31 października 2013r. godz. 19:40, odsłon: 6438, K.Krzemiński

Jegoblog: "Akcja cmentarzyk"

Stare sarmackie powiedzenie mówi „zastaw się, a postaw się”. Chyba powinno zostać zmienione na „postaw się i nie wydaj ani grosza”. Szczególnie na garderobę…

O tym procederze szkaradnym opowiedział mi pewien kumpel mój, kierownik sklepu sprzedającego „ekskluzywną odzież francuską” w jednej z galerii handlowych w mieście-stu-mostów. O co chodzi? Sklep ów ma dość specyficzną jak na polski rynek, politykę dotyczącą zwrotów towaru, opartą na – nie uwierzycie wiec trzymajcie się krzeseł – na zaufaniu (zresztą takich sklepów jest więcej)! I okazuje się, że spora część jego… no powiedzmy że „klientów”, to oszuści. Firma pozwala na zwrot towaru do 14 dni od jego zakupu i oddaje pieniądze, więc spora część klientów traktuje go po prostu jak wypożyczalnię. Biorą sobie co im się tam podoba, zakładają raz albo dwa i zwracają do sklepu po kilku dniach. W międzyczasie mają jakiś bankiecik, wesele albo inną okazję. Zdaniem mojego kumpla szczyt przypada właśnie na Wszystkich Świętych. W branży nazywają to „akcja cmentarzyk”.

- Krzysiek, zdarzają się tak bezczelne osoby, że już płacąc przy kasie przyznają się, ze towar zwrócą – wspomina wspomniany kumpel, wyraźnie takimi ludźmi już zmęczony. – Chwalą się wręcz, że kupili sobie na allegro pistolet na żyłkę i że metki będą na swoim miejscu.

Sprawdziłem, metkownicę można kupić już za kilkanaście PeeLeNów. Można też zgodnie z potrzebą kupić sobie do niej żyłki w odpowiednim kolorze…. i hulaj dusza, piekła nie ma! Możesz na każdą imprezę pójść w innej sukience, a znicze odpalać w płaszczu za kilka tysiaczków… które to wrócą do twojej kieszeni parę dni później. A jeśli wredny sprzedawca złośliwie nie będzie chciał zwrotu przyjąć to możesz go zwyzywać od najgorszych, a nawet wystrzelać po mordzie – takie historie się ponoć zdarzają. I w dupie miej to, że ten sposób okradasz wspomnianego sprzedawcę i jego firmę. Przecież jesteś zwycięzcą! ZWYCIĘZCĄ!

Z podobnym problemem zmaga się ponoć reklamowany szeroko w mediach sklep Zalando. Z racji tego, że firma gwarantuje darmową wysyłkę towaru (i robi to podobno megaszybko, tak że masz towar w łapkach już po paru godzinach od zamówienia) i równie darmową „odsyłkę” to jest to prawdziwe pole do popisu dla rodzimych cwaniaczków, którzy ponoć notorycznie odsyłają noszone ciuchy.

W obu przypadkach nie było by w gruncie rzeczy nic dziwnego – wszak Polska to ponoć biedny kraj, w którym 90% osób pyta „jak żyć” i do garnka nie ma co włożyć. Tyle, że oba sklepy są drogie, a ukochani klienci mojego kolegi kupują (a później zwracają) towar, który nierzadko wart jest kilka tysięcy. A wszystko to, by z odpowiednim szykiem wspominać zmarłych (lub brylować na salonach), jednocześnie tym żywym robiąc malownicze kuku.

---

Tekst pochodzi z bloga prowadzonego przez dziennikarza Bolec.info Krzysztofa "Jegomościa" Krzemińskiego - www.JegoBlog.pl.