falco napisał(a): masz rację ...może innym razem a tymczasem skupię się na jednym bo to najistotniejsze ... :D
piszesz ''wybraliśmy wyjście z raju '' chcę Ci więc powiedzieć że niczego nie wybierałem a za cudze grzechy jakoś mi nie bardzo na rękę cierpieć ... :D
i jakoś nie drżę na biskupie słowa o mękach i potępieniu bo ten ''litościwy i miłosierny bóg'' nic nie robi by zapobiec lub ukrócić wszelkie niegodziwości tego ponoć stworzonego przez siebie świata ...
a przecież jest ''wszechmogący'' i jednym ''pstryknięciem palca '' by to zmienił ...
ale jak widać nie chce ,może jacyś tam ludzie niewiele go obchodzą a może jak zwykle zresztą ma w tym swój ''boski plan''
kiedyś pamiętam też były takie -zazwyczaj pięcioletnie :D
ci którzy je pisali też mieli się za ''bogów'' nie do ruszenia ;) ;)
falco, codziennie wybierasz :) . Idąc ulicą, jadąc samochodem, w pracy i w domu. Na każdym kroku wybierasz, jak postąpisz. Dobrze czy źle. Czy pomożesz małżonce i nie krzykniesz na dziecko, nie zrugasz sąsiadki, oddając bądź zatrzymując znalezione pieniądze, czy też obijasz lub nie obijasz się w pracy, bo szef nie widzi, i tak dalej. Całe nasze życie składa się z małych i wielkich wyborów, które zostaną ocenione. Czasami cierpisz za cudze grzechy - szef ma zły humor i się na Tobie odgryza (mały problem) albo musisz uciekać z domu na wygnanie, bo politycy uznali, że teraz będzie wojna. Grzech ma to do siebie, że szybko dotyka innych ludzi. Jak się niesłusznie zdenerwujesz na żonę to ona też cierpi za Twój grzech.
To jest nasze codzienne "wychodzenie z raju".
A "pstryknięcie" miłosiernego i uporządkowanie świata tłumaczyłem Ci poprzednio - oznacza zabranie Tobie wolnej woli. Przemyśl to. Na końcu świata porządek zostanie zrobiony. A pierwszy etap sprawiedliwości jest zawsze blisko - jest to nasza śmierć, która dosięga jednakowo wszystkich.
Twoje myślenie jest mocno skażone "postępowym" mitem, mówiącym, że "każdy ma prawo do szczęścia". Nie ma takiego prawa. Jedyne prawo jakie mamy, to prawo do przeżycia swojego życia. I nic więcej.