10 czerwca 2013r. godz. 21:01, odsłon: 8649, Kazimierz MarczewskiŚmiać się czy płakać
Nic nie możemy pomóc, bo nie jest to pies miejski tylko gminny - stwierdzili Strażnicy Miejscy.
Krystyna Hewak- Bolesławiec 10.06.2013 (fot. Kazimierz Marczewski)
Śmiać się czy płakać
W poniedziałek, w dniu 10 maja 2013 roku do biura Redakcji Bolec.Info przyszła bardzo zdenerwowana mieszkanka Bolesławca Krystyna Hewak. To co usłyszeliśmy, woła o pomstę do nieba. Nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać? Ale po kolei.
-W godzinach wieczornych w dniu 9 maja 2013 jechaliśmy samochodem do Bolesławca z Osiecznicy. Przed miejscowością Dobra zauważyliśmy, błąkającego się młodego psa wilczura. Zatrzymaliśmy samochód, aby zobaczyć co w tym miejscu i o tej godzinie robi taki ładny, młody piesek, może coś mu się stało. - opowiada Pani Krystyna.
-W momencie otwarcia drzwi, pies niespodziewanie wskoczył do naszego samochodu – mówi pani Krystyna. – Postanowiliśmy pojechać do siedziby Straży Miejskiej w Bolesławcu, aby ich zainteresować tym bezpańskim psem i prosić o pomoc.
Strażniczka mająca dyżur, poinformowała Panią Krystynę, że najlepiej by było, gdyby psa zawiozła do Dłużyny Górnej k. Zgorzelca, gdzie znajduje się schronisko dla bezdomnych zwierząt.
-Byłam skłonna pojechać do schroniska, poprosiłam dyżurującą strażniczkę, aby zadzwoniła i zapytała, czy schronisko przyjmie tego psa. Strażniczka odpowiedziała mi, że nie ma na to czasu, bo musi monitorować miasto.- powiedziała naszemu redaktorowi Pani Hewak.
Ponieważ robiło się ciemno, Pani Krystyna zawiozła psa na noc, do syna mieszkającego w Dobrej.
W poniedziałek, rano 10 maja 2013 r., Pani Hewak zabrała psa od swojego syna i ponownie przyjechała z nim do siedziby Straży Miejskiej, aby tu szukać pomocy i pomóc zagubionemu owczarkowi.
Strażnicy obejrzeli psa, wysłuchali Pani Krystyny i stwierdzili, że nie mogą tym psem zająć i pomóc mu w znalezieniu schroniska, bo to nie jest pies miejski tylko pies gminny. Poradzili Pani Krystynie, aby udała się z psem do Urzędu Gminy Wiejskiej w Bolesławcu.
-Co miałam zrobić, pojechałam do Urzędu Gminy. Po krótkich targach i dyskusjach, psem "w dobrym tego słowa znaczeniu" zajęła się urzędniczka z pokoju 7/8 Urzędu Gminy. Urzędniczka najpierw kazała założyć psu smycz, a potem poprosiła mnie, abym psa u niej zostawiła. - mówi Pani Krystyna
– Niech pani się nie martwi, psa przewieziemy do przechowalni w Kruszynie, a potem znajdzie się w profesjonalnym schronisku dla bezdomnych zwierząt – powiedziała urzędniczka.
-Byłam szczęśliwa, że udało mi się pomóc zagubionemu zwierzakowi, że znajdzie dobrą opiekę.
Uspokojona poszłam do swojego mieszkania, które znajduje się w budynku mieszkalnym, w rynku. - mówi Pani Krysia.
-Po kilkunastu minutach wyszłam z domu po zakupy. Nagle zobaczyłam, przebiegającego psa, który przypominał mi tego, którego znalazłam koło Dobrej.- komentuje nasza czytelniczka.
-Natychmiast udałam się do Urzędu Gminy Wiejskiej w Bolesławcu.
Gdzie jest pies, którego tu zostawiłam ? –krzycząc, zapytałam zaskoczoną urzędniczkę.
- Uciekł nam - odpowiedziała ze stoickim spokojem. –Sama nie wiem jak to się stało – zakończyła.
- Panie redaktorze, przyszłam tu do pana z prośbą, niech pan opisze tę historię. Może psem tym razem zainteresuje się Straż Miejska z Bolesławca. Teraz to już jest przecież pies miejski – podsumowała, rozgoryczona i mocno zdenerwowana Pani Krystyna.