19 listopada 2012r. godz. 08:40, odsłon: 5540, Bolec.Info/BoletusCud w PSL-u czyli Pawlak padł!
Skoro w PSL-u zdarzył się cud, to może i u nas – w naszym dawno niewietrzonym, sennym miasteczku – zdarzy się podobny? - pisze Boletus w kolejnym felietonie.
(fot. Bolec.Info)
Cud w PSL-u czyli Pawlak padł!
Nic tak nie wyprowadziło mnie ostatnio z równowagi, jak wiadomość, która popłynęła w moim kierunku z odbiornika telewizyjnego w mgliste, ponure popołudnie ostatniej soboty. Samego mnie zdziwiła moja reakcja, no bo w końcu jakoś przeżyłem dzień 11 listopada, który kolejny już raz bardziej zaistniał w mediach jako Dzień Rozróby Narodowej, niż czegokolwiek innego. Ostatnio, jakoś tak na dalszy plan zeszło pytanie, skąd się to święto wzięło, co takiego ważnego stało się te już prawie sto lat temu… Dużo ważniejsze wydaje się być, gdzie i co tym razem podpalą, lub też komu i czym przywalą. Jeśli naszym nowym narodowym zwyczajem ma być przyglądanie się, jak grupa bandytów naparza się z policją pod pretekstem wyrażania uczuć patriotycznych z okazji 11 listopada, to ja już wolę patrzeć, jak mali, ale dzielni Urugwajczycy łoją naszych wybitnych specjalistów od piłki nożnej.
No ale, jak mówię, przeżyłem 11 listopada, potem nawet specjalnie nie zdenerwowałem się, kiedy Donald Tusk ze smutną miną obwieścił, po kolejnych rundach rozmów z naszymi wypróbowanymi „przyjaciółmi” z Europy Zachodniej, że wizja obiecanych miliardów z Unii coraz bardziej rozwiewa się w jesiennej mgle – aż tu nagle – taki cios: wiadomość z ponurego, sobotniego popołudnia. Co takiego stało się tego pamiętnego 17 listopada? Już mówię: Waldemar Pawlak przestał być Prezesem PSL! Powie ktoś: „A cóż takiego wielkiego się stało?” Nie, nie masz racji „ktosiu”, który tak powiesz. Oj stało się, stało! Człowiek, który w polskiej polityce od ponad 20 lat był dla mnie (i nie tylko dla mnie) symbolem t r w a n i a (w sumie tak naprawdę niczego więcej poza tym trwaniem nie robił) – otóż właśnie teraz, na naszych oczach, człowiek ten p r z e s t a ł t r w a ć !
Jest to wydarzenie niesłychanie ważne; wydarzenie, którego skutków nie sposób do końca przewidzieć. Być może jest to początek większego procesu, czegoś w rodzaju syndromu śnieżnej kuli, toczącej się w dół. Dlaczego ? To proste. Oto w ostatnią sobotę w Polskę poszedł prosty przekaz: nie ma już w tym kraju nic pewnego. Skoro Waldemar Pawlak przestał trwać, to co może stać się z innymi?
A więc od tej pory drżyjcie Prezesi, Prezydenci, Lokalni Watażkowie, Ważne Persony – dotąd nie do ruszenia. Padł Pawlak, paść może każdy! Więc i Ty – Prezesie, Prezydencie, Watażko, czy jak cię tam zwą – nie możesz już być pewny dnia ani godziny… W końcu przecież wszystko tutaj sprowadza się do tego jednego prostego zdania, które ktoś mądry kiedyś napisał (notabene była to kobieta):
„Władza oznacza wieczny strach przed jej utratą”.
A teraz zastanówmy się przez chwilę ,co to wydarzenie oznacza dla nas – mieszkańców Bolesławca? Otóż, wbrew pozorom – bardzo dużo. Bo skoro w PSL-u - najbardziej konserwatywnej z konserw politycznych, jakie znam - można było coś zmienić, to czemu nie u nas? Temu miastu już dawno dobrze zrobiłoby małe „wietrzonko” tu i ówdzie. Niektórzy miejscowi notable myślą, że dożywotnio przyspawali się do swoich stołków, a tu proszę: casus Pawlaka pokazuje, że jednak nie.
Skoro w PSL-u zdarzył się cud, to może i u nas – w naszym dawno niewietrzonym, sennym miasteczku – zdarzy się podobny? Od czego to zależy? Spytaj sam siebie – drogi Bolecnauto. Bo tak naprawdę to Ty właśnie o tym decydujesz. A więc co? Śpimy smacznie dalej, czy nadszedł już czas na zmiany?
Boletus