nowator napisał(a):

~ napisał(a):
Może daruj sobie mądralo?
Mnie też nie przeszkadza spalarnia na wsi ani wiatraki z dala ode mnie. Będziesz mógł się tak wymądrzać, jak tobie postawią coś takiego pod oknem! Tylko wtedy na bank będziesz nucił inne melodie.

ja chętnie przyjmę na swoją działkę nawet 3szt.

ta cała gadanina polega na tym, że "On dostanie, a ja nie, więc jest BEE"

jeden rolnik z Nca chciał wybudować elektrownie wodną współpracującą ze spalaniem słomy, ale jak tylko poruszył temat to zrobił się wielki szum, że dał sobie spokój.

Najlepiej dla Nowogrodźca jest wybudować reaktor atomowy... Będzie bardziej lepiej... :>

Mnie to tam g obchodzi kto dostanie a kto nie bo jak bym miała działkę w nowogrodźcu to bym ją oddała za darmo żeby nie mieć nic wspólnego z tymi nowogrodzkimi moherami.Wyć mi się chce że przez takich ćwierćinteligentów jesteśmy uważani za kraj gdzie psy dup... szczekają

Możecie już przestać pastwić się nad mieszkańcami Nowogrodźca. Dzisiaj odbyło sie zebranie ( ok. 200 osób), byli potencjalni inwestorzy i przedstawiciele opcji przeciwnej wiatrakom. Rzeczowa, spokojna dyskusja. Na koniec sondazowe głosowanie. Circa 95% obecnych było przeciwnych elektrowniom wiatrowych w pobliżu domów. Wysłuchały tego władze samorządowe i obiecały wziąć pod uwagę ten " głos narodu". Ergo- nie bedziemy w Nowogrodźcu zyc w cieniu wiatraków!

Ponieważ wczesniej zabrałem głos w tej dyskusji, postanowiłem udać się z bca na to spotkanie. Powiem tylko tyle, że strona przeciw była bardzo dobrze przygotowana, natomiast inwestor w ogóle nie miał zadnych argumentów za.

Mieszkańcy nawet udali się do pobliskich miejscowoci w n Niemczech tuz za granicą, porozmawiać z ludźmi mieszkającymi w pobliżu wiatraków, tak wywoływanych tu przez niektórych niemieckich cudownych wiatraków ;) i nagrali filmy z tych rozmów. Ludzie tam próbują walczyć z tym ale niestety ze straconej pozycji. Opisywali jak im tam "pięknie i wesoło". Nowogrodźczanie mają jeszcze szanse i ćwierćinteligentem jest ten, kto slepo godzi się na cos, czego wczesniej nie sprawdzi i nie zbierze maksymalnej ilosci wiedzy na temat z którym będzie musiał żyć przez 30 min. lat i wycofanie z niego bedzie
niemożliwe.

Lisku, wszystko ok, tylko pamiętaj o jednnym. Jesli ta inwestycja będzie zlokalizowana na prywatnych gruntach i zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania, oraz będą zachowane minimalne odległosci wiatraków od zabudowań mieszkalnych, to ta inwestycja i tak dojdzie do skutku.
A mieszkańcy mogą sobie protestować, naturalna sprawa w demokratycznym państwie ;)

pietrek1 napisał(a): Lisku, wszystko ok, tylko pamiętaj o jednnym. Jesli ta inwestycja będzie zlokalizowana na prywatnych gruntach i zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania, oraz będą zachowane minimalne odległosci wiatraków od zabudowań mieszkalnych, to ta inwestycja i tak dojdzie do skutku.
A mieszkańcy mogą sobie protestować, naturalna sprawa w demokratycznym państwie ;)

I super im powiedziałeś ludzie sobie mogą protestować a i tak będzie jak władza zarządzi po wyborach bo przed nie mogą świrować by mieć głosy poparcia wyborców i wam wszystko obiecają.

pietrek1 napisał(a): Lisku, wszystko ok, tylko pamiętaj o jednnym. Jesli ta inwestycja będzie zlokalizowana na prywatnych gruntach i zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania, oraz będą zachowane minimalne odległosci wiatraków od zabudowań mieszkalnych, to ta inwestycja i tak dojdzie do skutku.
A mieszkańcy mogą sobie protestować, naturalna sprawa w demokratycznym państwie ;)

Tzn, pozwolenie na budowę wydaje chyba gmina a nie własciciel prywatnego gruntu.

Ja tylko zrelacjonowałem swoje odczucia po zebraniu. Dziwi mnie podejscie inwestora do tematu. Miałem wrażenie, że nie specjalnie mu zależy. Natomiast determinacja większosci mieszkańców może wiele. Decyzja ma zapasć na najbliższej radzie, ponieważ inwestor nie chce wisieć w stanie niepewnosci.

a może inwestor własnie WIE na czym stoi i dlatego w nosie mam mieszkańców?? ;) Bo jesli w starostwie ma "klepnięte" pozwolenie, to po co ma sie tłumaczyć przed mieszkańcami?

widzę, że błądzicie, więc was oswiecę. Inwestycja nie może wystartować bez wczesniejszych zmian w planie zagospodarowania przestrzennego gminy. Zależy to od odpowiedniej uchwały rady gminy - takiej uchwały niema i najprawdopodobniej ( po zebraniu burmistrz uderzył w takie tony) nie będzie. Gdyby jednak uchwałe podjęto, to dopiero mozna starać się o pozwolenie na budowe w starostwie( gmina nie wydaje tego typu pozwoleń) Inwestycja w elektrownie wiatrowe nalezy jednak do takich, które mogą pogorszyć stan srodowiska naturalnego i wymaga wydania tzw. Decyzji Środowiskowej. Wydaje ja burmistrz, ale opiniuje Regionalna Komisja d/s Ocen Oddziaływania na Środowisko - we Wrocławiu. Do niej kazdy może złozyc swój protest przeciw takiej inwestycji. Zatem droga do postawienia wiatraka nie taka prosta i łatwa. Na szczeście sa zabezpieczenia przed nawiedzonymi inwestorami ( czesto sa to zwykli spekulanci), nawiedzonymi radnymi i wójtami i pazernymi rolnikami, chcacymi wydzierżawić bądź sprzedac swoja ziemię szykujac innym, sasiadom niezłe piekło. Wielu regulacji niestety nadal brak. Chocby podstawowej - minimalnej odległosci wiatraka od siedzib ludzi. Tego w Polszcze nadal nie dorobilismy sie...