10 września 2010r. godz. 18:03, odsłon: 2852, bolec.infoEcha "afery plakatowej"
W wydziale Rozwoju i Promocji Miasta przeprowadzono wewnętrzny audyt, którego wyniki, jak się okazuje, "rodzą pewne wątpliwości"...
(fot. Bolec.Info)
Przypomnijmy, że "afera plakatowa" rozpętała się, kiedy do redakcji
portalu i gazety Bolec.info (oraz kilku innych bolesławieckich redakcji) trafił list od
Adama Widucha z firmy TAURUS Doradztwo i Reklama. Pan Andrzej pisze:
"W dniu 24.06.2010r. o godz 13:46 wysłaliśmy drogą elektroniczną na adres
[email protected] naszą propozycję cenową, która opiewała na kwotę 2972,10 zł brutto. Okazało się, że wybrano jednak firmę
PROART Grzegorz Matoryn z Bolesławca. W/w firma zaoferowała cenę na poziomie 7283,40 zł brutto. Przy próbie uzyskania odpowiedzi, jakie kryteria zdecydowały o wyborze najkorzystniejszej oferty nie uzyskaliśmy jednoznacznej odpowiedzi.
Dowiedzieliśmy się tylko, że jest to finansowane z pieniędzy unijnych, a Unia co prawda wymaga zorganizowania przetargu/zapytania o cenę, ale Unia nie wymaga wybrania najtańszej oferty."
W lokalnych mediach zawrzało, a temat plakatów bardzo długo zajmował również Bolecnautów. Odpowiedzialność służbową
poniosła naczelnik Wydziału Rozwoju i Promocji
Elżbieta Chojnacka, która została zdegradowana do stopnia inspektora (ale dalej pracuje w Urzędzie Miasta). Obowiązki naczelnika przejął
Tomasz Gabrysiak.
O sprawie nieprawidłowości w Wydziale Rozwoju i Promocji podczas ostatniej sesji Rady Miasta postanowił przypomnieć w swojej interpelacji Radny
Bogdan Nowak.
- Są tam wydawane ogromne pieniądze, nie wiadomo w jaki sposób - grzmiał Bogdan Nowak.
- Nie nastąpiło przekroczenie zapisów ustawy o finansach publicznych, bądź prawa zamówień publicznych, ponieważ tego typu postępowania prowadzone są na podstawie instrukcji wewnętrznych UM, która jasno precyzuje jak należy postępować - tłumaczył Sekretarz Miasta
Jerzy Zieliński. - Błąd nastąpił w odrzuceniu arbitralnym przez naczelnik Chojnacką kilku ofert, bez podania przyczyny, dlaczego nie zostały wzięte pod uwagę.
Całą sprawę bagatelizuje również Prezydent Bolesławca
Piotr Roman.
- Zmiana naczelnika nastąpiła w wyniku złamania procedury wewnętrznej urzędu, której można w ogóle nie mieć. Gdyby Pani naczelnik jasno ogłosiła kryteria, to wybór droższej oferty byłby zgodny z prawem - odpowiadał Piotr Roman. - Tym razem to nie cena, ale np. spójność z zeszłorocznymi materiałami jest niezwykle ważna, ale w ogłoszeniu nie było tego kryterium i stąd to całe zamieszanie.
Druk plakatów realizowano w ramach Programu Operacyjnego Europejskiej Współpracy Transgranicznej Rzeczpospolita Polska – Republika Czeska dofinansowanego ze środków Unii Europejskiej ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, którego zasady rzeczywiście nie obligowały do wyboru najtańszej oferty.
- Chciałem szanownej radzie przypomnieć interpelacje radnych PO, które wielokrotnie miały miejsce. Dochodzące do nas sygnały i obserwacje wielu osób, budziły wielkie podejrzenia - przypomniał Bogdan Nowak. - My wielokrotnie prosiliśmy szanowną radę o przeprowadzenie kontroli tego wydziału. Oczekuje od szanownej rady podjęcia kroków!
W wyniku całej, jak się okazuje "błahej", sprawy prezydent zarządził przeprowadzenie w wydziale wewnętrznego audytu, który objął 91 postępowań tego typu. Jego wyniki zdaniem Jerzego Zielińskiego "rodzą pewne wątpliwości", jednak raport z kontroli nie zostanie upubliczniony.