Przez cały okres Polski (rzekomo) Ludowej wszystkie organizowane w naszym kraju wybory były jedynie mierną, szeroko bojkotowaną, komunistyczną ustawką. Narzucony nam czerwony reżim usiłował stworzyć iluzję posiadania przez naród jakiegokolwiek wyboru - a przez to legitymizacji swoich rządów - choć wyniki były z góry ustalone przez władzę. Nawet na poziomie gmin (w latach 1954-1972 nazywanych "gromadami") partia komunistyczna przygotowywała charakterystyki wszystkich potencjalnych kandydatów na radnych - nawet tych bezpartyjnych - i decydowała, kto wystartuje w wyborach, a kto nie.
W 1990 roku w demokratyzującej się Polsce odbyły się pierwsze powszechne, wolne wybory prezydenckie. W I turze w Bolesławcu odnotowano nienajgorszą frekwencję, wynoszącą 62,03%, ale w II nastąpiła już spora demobilizacja - do urn poszło w naszym mieście tylko 49,36% uprawnionych.
W I turze tamtych wyborów największe poparcie wśród bolesławian zdobył, bez zaskoczenia, lider NSZZ "Solidarność" Lech Wałęsa (32,84%). W mieście, w którym przez całe lata 80te bardzo intensywnie (choć przez większość czasu w podziemiu) działały solidarnościowe struktury, zwycięstwo Wałęsy było w zasadzie pewne. Drugie miejsce zajął, zyskujący wtedy w Polsce sporą popularność, "kandydat znikąd", czyli Stanisław Tymiński (26,08%). Na ostatnim szczeblu podium uplasował się urzędujący premier Tadeusz Mazowiecki (25,49%). Próg 10 procent przekroczył jeszcze postkomunistyczny kandydat Socjaldemokracji RP, Włodzimierz Cimoszewicz (11,89%).
Dwa tygodnie później w II turze, w której zmierzyli się Tymiński z Wałęsą, w Bolesławcu zdecydowanie zwyciężył przywódca Solidarności, uzyskując aż 73,75% głosów. Tak wysokiego poparcia bolesławian nie miał już później żaden inny kandydat na urząd Prezydenta RP.
Pięć lat później wybory prezydenckie w Bolesławcu (i w całej Polsce) wyglądały już zupełnie inaczej. Przy frekwencji wynoszącej 67,1% zdecydowane zwycięstwo w I turze odniósł u nas kandydat postkomunistycznego SLD, Aleksander Kwaśniewski, zyskując poparcie 44,9% głosujących bolesławian. Drugie miejsce z wynikiem 27,5% uzyskał Lech Wałęsa, a trzecie miejsce zdobył Jacek Kuroń, lewicowy działacz Solidarności z okresu PRL, który uzyskał 11,3% poparcia. Zwrot w kierunku postkomunistycznej lewicy był efektem nieustannych sporów w dawnym obozie solidarnościowym i stopniowej utraty autorytetu społecznego przez Wałęsę.
W odróżnieniu od 1990 roku, w II turze nieco wzrosła frekwencja, osiągając pułap 70,49%. Miażdżące zwycięstwo odniósł w niej Kwaśniewski, zyskując poparcie na poziomie 60,5% głosów. Nie było to jednak tak masowe poparcie, jak to, które 5 lat wcześniej uzyskał w II turze Lech Wałęsa.
W 2000 roku, w jedynych jak dotąd wyborach prezydenckich w historii Polski, które rozstrzygnięto już w I turze, Aleksander Kwaśniewski wygrał w skali całego kraju, zyskując tym samym reelekcję. Kwaśniewski miażdżąco zwyciężył także w Bolesławcu, zyskując tu 62,02% głosów przy frekwencji na poziomie 63,03%. SLD miało wtedy w Bolesławcu mocną pozycję, szczególnie że od 1998 roku prezydentem miasta był członek tej partii - Józef Burniak. Drugie miejsce wśród bolesławian zdobył wtedy Andrzej Olechowski (17,52%), były minister spraw zagranicznych, startujący wówczas jako kandydat niezależny. Na podium znalazł się jeszcze Marian Krzaklewski (12,75%) z Akcji Wyborczej Solidarność. Co ciekawe, na Lecha Wałęsę, jeszcze dekadę wcześniej cieszącego się poparciem niemal 3/4 bolesławian, w 2000 roku oddało głos zaledwie 0,94% głosujących mieszkańców Miasta Ceramiki.
Warto także przypomnieć, że dwa lata po tamtych wyborach Aleksander Kwaśniewski odwiedził Bolesławiec, aby podczas kampanii wyborczej uroczyście otworzyć obwodnicę miejską.
Wybory z 2005 roku przyniosły całkowitą zmianę sytuacji politycznej w mieście. Od 2002 roku SLD nie miało już swojego prezydenta miasta, bowiem został nim - związany ze środowiskami PiS - Piotr Roman. Poparcie dla lewicy spadało w całym kraju w efekcie licznych afer z udziałem postkomunistów i nie przesłoniło tego nawet wprowadzenie Polski do Unii Europejskiej. W 2005 roku w I turze największe poparcie bolesławian zdobył przewodniczący liberalnej Platformy Obywatelskiej, Donald Tusk (42,73%), po nim zaś uplasowali się prezydent Warszawy Lech Kaczyński (28,74%) oraz kandydat Socjaldemokracji Polskiej, Marek Borowski (15,93%).
Frekwencja wyniosła wtedy 48,13%, a tamte wybory były pierwszymi, o których pisała redakcja Bolec.Info, mająca wtedy za sobą niecałe półtora roku działalności. Tematy wyborcze na naszych łamach pojawiały się wtedy bardzo rzadko, a pisał o nich głównie Jacek Pietraszkiewicz. Oto fragment jednego z jego felietonów (Krótki felieton o mniejszościach):
Jestem przeciwny nie chodzeniu na wybory, ale tak mała frekwencja (pisałem o niej chyba poprzednio) świadczyć może tylko o dezaprobacie dla poczynań polityków. Zapewne sprawdzi się więc mój scenariusz przepowiadany trzy lata temu. Czas na zmianę pokoleniową. Przyszłoroczne wybory samorządowe, to czas dla ludzi młodych. Często dużo lepiej wykształconych od starych ramoli z etosem. I nie mam nic przeciwko etosowi. Najgorzej po prostu jest, jak poza etosem nic więcej w środku nie ma, a jeśli już jest, to arogancja w wersji full.
W II turze większym poparciem bolesławian znów cieszył się Donald Tusk, który uzyskał 57,41% głosów przy frekwencji na poziomie 49,31%, pokonując tym samym Lecha Kaczyńskiego. Była to jednak pierwsza sytuacja, gdy faworyt mieszkańców Bolesławca przegrał wybory w skali kraju.
Wnioski? W pierwszych trzech wyborach prezydenckich sympatie i antypatie bolesławian nieszczególnie różniły się od przeciętnej ogólnopolskiej. O ile w 1990 roku Lech Wałęsa osiągał wyżyny swojej popularności społecznej jako legendarny przywódca Solidarności, o tyle w kolejnych latach jego poparcie poważnie spadło, dochodząc po zaledwie dekadzie do poziomu poniżej jednego procenta. Podobnie jak w całej Polsce, w latach 90tych w Bolesławcu rosło poparcie dla postkomunistów, a w 2000 roku mocno dała o sobie znać osobista popularność Aleksandra Kwaśniewskiego. Już pięć lat później lewica była jednak w wyraźnym odwrocie, a od wyborów z 2005 roku w Bolesławcu każdorazowo wygrywali kolejni kandydaci Platformy Obywatelskiej, drugie miejsce zaś zajmowali kandydaci Prawa i Sprawiedliwości. Podobnie jak w całej Polsce, pierwszych 15 lat demokracji było dla bolesławian czasem bardzo dużej zmienności sympatii politycznych.
Wybory z lat 2010-2020, widziane z perspektywy Bolesławca, ukażą się w kolejnym Okruszku Historii!
Źródła:
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).