle pozytywnie. Do tego lokalnie. Oto w przeddzień naszej narodowej klęski piłkarskiej, w restauracji „Piramida” w Bolesławcu odbyły się 8. Urodziny portalu, który udostępnia mi od jakiegoś czasu swoich gościnnych łamów. Szefostwo „Bolec Info” w sposób nie nachalny, a przy tym bardzo profesjonalny, ugościło wszystkich tych, którzy w ten piątkowy wieczór zechcieli pojawić się na imprezie (zamiast wgapiać się w kolejne mecze „Euro”).
Atmosfera była znakomita, zgromadzeni sympatycy popularnego portalu bawili się świetnie, a organizatorzy pokazali, że można bez wielkiego zadęcia zrobić po prostu coś fajnego dla ludzi. Ja też tam byłem, miód i piwo piłem, i delektowałem się urodzinowym tortem.
Boletus