skorn napisał(a):
naturalnie!
i 'becikowe' też do likwidacji
skorn napisał(a): Moralnych obiekcji nie mam żadnych, jedynie finansowe.
Rozumiem że masz także obiekcje co do finansowania KK z publicznych pieniędzy i jesteś za likwidacją tzw. "funduszu kościelnego" z przyczyn, rzecz jasna, finansowych...
Oddanie darmo publicznego budynku wartego kilkanaście milionów na cele indoktrynacji religijnej pewnie rozpaliło Cię do białości...
Żeby nie drażnić Twojego poczucia niesprawiedliwości społecznej nie wspomnę już nawet o działaniach tzw "kościelnej komisji majątkowej"...
~Liberty napisał(a): In vitro finasowane z pieniędzy katolików to chyba jakiś sen pijanego socjalisty.
(...)
To nie sprawiedliwość i dla tysięcy zdrowo myślących ludzi wręcz lewackie okrucieństwo, aby wbrew ich woli finansować z ich pieniędzy coś tak sprzecznego z ich systemem chrześcijańskich wartości.
A czyim "pijanym snem" można nazwać finansowanie np. nauki religii w publicznych szkołach (również) z pieniędzy podatników o innym światopoglądzie który omijając swoje "chrześcijańskie wartości" nazwiesz pewnie lewackim?
Kiedy czytam Twoje wypowiedzi to widzę że jesteś człowiekiem wszechstronnym i pewnie zdajesz sobie sprawę ile kosztuje rocznie utrzymanie dwóch katechetów (w tym księdza który ewangelizuje z obowiązku i z przekonania-nie dla pieniędzy!) np. w szkole na Dolnych Młynach, podczas gdy nie ma kasy na papier toaletowy czy środki czystości?
Zaskakuje mnie jedna rzecz. Najzagorzalszymi przeciwnikami In-vitro są osoby które mają dzieci (czasem nawet kilkoro), osoby w wieku, nazwijmy to, dojrzałym które doczekały nawet wnuków oraz teoretycznie samotni mężczyźni-dostojnicy (i niedostojnicy) Kościoła Katolickiego... Czyli ci których sprawa nie dotyczy... Podobnie jak nie dotyczy ich aborcja i ostatnio bardzo ścigane przez np. niejakiego Terlikowskiego (dla niezorientowanych dodam że jest to "pseudoprawicowy dziennikarz" m.innymi portalu "Fronda") badania prenatalne...
A paradoksalnie wszystko to robią dla dobra ludzi rzeczywiście zainteresowanych i dotkniętych tym ogromnym nieszczęściem jakim jest brak dzieci w rodzinie... Pamiętajmy CHCĄCEMU NIE DZIEJE SIĘ KRZYWDA! Jedynie Kolega Skorn nie ukrywa że jego poglądy mają podłoże finansowe i ja Mu wierzę...
Pamiętajmy jednak że nie można być czyimś sumieniem, każdy ma własne!
Gdyby moją rodzinę dotknęło takie nieszczęście podjęlibyśmy wszelkie próby posiadania własnych dzieci łącznie z in-vitro. Pamiętajmy że naturalnym odruchem KAŻDEJ ŻYWEJ ISTOTY jest potrzeba przekazania i powielenia własnych genów! Gdyby to się nie powiodło dopiero wtedy niewątpliwie podjęlibyśmy się adopcji.
Pozdrawiam