23 marca 2012r. godz. 00:00, odsłon: 1170, BolecMamaMama wraca do formy
Większość z nas – Mam, zmagało lub zmaga się z powrotem do formy i sylwetki sprzed ciąży. To ciężka i żmudna praca, ale warto. Przede wszystkim dla samej siebie.
BolecMama (fot. sxc.hu)
Przyznam , że nie raz z zazdrością spoglądam na piękne, młode i szczupłe ciała nieskalane jeszcze przez dziewięciomiesięczną ciąże i poród. Z łezką w oku wspominam też, jak sama wyglądałam niespełna cztery lata temu. Jednak któregoś dnia, po kolejnej załamce po stanięciu na wadze, powiedziałam „Dość użalania się nad sobą! Weź się w końcu za siebie!”. Oczywiście łatwiej powiedzieć, dużo ciężej zrobić. Ale odrobina samozaparcia i pierwsze widoczne rezultaty dają kopa do działania.
Ciążę wspominam cudownie, nie ma przyjemniejszego uczucia i doznania, niż ruch dziecka i delikatne kopnięcia. A sam fakt, że rodzi się w Tobie nowe życie jest poprostu cudem. Łączy się to jednak ze zmianami jakie zachodzą w ciele przyszłej Mamy. Piersi się znacząco powiększają (to oczywiście bardzo pozytywna zmiana ), nawet o parę rozmiarów, biodra się rozszerzają, no i oczywiście wraz z bobasem rośnie nam brzuszek. Nie ma bata, nie da się tego uniknąć. Tyjemy. Niektóre z nas, obdarzone dobrymi genami, tyją zaledwie kilka kilo. Inne (czyt. zdecydowana większość) podobnie zresztą jak ja notują dwucyfrowy przyrost wagi. Osobiście w ciąży przytyłam 22 kilo. Nie widziałam w tym nic złego, ani dziwnego. Wszyscy wokół powtarzali „będziesz karmić piersią, dziecko szybko z ciebie wyciągnie zbędne kilogramy”. I okazało się to prawdą. Karmienie piersią plus odpowiednie odżywianie i duża ilość spacerów, już w dwa miesiące doprowadziły mnie do wagi sprzed ciąży. Jednak radość nie trwała zbyt długo. Gdy synek miał zaledwie kilka miesięcy przeszłam operację nogi, która zakończyła się trzymiesięcznym leżeniem w łóżku. Zmiana trybu życia, brak ruchu i mąż donoszący smakołyki spowodowały efekt jo-jo, z którym do tej pory walczę.
Jak walczyć z nadwagą, kiedy w domu mamy maluszka, któremu poświęcamy 24 godziny na dobę? Są na to sposoby. Niektóre z nas mają to szczęście, że mogą pozwolić sobie na pozostawienie pociechy kilka razy w tygodniu na 2-3 godzinki pod opieką męża czy babci. Wtedy wachlarz możliwości jest olbrzymi. Można pójść na basen, siłownię, saunę czy aerobik. Wyjdzie nam to na dobre także dla psychiki. Kontakt z ludźmi oraz odcięcie się od domowych problemów od razu poprawia humor. Pamiętajmy, sport to nie wszystko. Podstawą jest zdrowa zbilansowana dieta. Osobiście nie wierzą w diety- cud Ducany czy inne takie. Zdrowe i zbilansowane menu jest gwarantem osiągnięcia sukcesu. Dużo warzyw, chudy nabiał, chude mięso, ryby, ograniczenie tłuszczów, słodyczy i węglowodanów. To wszystko w postaci pięciu niewielkich posiłków dziennie, do godz. 18:00. Stosowanie się do tych prostych zasad może zdziałać cuda, nie tylko dla naszej figury ale i samopoczucia.
Mamy, które nie macie tyle szczęścia by pozwolić sobie na wyjście solo, nie załamujcie się i nie zapuszczajcie, tylko korzystajcie z tego co Wam dane. Dla Was formą aktywności mogą stać się częste spacery z wózeczkiem, czy zajęcia w basenie z niemowlętami. Im częściej i dłużej, tym lepiej. Obie te aktywności wyjdą na zdrowie nie tylko nam ale i dziecku. W deszczowe, pochmurne lub bardzo mroźne dni korzystamy z momentu, że dziecko ucina sobie poobiednią drzemkę i ćwiczymy w salonie na dywanie czy karimacie. Czy będzie to aerobic, brzuszki, przysiady czy joga, nie ważne. Grunt, że się ruszamy. Kiedy jednak w czasie drzemki maluszka mamy na głowie multum ważniejszych zadań, jak pranie, gotowanie czy sprzątanie, ćwiczymy z dzieciaczkiem. W Internecie znajdziemy mnóstwo przykładowych ćwiczeń. Wystarczy, że w wyszukiwarkę wpiszemy „Ćwiczenia dla mam z dzieckiem”. Do roboty Mamusie!
Drogie Mamy pamiętajmy o sobie, dbajmy o swoje ciało i zdrowie. Mamy w końcu dla kogo. Nie da się ukryć, że kobieta im szczuplejsza tym bardziej zadowolona z siebie, czyli uśmiechnięta i pewna siebie. A mąż czy partner z pewnością zauważy nasze starania i ich efekty i je doceni...