Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
BolecFORUM Nowy temat
10 czerwca 2013r. godz. 18:30, odsłon: 19508, Krzysztof Krzemiński/Bolec.Info

Bolesławianie zapłacili za błąd Piotra Romana. Czy prezydent przeprosi?!

Małgorzata Dłużyk przez kilkanaście lat szefowała bolesławieckiemu MOPS-owi. W 2011 roku Piotr Roman zwolnił ją w atmosferze skandalu, oskarżając o szereg nieprawidłowości w zarządzaniu instytucją. Sprawa trafiła do sądu, który zdecydował, że prezydent złamał prawo!
(fot. )
- Przed paroma laty podczas sesji rady miasta jeden z radnych (Bogusław Nowak - dop. red.) powiedział publicznie, że "prezydent kłamie". Nie mieściło mi się to wtedy w głowie - wspomina Małgorzata Dłużyk. - Dziś sama mogę powiedzieć to samo, nawet wychodząc na środek bolesławieckiego rynku. Piotr Roman kłamał! - dodaje. I nie jest odosobniona w tym poglądzie - na poparcie swoich tez ma prawomocny wyrok sądu.

Podczas sesji rady miasta 25 maja 2011 roku z ust Piotra Romana padły bardzo mocne słowa. Wspomniał on o licznych naruszeniach procedur w MOPSie, nieprawidłowościach związanych z jednym z przetargów (który zdaniem prezydenta wygrała firma, która złożyła ofertę po upływie ostatecznego terminu składania ofert), a nade wszystko oskarżył szefową instytucji o naruszenie dyscypliny finansów publicznych i narażenia miasta na straty finansowe w wysokości kilkunastu tysięcy zł..

Małgorzata Dłużyk doskonale pamięta ten dzień, w którym nikt nie pozwolił jej się bronić. - Lincz - tym słowem określa to co stało się na sesji. Prezydent nie zostawił na niej suchej nitki, swoje trzy grosze dorzucili też radni. Tego samego dnia portal Istotne Informacje, relacjonując sesję, napisały: "Szefowa ośrodka naraziła budżet miasta na kilkanaście tysięcy złotych straty i nie potrafiła załagodzić narastającego konfliktu z pracownikami". Dziś Pani Małgorzata ściska w rękach wyrok z którego jasno wynika, że były to kłamstwa, a bezprawne zwolnienie jej z pracy przez Piotra Romana kosztowało podatników ponad 19 tysięcy złotych. Czy poszkodowana doczeka się przeprosin?

By zrozumieć złożoność sytuacji musimy cofnąć się parę lat wstecz. Małgorzata Dłużyk szefowała Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej od 1999 roku. Stanowisko objęła za prezydentury Józefa Burniaka, jednak pozostała na nim mimo zmiany ekipy sprawującej rządy w mieście. Kochała swoją pracę, która pozwalała jej nie tylko na godne życie, ale też na realizowanie siebie. Czuła się lojalna wobec swojego pracodawcy.

- Pamiętam, że nawet podczas prywatnych spotkań zawsze broniłam Piotra Romana. Ufałam mu, był moim szefem i człowiekiem, w którego naprawdę wierzyłam - wspomina.

W latach 2006-2010 miastem rządziła koalicja Forum Samorządowego Ziemi Bolesławieckiej (czyli późniejszy KWW Piotra Romana) wraz ze Stowarzyszeniem Ziemia Bolesławiecka. Obie lokalne partie przez czteroletnią kadencję bardzo się do siebie zbliżyły. Do tego stopnia, że postronni obserwatorzy mieli problemy z określeniem ich "granic", a Dariusz Jancelewicz - kandydat Ziemi Bolesławieckiej na prezydenta w wyborach samorządowych ad 2010 - otwarcie popierał Piotra Romana (niektórzy żartowali, że zamiast na siebie zagłosuje na ówcześnie "panującego" prezydenta). Małgorzata Dłużyk wzięła udział w wyborach samorządowych w 2010 roku - ubiegała się bez powodzenia o mandat radnej rady powiatu z komitetu Ziemi Bolesławieckiej, co ciężko było uznać za nielojalność wobec Piotra Romana, szczególnie że 13 miejsce na liście wyborczej dawało jej jedynie iluzoryczne szanse na elekcję. Być może to właśnie decyzja o wzięciu udziału w wyborach kandydując z "niewłaściwego komitetu" była przyczyną tego co wydarzyło się parę miesięcy później...

KWW Piotra Romana zgarnął całą pulę w wyborach w 2010 roku - Piotr Roman znów został prezydentem (tym razem już w pierwszej turze), a członkowie jego komitetu samodzielnie stanowili większość w Radzie Miasta. Ziemia Bolesławiecka boleśnie przekonała się, że pomyliła lojalność z naiwniactwem. Koalicjant nie był już prezydentowi do niczego potrzebny, a członkowie Ziemi musieli szybko uczyć się nowej roli.

W listopadzie 2010 roku MOPS rozstrzygnął przetarg "na realizację usług opiekuńczych oraz specjalistycznych usług opiekuńczych dla podopiecznych Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bolesławcu." Chodziło o specjalistyczną opiekę dla osób z zaburzeniami psychicznymi, finansowaną przez Urząd Marszałkowski. Było to po porostu kolejne działanie podjęte przez MOPS, nic nadzwyczajnego. Urzędnicy z ośrodka prawidłowo przygotowali przetarg i wyznaczyli termin składania ofert na godzinę 10:00 19 listopada 2010 roku (o 11:00 tego samego dnia koperty z ofertami miały zostać komisyjnie otwarte). Na kilka minut przed dziesiątą do ośrodka wbiegł przedstawiciel firmy "Gwarant" z Głogowa i zostawił w sekretariacie kopertę z ofertą swojej firmy. Przyjmująca ją urzędniczka popełniła błąd, do którego później wielokrotnie się przyznawała - wpisała na kopercie niewłaściwą godzinę przyjęcia przesyłki - zamiast 9:55 wpisała 10:55. Czeski błąd, który jak się okazuje miał niemałe konsekwencje. Oferta wspomnianej firmy była najlepsza i wygrała przetarg.

Firma "Gwarant" z Głogowa po jakimś czasie zaczęła realizować zlecenie... jednak nie robiła tego rzetelnie. Trzy pracownice zaangażowane w realizowanie zlecenia nie miały odpowiednich kwalifikacji, o czym dowiedział się Urząd Marszałkowski, który oświadczył, że za ich pracę nie zapłaci. Małgorzata Dłużyk zażądała od firmy "Gwarant" zwrotu pieniędzy zapłaconych za pracę nieuprawnionych opiekunek - firma w końcu zgodziła się na to (pieniądze znalazły się na koncie UM w czerwcu 2011 roku). Jednocześnie Piotr Roman zarządził audyt w MOPSie. Audyt inny niż wszystkie poprzednie.

- Poprzednie audyty wspominam bardzo dobrze - mówi Małgorzata Dłużyk. - Zawsze służył on temu, żeby poprawić pracę ośrodka. Ale nie tym razem. Miałam wrażenie, że służyć ma on jedynie szukaniu "haków" na mnie - dodaje.

Dyrektor MOPS nie dostała jednak szansy, by naprawić błędy wskazane przez audytora, zdążyła jednak przesłać do prezydenta informację o czynnościach podjętych przez siebie względem firmy "Gwarant", zmierzających do odzyskania pieniędzy.

24 maja 2011 r., a wiec na dzień przed wspomnianą przez nas sesją rady miasta, Piotr Roman przesyła do przedstawicieli obu działających w MOPSie związków zawodowych pismo, w którym informuje o swoich planach rozwiązania umowy z Małgorzatą Dłużyk i prosi o opinię w tej sprawie.

Tego samego dnia Małgorzata Dłużyk została wezwana przez sekretarza miasta Jerzego Zielińskiego, który uświadomił jej sytuację w której się znajduje i to, że Piotr Roman planuje rozwiązanie jej umowy o pracę.

- Informacja, że prezydent chce ze mną rozwiązać umowę o pracę była dla mnie wielkim zaskoczeniem - wspomina Małgorzata Dłużyk. - Zupełnie się tego nie spodziewałam. Wszystko zostało przygotowane niczym dobry spektakl. Podczas majowej sesji rady miasta szefowa MOPS, jak co roku, przedstawiała roczne sprawozdanie z działalności ośrodka. Jej wystąpienie spotykało się, jak wspomina Małgorzata Dłużyk, ze złośliwymi komentarzami ze strony radnych z prezydenckiego komitetu. Szczególnie cięta na urzędniczkę byla wiceprzewodnicząca rady Janina Piestrak-Babijczuk, która domagała się natychmiastowego przedstawienia danych... które miały być przedstawione radnym do września. Do tematu MOPS wrócił Piotr Roman w "sprawach organizacyjnych", przemawiając przez kilkanaście minut upokorzył obecną na sali Małgorzatę Dłużyk. Przytoczył szereg rzekomych nieprawidłowości. jakich ta miała się dopuścić, nie przebierając w słowach. Na koniec "dodał, że nie zachodzi tu podejrzenie o jakiekolwiek wykroczenie, bądź też podejrzenie z kodeksu karnego. Podkreślił, że Związki Zawodowe, zgodnie z przepisami, w ciągu kilku dni mają tę kwestie zaopiniować. Następnym krokiem będzie wypowiedzenie umowy o pracę zawartą z Panią Dyrektor MOPS" (cytat pochodzi z oficjalnego protokołu z sesji). Pytanie po co prezydent prosił kogokolwiek o opinię, skoro sam już podjął decyzję o zwolnieniu urzędniczki?

Jedynym radnym, który wstawił się za Małgorzatą Dłużyk był Wojciech Kasprzyk, który zapytał o możliwość polubownego załatwienia sprawy, bo w jego ocenie Małgorzata Dłużyk była dobrym dyrektorem. Dyskusję uciął Józef Pokładek, który stwierdził, że... sesja to nie miejsce na dyskusję o przyszłości dyrektorki MOPS, bo to nie radni ją zatrudnili. Dlaczego wiec pozwolił na rozpoczęcie tego tematu przez Piotra Romana?

Sesja była dla urzędniczki prawdziwie traumatycznym przeżyciem, które mocno odbiło się na jej zdrowiu. Decyzją lekarza trafiła na zwolnienie lekarskie. Do pracy w ośrodku wróciła w listopadzie, tylko po to by otrzymać wypowiedzenie umowy. Na wypowiedzeniu znalazły się informacje m.in. o narażeniu urzędu na straty (mimo, że firma "Gwarant" oddała sporne pieniądze) i nieprawidłowościach przy rozstrzyganiu przetargu (rzecznik dyscypliny finansów przy RIO umorzył postępowanie w tej sprawie). Prezydent wypowiadając umowę stwierdził ponadto, że „straciła zdolność do prawidłowego kierowania jednostką”. Małgorzata Dłużyk została wysłana na urlop wypoczynkowy, a następnie zwolniono ją z pełnienia obowiązków do końca okresu wypowiedzenia.

Urzędniczka postanowiła zaskarżyć decyzję prezydenta do sądu i żądać przywrócenia do pracy, jednak żaden z bolesławieckich adwokatów, do których się zwróciła, nie chciał zając się sprawą. Ostatecznie pomoc znalazła dopiero w Jeleniej Górze.

- Bolesławiecki sąd nie uznał moich argumentów - wspomina była szefowa MOPSu. - Mimo, że na moją korzyść zeznawało wielu świadków, sąd wziął po uwagę jedynie zeznania dwóch pracownic MOPS. Postanowiłam odwołać się od wyroku.

Sąd apelacyjny w całości odrzucił ustalenia bolesławieckiego sądu, wskazując na wiele błędów i niespójności w wyroku wydanym przez sąd I instancji. Zasądził również na rzecz powódki odszkodowanie oraz zwrot kosztów procesu. Nieprawidłowa decyzja prezydenta kosztowała bolesławieckich podatników ponad 19 tysięcy złotych.

- Wyrok sądu chciałabym zadedykować mojemu zmarłemu bratu - mówi Pani Małgorzata.

Małgorzata Dłużyk zastanawia się teraz nad pozwaniem do sądu Piotra Romana, stawiając mu zarzut zniesławienia. Jeśli wygra prezydent będzie musiał zapłacić za swoje błędy. Tym razem z własnej kieszeni.

Na komentarz Piotra Romana w tej sprawie czekamy od kilku tygodni. Dziś, mimo wcześniejszych zapowiedzi, również go nie otrzymaliśmy. Do sprawy wrócimy.

Bolesławianie zapłacili za błąd Piotra Romana. Czy prezydent przeprosi?!

12897
#tomasz123321 nieaktywny
12 listopada 2014r. o 19:28
~Antek napisał(a): Nie jestem z Bolesławca ale uważam że jest to dobry Prezydent tego miasta ,ponieważ miasto jest czyste zadbane nie można nic złego powiedzieć ,gdy jest się przejazdem.




CZYSTE????? Zadbane????? TY z Białorusi przejazdem byłeś? Tu jest taki syf,że aż strach.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
12931
#BogdanNowak nieaktywny
12 listopada 2014r. o 21:03
Mieszkańcy, nie bójcie sie zastraszania, że się Roman zemści i tym podobne (mnie próbowano straszyc) Nie pozwólcie tym zakłamanym "bezpartyjnym" maherom politycznym na wiecej. Dajmy szansę nowym twarzą . chociażby dla higieny systemu demokratycznego. Przeciwstawmy się temu betonowi , który już po wyborach myśli i kombinuje jak wygrać następne wybory aby TRWAĆ !
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~ niezalogowany
12 listopada 2014r. o 21:08
BogdanNowak napisał(a): Dajmy szansę nowym twarzą .


TwarzOM Panie Nowak?
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.
Daj nam Cynk - zgarnij nagrodę!

Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!

Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].

Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).