2 września 2012r. godz. 09:34, odsłon: 6473, BolecMamaNie pyskuj szczeniaku!
- Ta dzisiejsza młodzież! Zero szacunku dla autorytetów! - marudzi babcia siedząca na parkowej ławeczce. Przeczytaj i dowiedz się co sądzi o tym BolecMama.
BolecMama (fot. sxc.hu)
Po perypetiach szkolnych tym razem słów kilka o "edukacji i wychowaniu" w stylu DIY. Bo przecież tak naprawdę nikt nas, rodziców, w tym procesie zastąpić nie może. A z drugiej strony możemy sami okazać się genialnymi sabotażystami i wiele w głowach naszych małolatów namieszać. I to in minus.
"W życiu musisz być rekinem, jeśli nie chcesz żeby dopadły cię inne rekiny"
Jarek - Chłopaki nie płaczą
- Ta dzisiejsza młodzież! Zero szacunku dla autorytetów! - marudzi babcia siedząca na parkowej ławeczce (nie pytajcie której, tyle tych ławek u nas ostatnio że szok). - Za naszych czasów było lepiej – wtórują jej koleżanki. Taak, myślę sobie. Za waszych czasów to się uczyło dzieci "poszanowania autorytetów" za pomocą pały. Tych młodszych, niesfornych obywateli "pałowali" rodzice w zaciszach domów, tych starszych pałowały odpowiednie służby na ulicach. W sumie rodzice czynili słusznie - po co komu w tamtym ustroju był silny indywidualizm, negowanie zastanego porządku i sztucznych autorytetów oraz zastanych zasad? Globalnie to wiemy po co - bez ludzi obdarzonych tymi cechami dalej trwalibyśmy w Polsce Ludowej - ale tak "indywidualnie" to taki krnąbrny obywatel mógł bardzo źle skończyć. Ale tak było dawniej.
Ziemia stale się obraca, a nasz świat, również ten społeczny, również nie stoi w miejscu i obraca się... interwałowo. Po roku 1989 szybko zrobił pół piruetu i nagle się zatrzymał... i trwa tak już ładnych parę lat. Teraz, by osiągnąć sukces, trzeba negować to co zastane, trzeba walczyć o swoje... a pokornych gryzą psy. Stare przysłowie, mówiące iż "ciszej jedziesz, dalej zajedziesz" odnosi się już chyba jedynie do tzw. szarej strefy. Taka prawda i im głębszą mam tego świadomość, tym trudniej jest mi "wychowywać i edukować" mojego małolata. Bo uparty jest po mamie, bo przegadać się nie da, ani tym bardziej przestraszyć. Bo argument "zrób tak bo ja ci tak każę" totalnie nie działa. Jak więc powinniśmy sobie radzić z takimi „hultajami”? Czy dla naszej wygody i dobrego samopoczucia wymuszać na nich "grzeczność" metodami rodem z PRLowskiego podręcznika funkcjonariusza bezpieki (czyli przemocą lub przekupstwem), co może mieć później kiepskie skutki dla jego "sukcesu życiowego" czy też może hodować takiego rekina i dbać o to, co by jego ząbki były odpowiednio ostre? Pytanie tylko, czy w końcu my sami nie staniemy się dla takich drapieżników smakowitą przystawką. Nie wiem, jestem w kropce. Kropka.
Daj nam Cynk - zgarnij nagrodę!
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij
formularz lub wyślij pod adres:
[email protected].
Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).