6 października 2011r. godz. 22:32, odsłon: 2050, BolecMamaCudze chwalicie, swego nie znacie
Drogie Mamy i drodzy Tatusiowie (docierają do mnie liczne głosy, że niemało tatusiów czyta Bolecmamę), o ile do tej pory z reguły byłam miła, to tym razem trochę się wam oberwie!
BolecMama (fot. sxc.hu)
Mam nadzieję, że moje słowa dotrą do właściwych adresatów, a jednocześnie będą przestrogą dla tych wszystkich, których nie dotyczą (lub “jeszcze nie dotyczą”).
W Bolesławcu mamy niezwykle uzdolnioną młodzież! To nie pusty frazes, to szczera prawda! Nie wiem, czy równie uzdolnione są dzieci w Zgorzelcu, Jeleniej Górze czy Legnicy, ale mogę stwierdzić z całą stanowczością, że nasze, bolesławieckie dzieciaki naprawdę mają się czym pochwalić. Problem w tym, że wiem o tym ja, wiedzą o tym ich nauczyciele i instruktorzy, ale, co jest dla mnie mocno przerażające, nie mają o tym pojęcie... ich rodzice!
Skąd ten wniosek? Bywam często na różnego rodzaju koncertach, wernisażach czy pokazach przygotowywanych zarówno przez podopiecznych Młodzieżowego Domu Kultury jak i Bolesławieckiego Ośrodka Kultury. I jestem zachwycona i przerażona jednocześnie. Poziom młodych artystów jest często wręcz zaskakująco wysoki. I to w każdej dziedzinie. A same imprezy z udziałem dzieciaków przygotowywane są naprawdę starannie... wręcz profesjonalnie. Szczególne wrażenie robią koncerty pracowni wokalnych MDK, które odbywają się w magicznej scenerii strychu domu kultury, wręcz stworzonej do tego typu wydarzeń. Nie mniej atrakcyjne są wydarzenia w nowoczesnych budynkach BOK-MCC.
Co z tego, skoro na tego typu wydarzenia przychodzi garstka ludzi... a rodziców można ze świecą szukać. Za przykład weźmy ostatni wernisaż w BOK-u, o którym pisaliśmy niedawno na łamach portalu Bolec.info. Można było zobaczyć fantastyczne prace podopiecznych Stanisławy Wojdy-Pytlińskiej wykonane w technice collage. Na wernisaż który odbył się o godzinie 12.00 w sobotę, na którym obecnych było około dwudziestu młodych artystów spotkać mogliśmy... pięcioro rodziców. Jakie sprawy są tak ważne, że nie pozwalają rodzicom (i dziadkom!) wspierać swoją obecnością dzieci? Czy naprawdę tak duży odsetek z nas pracuje w sobotnie południe?
Nie tak dawno temu miało miejsce walne, sprawozdawcze zebranie członków klubu BKS. Niestety, działacze i trenerzy podkreślali kilkukrotnie bardzo małe zaangażowanie rodziców w życie klubu i wręcz problemy w dotarciu do nich. A przecież młodzieżowe i dziecięce drużyny BKS-u osiągają liczne sukcesy, wygrywają turnieje i ligi w których występują. Skąd więc biorą się takie problemy?
Proponuję wam rodzice mały eksperyment. Spróbujcie sobie przypomnieć czasy, kiedy sami mieliście kilka lat. Jak ważne było dla nas wszystkich wtedy uznanie w oczach rodziców, którzy stanowili dla nas największy autorytet. Jak bardzo czekaliśmy na pochwały kiedy stworzyliśmy “jakieś dzieło”. Jak bardzo chcieliśmy zobaczyć dumę w oczach swojego taty albo mamy. Czy teraz o tym tak łatwo zapomnieliśmy?