panda napisał(a):
właśnie o to chodzi, że to nie jest "odrobina środków"! In-vitro jest bardzo kosztowną terapią.
Nie wspominam, nawet o etycznej, moralnej stronie tego procesu.
Kosztowną jest, ale jednorazowo dofinansowaną. Pozwól ludziom wydawać środki według własnego upodobania.
O etycznej i moralnej stronie niech decyduje zainteresowany a nie osoby postronne.
Plusem jest to, że kasa ma iść na zabieg i nie będzie tak jak w przypadku becikowego, gdzie becikowe decyduje o "rozmnozeniu" a nie macierzyństwie ,w pewnych menelskich kręgach.
Jak myślisz prawicowcu, czy człowiek może decydować o sobie i odebrać swoje składki w postaci dofinansowania do in vitro?
Żulerka tego nie weźmie bo to tylko połowa funduszu na część terapii a drugą połowę trzeba mieć własną.