Zielona breja, smród, sinice. Tak wygląda dziś Jezioro Pilchowickie – kiedyś duma Dolnego Śląska, dziś ekologiczna porażka. I nikt z decydentów nie reaguje. Ci, którzy nad jezioro przyjeżdżają po raz pierwszy, łapią się za głowę. Miejscowi? Już przywykli. I tylko ryby – nie mają wyboru – duszą się w mętnej brei, bo tlenu pod powierzchnią brakuje.
Zakwit wody – brzmi niewinnie, ale to nic innego jak eksplozja glonów i sinic, które kochają brud i ciepło. Efekt? Zielone kożuchy, brak przejrzystości i zapach, który bardziej przypomina gnojowicę niż jeziorną bryzę. Sinice produkują toksyny, które mogą powodować bóle głowy, gorączkę, wysypki, a nawet zatrucia. Krótko mówiąc: kąpiel to zły pomysł. Nawet spacer brzegiem może się źle skończyć.
Źródła zanieczyszczeń są znane od lat. Ścieki z gospodarstw domowych, odpady organiczne, nawozy i detergenty z pól oraz domów spływają do rzeki Bóbr, która zasila jezioro. Kropką nad „i” miała być katastrofa w Jeleniej Górze, gdzie podczas powodzi we wrześniu 2024 roku zalana została oczyszczalnia ścieków. Tygodniami do rzeki płynęły nieoczyszczone ścieki z całego miasta. Bóbr zabrał je prosto do Pilchowic.
Jak czytamy na portalu lwowecki.info, Tauron, właściciel zapory, planuje modernizację – a to oznacza spuszczenie wody z jeziora. Brzmi jak szansa? Tylko z pozoru. Spółka zamierza oczyścić jedynie fragment zbiornika w pobliżu zapory. Tonami gnijącego mułu nikt się nie zajmie. Co gorsza, spuszczenie wody może uwolnić te osady i zanieczyścić dolny bieg rzeki.
Zapora Pilchowicka ma ponad 100 lat i sama w sobie mogłaby być atrakcją turystyczną na miarę europejską. Ale wokół niej – dzicz i zaniedbanie. Brak parkingów, brak ścieżek, brak czegokolwiek. Tylko sinice i smród. Jezioro Pilchowickie oficjalnie wciąż widnieje w folderach turystycznych Dolnego Śląska. Ale to już tylko fikcja. Na miejscu czeka raczej rozczarowanie niż relaks.
Pytanie brzmi: czy ktoś w końcu zrobi coś z tą ekologiczną katastrofą? Czy Jezioro Pilchowickie zostanie uratowane, czy też definitywnie stanie się martwym zbiornikiem na mapie regionu? Dziś trudno o optymizm. A przecież nie chodzi tylko o krajobraz – chodzi o zdrowie, środowisko i przyszłość całego obszaru.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).