~~Szarobłękitna Gynostemma napisał(a): Ale MY nie zgrywamy autorytetów moralnych i nie porywamy się na dyktowanie ludziom, co jest dobre, co złe, jak trzeba myśleć, ubierać się czy co wolno zjeść na obiad. Nie życzę sobie, by to zakłamane i zgniłe moralnie towarzystwo ustawiało mi świat.
Autorytetem moralnym jest Jezus. To jego nauki przekazują nam kapłani. A że sami się do nich nie stosują? Co to ma do rzeczy? Owszem byłoby pięknie, gdyby każdy ksiądz żył jak święty. Zresztą popatrzmy na siebie. Czy swoim dzieciom mówimy że za czasów szkolnych chodziliśmy na wagary i zbieraliśmy dwóje? Opowiadamy im banialuki, jakimi to byliśmy prymusami i żeby one też się uczyły :-) Podobnie ten ksiądz, który dobrze wie jak powinno się żyć po Bożemu, ale niekoniecznie ma wystarczająco silną wolę by się do tego zastosować.
Ale czy to ma być usprawiedliwieniem dla nas? Czy na Sądzie Ostatecznym będziemy się tłumaczyć z grzechów swoich czy z grzechów kapłańskich? Obawiam się jednak że ze swoich. Mówisz ze nie chcesz by "zakłamane i zgniłe towarzystwo" ustawiało ci świat. Ty nie chcesz by ktokolwiek ci ten świat ustawiał, grzeszne życie jest przyjemne. Tę przyjemność psuje nieco świadomość, że kiedyś za te grzechy trzeba będzie zapłacić. I tylko tu cię boli. Znalazłeś tylko pretekst by zamknąć buzie tym, którzy mówią o Bożych prawach. To, ze zamilkną, niczego nie zmieni. Tam w środku i tak coś cię będzie uwierało. Im bliżej Sądu, tym mocniej. Może więc lepiej zawczasu się zreflektować i spróbować choć trochę poprawić swoje życie?