~~Jasnożółta Abelia niezalogowany
17 godz. 25 min. temu
Dramatyczna sytuacja w PKP Cargo. Tysiące osób zostanie zwolnionych. "Rządzą nami dyletanci"
Władze PKP Cargo ogłosiły zamiar przeprowadzenia zwolnień grupowych — ponownie. Po tym, jak w zeszłym roku towarowy przewoźnik rozstał się z 3665 pracownikami, teraz zapowiada rozłożoną na 15 miesięcy redukcję zatrudnienia sięgającą 2539 osób. Kolejarze nie kryją oburzenia, bo już podczas zeszłorocznej redukcji firmie brakło pieniędzy na odprawy. — Najwidoczniej to jest ta repolonizacja gospodarki, o której jeszcze kilkanaście dni temu mówił premier Tusk — dodają
z przekąsem związkowcy z "Solidarności" w PKP.
Więcej podobnych tekstów znajdziesz na głównej stronie Onetu
Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
"Z powodu trudnej sytuacji ekonomiczno-finansowej oraz spowolnienia na rynku kolejowych przewozów towarowych, które przekładają się na spadek wolumenu przewozów i zmniejszenie zapotrzebowania na pracę, PKP Cargo Spółka Akcyjna
w restrukturyzacji zamierza przeprowadzić zwolnienia grupowe" — poinformował
w piątek 6 czerwca narodowy przewoźnik w komunikacie wysłanym przez Julitę Sołtysiak, odpowiedzialną w PKP Cargo za kontakty z prasą.
"Działanie jest jednym z elementów Planu Restrukturyzacyjnego, który zostanie złożony jeszcze w tym miesiącu. Proces zwolnień miałby objąć do 1041 pracowników w 2025 r. oraz do 1388 osób w 2026 r. zatrudnionych w różnych grupach zawodowych w zakładach regionalnych i Centrali. Planowane działania zostaną zrealizowane
w dwóch etapach – tegoroczne najpóźniej do końca lipca 2025 roku, te zaplanowane na przyszły rok do 30 września 202
Kolejarze: co się stało pomiędzy 30 maja, a 6 czerwca?
Informacja o kolejnych zwolnieniach w PKP Cargo jest szokująca przynajmniej z trzech powodów.
Pierwszym z nich, jest fakt, że spółka zwalniała już w zeszłym roku. Na przysłowiowy bruk trafiło wówczas 3665 kolejarzy (z czego 2515 osobom wypowiedziano umowy
o pracę, a reszta przeszła na emerytury). Odchodzili oni z pracy niemal przez całą jesień 2024 r.
Warto pamiętać, że zwolnienia pracowników w ramach grupowej redukcji zatrudnienia w firmie pokroju PKP Cargo oszczędności powodują dopiero w perspektywie długofalowej. W krótkim horyzoncie czasowym wypowiedzenia dla pracowników działają tak, że generują spore koszty dodatkowe. Odchodzącym kolejarzom trzeba bowiem wypłacić odprawy i pensje za okres wypowiedzenia. To łącznie wiele milionów złotych. I to właśnie jest drugi powód szoku, jaki wywołała wśród kolejarzy zapowiedź ponownych redukcji.
Na przełomie listopada i grudnia 2024 r. PKP Cargo nie miało pieniędzy na wypłatę tych świadczeń dla odchodzących osób. Ostatecznie sytuację uratowała pożyczka
z Zakładowego Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Pisaliśmy
o tym 11 grudnia zeszłego roku w tekście "PKP Cargo znalazło pieniądze na wypłaty dla części zwolnionych kolejarzy".
Trzecim powodem, dla którego zapowiedź nowej fali zwolnień zaskoczyła branżę,
jest fakt, że po tym, jak w zeszłym roku PKP Cargo pozbyło się blisko 1/4 załogi, firma nawet zdaniem kierownictwa tej spółki, miała złapać "drugi oddech". Jeszcze 30 maja tego roku, czyli na dzień przed drugą turą wyborów prezydenckich w Polsce, narodowy przewoźnik wysyłał mediom komunikat, z którego płynęły raczej optymistyczne treści.
Ta sama dyrektor Julita Sołtysiak wiadomość wysłaną dziennikarzom rozpoczęła wówczas od zdania "PKP CARGO S.A. w restrukturyzacji wychodzi na prostą".
Dalej mogliśmy przeczytać, że Grupa PKP Cargo odnotowała spadek kosztów, pozyskała nowe kontrakty, oraz że (bez uwzględnienia amortyzacji) grupa za pierwszy kwartał 2025 r. wypracowała nawet zysk w wysokości 20,4 mln zł.
"Grupa PKP CARGO odnotowała spadek kosztów, w tym kosztów świadczeń pracowniczych i kontynuuje działania restrukturyzacyjne, których zwieńczeniem będzie złożenie Planu Restrukturyzacji w czerwcu 2025 roku. Wyniki finansowe
za pierwszy kwartał tego roku pokazują skuteczność podjętych działań i poprawę sytuacji. W ciągu trzech miesięcy 2025 roku Grupa zanotowała 48,6 mln
zł skonsolidowanej straty netto. To znacząco mniej niż w tym samym okresie ubiegłego roku, kiedy strata wynosiła 118,1 mln zł. Przychody z tytułu umów z klientami wyniosły 928 mln zł. (...) W wynikach za pierwsze trzy miesiące tego roku widać efekty działań restrukturyzacyjnych przeprowadzonych w 2024 roku. Koszty świadczeń pracowniczych zmniejszyły się z 521 mln zł w I kwartale 2024 roku do prawie 410 mln zł w pierwszych trzech miesiącach roku 2025"
— pisała 30 maja Sołtysiak, która jest zastępcą dyrektora Biuro Zarządu, Promocji
i Relacji Inwestorskich w PKP Cargo.
Rząd do PKP Cargo ma stosunek jak przed laty do LOT-u?
— Minęło zaledwie 7 dni od tego pierwszego komunikatu i nagle firma jest jednak
w sytuacji, w której trzeba zwolnić ponad 2,5 tys. osób? — kręci głową Paweł, maszynista PKP Cargo zatrudniony w Śląskim Zakładzie Regionalnym tej spółki.
— Są dwa wyjścia. Albo przed wyborami prezydenckimi okłamywano Polaków, bo rząd chciał się pochwalić sukcesem, by "napompować" Trzaskowskiego, albo nasza firma nie jest wcale w złej sytuacji i ta konieczność kolejnych zwolnień to g**** prawda. Przepraszam za słownictwo, ale mam wrażenie, że rządzą nami dyletanci jeszcze więksi niż za czasów PiS. Raz twierdzą, że jest dobrze, po tygodniu, że źle. Będą zwalniać ludzi, a już raz pokazali, że wcale nie mają na to pieniędzy. Rok temu przed świętami była taka sytuacja, że zwolnione osoby, w tym moi koledzy, drżeli
o to, czy będą mieli za co wyprawić Wigilię. To jest niepoważne — dodaje.
[TEKST O SYTUACJI W PKP CARGO Z 9 LIPCA 2024 R.] Państwowa spółka
ma problem ze znalezieniem pieniędzy na pensje. Pracę mogą stracić tysiące osób
O zapowiadanych zwolnieniach grupowych w PKP Cargo Onet porozmawiał z Janem Najderem, przewodniczącym komisji zakładowej NSZZ "Solidarność". — Nasza spółka zarządzana jest fatalnie. W zarządzie nie ma ani jednego kolejarza. Sami prawnicy
i specjaliści od przejęć. Prezeską jest pani, która zagłodziła spółkę Rafako. Tacy ludzie mają nas ratować — mówi. Zdaniem naszego rozmówcy tak naprawdę jednak rząd Donalda Tuska nie ma na celu uratować PKP Cargo, ale odchudzić je na tyle, by łatwo je było sprzedać.
— Przewozy towarowe na kolei w Polsce rosną, a u nas w firmie maleją. My nie pozyskujemy nawet kontraktów rządowych. Nowy zarząd jest tu już od prawie dwóch lat. To już nie czas by zwalać winę na poprzedników. To ich dyletanctwo lub celowe działanie, że spółka jest, gdzie jest. Będziemy o uratowanie Cargo dla Polski walczyć — dodaje
Jeszcze bardziej chętni do rozmowy są niżsi rangą kolejarze z PKP Cargo działający w "Solidarności" na Śląsku i Podkarpaciu. Ci słysząc o kolejnych zwolnieniach,
nie szczędzą uszczypliwości dla obecnego zarządu narodowego przewoźnika towarowego oraz rządu.
— Jeszcze kilkanaście dni temu w wyborach Donald Tusk mówił o tym, że najwyższy czas repolonizować naszą krajową gospodarkę. Zapowiadał, że polskie firmy będą dawały większą szansę polskim firmom w przetargach organizowanych w naszym kraju — przypomina Darek z Podkarpacia. — Ta decyzja o zwolnieniach
u nas pokazuje, że to były bajki dla "naiwnych wyborców". Na polskich torach rozpycha się Deutsche Bahn, České dráhy a wkrótce wejdzie do naszego kraju także ukraińska kolejowa spółka towarowa. Czesi i Niemcy już wożą towary dla polskich rządowych spółek i naszych krajowych elektrowni. Powinniśmy to robić my, ale skoro nas zwijają, to raczej nie będziemy odbierać zagranicznej konkurencji rynku — dodaje.
Donald Tusk zapowiada "historyczny miesiąc". Chodzi o deregulację i repolonizację
— Donald Tusk ma do nas kolejarzy taki sam stosunek, jaki miał do LOT-u w 2013 r. Powiedział wówczas, że nie zamierza ratować Polskich Linii Lotniczych za wszelką cenę tylko dlatego, że mają "piękne tradycje". Aż się dziwię, że nasz premier
dziś nie odważył się powiedzieć tego samego o nas — mówi z kolei Edmund, kolejarz ze Śląska.