~ niezalogowany
1 kwietnia 2014r. o 17:17
Kto rządzi Polską? Prezydent? Premier? Rząd? Nie. Polską, a raczej Polakami, oczywiście w dużym uproszczeniu, rządzą zachodnie korporacje. Mają wiele sposobów i narzędzi sprawowania swoich rządów. Mówią nam, co mamy kupić, jak mamy żyć, jak mamy budować relacje między sobą. Decydują też o tym, czy mamy pracę, jakie zajmujemy stanowiska, ile zarabiamy, ile godzin mamy pracować, jak mamy traktować naszych kolegów z pracy, podwładnych, przełożonych, klientów. Nie robią tego w magiczny sposób. Wynajęli sobie tutejszych pomagierów, którzy robią to za nich. Od tych pomagierów zależy, czy jesteś bogaty, czy biedny, czy masz pracę, czy jesteś bezrobotny. Czy stać cię na założenie rodziny, kupno mieszkania, wychowanie dzieci. Czy stać cię na spłatę kredytu, czy z dnia na dzień nie staniesz się biedakiem. A prawie każdy z dnia na dzień może stać się biedakiem. Ludzie ci, pomagierzy zachodnich korporacji, mają niemal nieograniczoną władzę. A ty ze strachu przed utratą pracy zrobisz prawie wszystko. Jak trzeba będzie, to zwolnisz każdego, kogo zechcą. Zrobią z ciebie wice pomagiera. Ty też musisz uważać, by nie zostać bez mieszkania i środków do życia.
Niestety dzisiejsza wolność jest tylko iluzją. Jest stokroć mniejsza niż za PRL. Dziś wszyscy, poczynając od pomagierów, poprzez wice pomagierów, po sprzedawców w supermarketach, nie są wolni. Wszyscy się boją. Pomagierzy, którzy sami siebie nazywają prezesami, dyrektorami, menedżerami, mają przede wszystkim realizować zadania, które przed nimi postawiła Centrala, a to w Zurichu, a to w Londynie, a to w Wiedniu. Pomagierzy niczego nie kreują, oni mają wprowadzić ustanowione odgórnie metody zarządzania, produkty, linie technologiczne, nawet ubiór i sposób rozmowy z klientem.
To góra decyduje, co produkować, co i ile sprzedać, jakim kosztem, jaki osiągnąć zysk. Pomagier zrobi wszystko, by to zrealizować, bo jak nie, to znajdą innego pomagiera. Zdarza się, i to nierzadko, że pomagier, czy wice pomagier jest nadgorliwy. Że wyciśnie cię jeszcze bardziej, niż oczekiwała od niego centrala w Wiedniu. Pomagier boi się podwładnych. Traktuje ich bardzo nieufnie. Utajnia coraz więcej informacji. Coraz więcej decyzji i procedur nie jest spisanych. Dzieli ludzi na kategorie. Na mniej i bardziej godnych zaufania. Ale nikt nie ma pełnego zaufania u pomagiera. Pomagier robi wszystko, by pozostać pomagierem jak najdłużej. Żeby nikt mu nie zagroził w pełnieniu jego roli.
Życie korporacji to prawdziwa schizofrenia. Dwa różne światy. Jeden to świat wirtualny, spisany w setkach kodeksów, prezentacji, regulaminów. Mowa w nich o misji, szczytnych wartościach, traktowaniu pracowników, klientów, zwierząt, niepełnosprawnych, dzieci z domów dziecka, środowisku. Drugi to świat rzeczywisty. Gdzie liczy się tylko interes korporacji i pomniejszych i większych pomagierów. Gdzie pracownik jest nikim, cytryną do wyciśnięcia, tak samo jak klient, którego trzeba zwabić i oszwabić. Wbrew fikcyjnym wartościom, pracownik utalentowany, pomysłowy jest zwykle traktowany jako zagrożenie tak dla przełożonych jak i dla samej korporacji. Jego rolą, w takich krajach jak Polska, jest bezrefleksyjne wykonywanie zadań, poleceń, planów. Jak w obozie pracy. W korporacji nie ma miejsca na myślenie. Myślenie zostawmy Niemcom, Szwajcarom, Belgom, Anglikom, i innym nacjom, w których mieszczą się główne centrale, prawdziwi menedżerowie, prawdziwi inżynierowie, prawdziwi architekci, prawdziwi twórcy, zarabiający prawdziwe pieniądze. W tak urządzonym świecie kraje takie jak Polska nigdy nie dogonią Zachodu. Zawsze będą peryferiami, biednym dopełnieniem, a raczej kolonią dla bogatych, z obywatelami pracującymi za głodowe pensje. Korporacje potrzebują pomagierów, którzy jak dawniej nadzorcy niewolników, będą pilnować porządku, realizacji planu, będąc naszymi panami życia, powodzenia lub biedy. Jak do tego doszło? Przez ćwierć wieku wszystko zostało wyprzedane i rozgrabione. Uznano, że Polacy nie potrafią niczego zrobić, co miałoby jakąś wartość. Najlepiej było wszystko oddać i zamienić nas w bezmyślnych niewolników. I staliśmy się niewolnikami, we własnym, a może już nie własnym, kraju