2 października 2012r. godz. 13:24, odsłon: 8008, Bolec.InfoWykluczeni czyli przewrót w d...
"Moje dziecko jest wykluczone klockolegowo i mocno zagrożone wykluczeniem czekoladowym i kinderjajkowym" - pisze BolecMama.
BolecMama (fot. sxc.hu)
Często z naszym małolatem odwiedzamy przeróżne bolesławieckie sklepy, celem nabycia artykułów zupełnie różnorakich. Jako, że dziecko nasze jest wyjątkowo wrażliwe;), to wizyty takie nierzadko kończą się płaczem... bo przecież tyle tego dobrego w tych sklepach, a obrazków z królami w portfelu tak mało. Dzieciak nasz, jak to dzieciak, chciałby mieć wszystko... i nawet jak w ręce jego trafi w końcu jakiś smakołyk, to po chwili ma już ochotę na kolejnego słodycza, zabawkę itp. Mój mąż nigdy się na taki łańcuszek nie godzi, twierdząc, że od spełniania takich zachcianek dzieciakowi się "w d... poprzewraca". Do niedawna przyznawałam mu rację, ale teraz wiem, że głąb mylił się solidnie. Dziś wiem, że moje dziecko jest wykluczone klockolegowo i mocno zagrożone wykluczeniem czekoladowym i kinderjajkowym. Podczas wakacji cierpiało z powodu wykluczenia disneylandowego... a ja jestem od zawsze niebywale wykluczona zmywarkowo, przez co nie mogę "w pełni uczestniczyć w życiu kulturalnym i społeczny", bo naczynia się same nie wymyją... gaddemyt!
Proste treści najlepiej prostym językiem jest wyrażać. I jak rzecze jeden z wieszczy naszych narodowych, szamba perfumerią nazywać się nie godzi. Dlatego informacje o realizowanym przez Urząd Miasta projekcie, w ramach którego osoby "wykluczone cyfrowo" otrzymają darmowy sprzęt komputerowy oraz dostęp do internetu przywitałam gromkim i rytmicznym pukaniem się w czoło. Ale po kolei - projekt zakłada budowę sieci, która połączy miejskie urzędy (łącznie ponad trzydzieści budynków) oraz osiedla socjalne znajdujące się przy ul. Kościuszki. Dwieście rodzin otrzyma sprzęt komputerowy, a czterysta osób weźmie udział w kursie jego obsługi. Uważajcie więc, bo lada chwila lokalne fora internetowe zaleje fala nowych ludzi spragnionych wspomnianego "pełnego uczestnictwa w życiu kulturalnym i społecznym". Że to idiotyzm jest mówicie? No jasne, że idiotyzm! To kolejny akt idiotyzmu po przymusowym wysyłaniu uczestników darmowych kursów na imprezy kulturalne, debaty (które i tak nie miały sensu) i inne tego typu wydarzenia.
Komputer jest moim narzędziem pracy... i mam w domu dwa takie urządzenia. Laptop na którym piszę te słowa kupiłam dzięki ogłoszeniu na portalu Bolec.Info za 250zł, mam jeszcze komputer stacjonarny kupiony za pieniądze otrzymane w prezencie ślubnym dobrych kilka lat temu, teraz wart może niewiele więcej niż ten laptop. Dwie stówy to można zarobić jak się butelki sprzeda, nie trzeba do tego wsparcia żadnych funduszy, państwa ani unii. Za dostęp do sieci płacę miesięcznie ok. 35zł, a przecież mogłabym w razie potrzeby z tym laptopem w ręce podejść pod hotspot. Szanuję swój sprzęt, bo jest on ekwiwalentem mojej pracy i mojego czasu na tę pracę przeznaczonego. Mogłam kupić sobie cokolwiek innego, a kupiłam właśnie komputer, bo w mojej prywatnej hierarchii potrzeb właśnie owo "uczestnictwo" jest bardzo wysoko. Bo człowiek tak jest skonstruowany, że stara się swoje potrzeby sobie zaspokajać... o ile je sobie uzmysławia.
Zaczęłam od żartów, aż w końcu wpadłam w ton na wskroś poważny i wręcz ponury. Bo tego typu pomysły są w mojej ocenie nie tylko głupie, ale też zwyczajnie szkodliwe i demoralizujące... zarówno dla tych obdarowanych, którzy dostają darmowy sprzęt komputerowy, darmowy kurs prawa jazdy czy cokolwiek innego, jak również dla całej reszty, która patrząc na to co się dzieje zastanawia się, czy nie lepiej olać pracę i "zostać ninja". Bo kiedy ja muszę odmówić sobie wiele by coś kupic, muszę na to zapracować, poświęcić czas i zaangażowanie, a ktoś dostaje to samo za darmo to zwyczajnie szlag mnie trafia. Jeśli ktoś jest z jakiś względów upośledzony to ok, ale niech mi ktoś wytłumaczy sens fundowania zdrowemu, silnemu facetowi "wykluczonemu prawojazdowo" kursu, na którego opłacenie mógłby sobie zwyczajnie zarobić? Czy auto i paliwo też ktoś mu kupi? A jeśli nie kupi... to dlaczego? Przecież on dalej będzie "wykluczony".
Społeczeństwo w naszym ustroju, czy się to komuś podoba czy nie, zbudowane jest niestety na nierównościach. Na tym, że jeden coś ma, a inny czegoś nie ma... i tyle. I o ile są takie aspekty naszego życia jak bezpieczeństwo, dostęp do służby zdrowia czy edukacji, które każdy obywatel musi mieć zapewnione na jako takim poziomie, to nie łudźmy się, że pod jakimkolwiek względem będziemy kiedykolwiek "równi". Bo jeden mieszka bliżej szpitala, a drugi dalej, bo jedna szkoła ma lepsze wyniki, a druga gorsze. Takie jest życie. Przerabianie wszystkiego na "wykluczenia" to jakieś wariactwo. Zaraz się okaże, że mieszkamy w kraju "wykluczonym piłkarsko" i dadzą nam puchar świata... ot tak, za darmo, bez walki, w prezencie. Będziemy się potrafili nim cieszyć?