Dobrze to ująłeś.
Jak i w każdej dziedzinie, tak i w tej, zaczyna się liczyć kasa. Mając odpowiednie środki, wstęp do każdej społeczności stoi otworem, ale żeby utożsamiać się z prawdziwymi, w tym przypadku harleyowcami z krwi i kości, trzeba czegoś więcej.
Tak jak wcześniej wspomniałam posiadanie harleya w garażu to nie wszystko... Aby być prawdziwym, trzeba pracować nad tym wiele lat.
Też nie mam zamiaru kupować harleya, bo w większości mają środek ciężkości nie tam, gdzie trzeba :D
Wolę rozpracowywać V2 i cieszyć się z ich dźwięku bez szufladkowania i zobowiązań :-)
Dopisane 12.03.2012r. o godz. 18:45:
rf napisał(a): Jestem motocyklistą już 25 lat.
Chciałabym za dwadzieścia lat napisać to samo, wielki szacunek dla Ciebie :-)