~~Brunatnoszary Tytoń napisał(a): Ktoś napisał: ~~Do Tytunia napisał(a): Z drugiej strony rozumiem, że chcesz wytłumaczyć proste rzeczy.
Skoro trzeba tłumaczyć, to może i są proste, ale nie oczywiste. Na przykładzie falco dobrze widać z czym ludzie mają problem.
Wielu z nas traktuje Boga jak hipermarket. Pomodlę się i Go poproszę. A jak nie da mi tego, co chciałem, to nie chcę Go znać.
A to przecież nie wygoda życia doczesnego jest naszym celem. I właśnie to jest największa trudność tematu Boga czy sensu naszego ziemskiego życia. W czasach, w których praktycznie jesteśmy uzależnieni od endorfin, trudno promować postawę pokory. Chcemy działać, brać, brać, brać! Ciągle w biegu, bez chwili refleksji. Jak ktoś ma szczęście, to życie go na chwilę zatrzyma, skłoni do przemyśleń. A co z resztą? I dlatego warto mówić o Bogu, o wierze, o sensie życia tego tu i tego po śmierci. Może coś do kogoś dotrze.
Może dotrze :)
Bo w tym mirażu lewicowego ogólnego szczęścia i swawoli coraz więcej ludzi jest nieszczęśliwych i w depresji. I jakoś nie chcą pojąć dlaczego tak jest.
Lewicowcy mają specyficzny defekt mózgu. Normalny człowiek jak coś zmieni w modelu swojego działania i się pogorszyło, to wraca do poprzedniego modelu. A lewicowcy jak coś zmienią i się pogorszyło, to uważają, że za mało zmienili i trzeba zmienić więcej. To taki model, w którym człowiek wkłada rękę do ognia i jak stwierdza, że parzy, to wkłada jeszcze głębiej z przekonaniem, że przestanie parzyć.
Gorzej, że ten defekt mózgu wydaje się być zaraźliwy bardziej niż covidowa delta.
No to miłego dnia :)
P.S.
Lewicowcy, a w zasadzie moderniści, w Kościele też tak działają. Jak się po Soborze Watykańskim II pogorszyło, to dalej chcą brnąć w złe rozwiązania. A Bergolio jest mistrzem modernizmu.