15 stycznia 2014r. godz. 11:43, odsłon: 5436, Kazimierz MarczewskiNie potrafili odczytać chipa
Urzędnicy przez dwa dni nie potrafili odczytać chipa psa. Teraz za przechowywanie czworonoga każą płacić właścicielce.
(fot. Bolec.Info)
16 grudnia 2013 roku zgłosiła się do nas z prośbą o pomoc pani Monika Smoła, właścicielka owczarka niemieckiego, który w dniu 9 czerwca 2013 roku podczas burzy z piorunami przestraszył się, przegryzł drewniany kojec i uciekł właścicielce z domu w Kliczkowie.
Historię znalezienia psa oraz zachowania bolesławieckiej straży miejskiej oraz urzędników Gminy Wiejskiej Bolesławiec opisaliśmy w artykule
Śmiać się czy płakać?, a podziękowania pani Moniki Smoły dla Krystyny Hewak w artykule z dnia 13 czerwca 2013 roku
Mandat za dobre serce.
Dzisiaj wracamy do sprawy, gdyż nie ma ona jeszcze swojego końca.
- Po pół roku Miejski Zakład Gospodarki Mieszkaniowej w Bolesławcu, wystawił mi notę księgową z dnia 2 grudnia 2013, żądając zapłaty 43,96 zł za przechowanie psa przez dwa dni - mówi pani Monika. - Dlaczego ja mam płacić, za to, że straż miejska, czy ktoś inny nie potrafił odczytać chipa i poinformować mnie o odnalezieniu mojego psa w dniu złapania? Notabene psa przejętego przeze mnie w roku 2012 od Straży Miejskiej w Bolesławcu, jako psa odłowionego, niemającego domu. Psa tego przygarnęłam i pokochałam.
Czy mandat, który moim zdaniem, nie powinnam dostać, nie wystarcza? - dodaje bardzo rozgoryczona Pani Monika.
- Dzwoniłam do Miejskiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Bolesławcu, ale uzyskałam negatywną odpowiedź, nie chciano mnie nawet wysłuchać. - zakończyła.
O sprawę zapytaliśmy Grażynę Strzyżewską, zastępce dyrektora Miejskiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Bolesławcu. - Pies był przechowywany w "Zieleń-Plan" i dlatego trzeba za to przechowanie zapłacić - usłyszeliśmy. Po wysłuchaniu historii psa dyrektor Strzyżewska poradziła jednak, aby zainteresowana osoba złożyła odwołanie i przestawiła historię tego psa na piśmie, a sprawa zostanie jeszcze raz przeanalizowana i zostanie podjęta decyzja.
Zapytaliśmy także, dlaczego po tak długim czasie (po roku) MZGM wystawił notę księgową. - Dopiero teraz podjęli decyzję o obciążeniu pani Moniki Smoły - usłyszeliśmy. Nota księgowa jest nieprecyzyjna, ponieważ mówi o zapłacie za pobyt psa w "Zieleń-Plan" za dwa dni przechowania, a pies przebywał niespełna 18 godzin. Dodatkowo, psa w Bolesławcu odłowiła Straż Miejska (pies gminny), ale wypuścili lub nie przypilnowali go urzędnicy Urzędu Gminy Wiejskiej, którzy zobowiązali się psem zaopiekować (psa przekazała im pani Krystyna Hewak, a nie pani Monika Smoła). I co najważniejsze, po odłowieniu psa, ani Straż Miejska, ani pracownicy "Zieleń-Plan" nie potrafili od razu odczytać danych zapisanych na chipie (czekali na specjalistę od odczytywania chipów do następnego dnia) i natychmiast nie poinformowali właścicielki o odnalezieniu jej owczarka.
Za swoje błędy i brak kompetencji urzędnicy każdą płacić mieszkance, twierdząc, że całkowita wina leży po jej stronie. W tym przypadku osobie, która zaopiekowała się porzuconym psem, szczerze kocha zwierzęta i oddaje im swoje serce.
Pani Monika Smoła wniosła do Miejskiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej odwołanie z prośbą o umorzenie noty księgowej. Mimo, że upłynęło już kilka tygodni, żadnej odpowiedzi na swoje odwołanie nie otrzymała. Dla urzędników jest to niewątpliwie trudna do rozstrzygnięcia sprawa. Potrzebują zapewne więcej czasu.